Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R.33

  Następnego dnia, po godzinie 9:00, Any , Naked oraz Nathaniel. Podziękowali za miłą gościnę i kierowali się, w stronę samochodem. Za kierownice wsiadł, tym razem Nathaniel, koło niego Alfa " Mrocznych wilków". Gdy Any chciała zasiąść do samochodu, poczuła dłoń na ramieniu, gdy się odwróciła by zapytać o co chodzi. Lecz nawet nie zdąrzyła otworzyć ust, gdy Eloiza przybliżyła twarz i wyszeptała do jej ucha.

Eloiza
- Pamiętaj Alfo "Mglistych kłów", że na mnie i inne czarownice, zawsze możesz liczyć...masz w sobie wielką moc i siłę, której nikt do tej pory nie zdobył, a już tym bardziej...nikt jej nie był by w stanie okiełznać...

Any
- Dziękuję serdecznie Pani Eloizo i...proszę, nie zdradzać mi, informacji o mnie. Kim jestem, czego dokonam i jaka jestem. Chcę wszystko osiągnąć...na swój sposób, z dnia na dzień...dowiadywać się sama, ile jest siły, mocy we mnie oraz tego, do czego jestem zdolna. Wiem również że, droga którą wybiorę...nie będzie łatwa i nie raz będę chciała się poddać. Będę wylewać łzy, z powodu nie mocy, ale wiem że ze wszystkiego się podniosę...ponieważ, będę ze mną bliscy i przyjaciele, osoby które we mnie wierzą, i wierzą w to że podołam. Niczego więcej nie potrzebuję, nawet jakbym miała...przypłacić to swoim życiem.

  Czarownicy z oczu, łzy wzruszenia poleciały. Ponieważ, nie słyszała nigdy takich słów z ust, jakiej kolwiek osiemnastolatki. A teraz stoi przed nią, istota która nie liczni wyczekiwali. Mianowicie ostatni podarek dla istot, od pradawnych.

Eloiza
- Dobrze, moje drogie dziecko. Dziękuję za to, iż zwróciliście mi moją wnuczkę. I życzę wam, bezpiecznej podróży. Mam nadzieję, iż jeszcze się zobaczymy.

Any
- Napewno. I dziękuję serdecznie. Do widzenia i dużo zdrowia życzę.

W CZASIE POWROTU. W WATASZE ALFY MGLISTYCH KŁÓW.

Camelia
- Jak myślicie, kiedy oni wrócą? Co się, z nimi dzieje? Nawet żadnej wiadomości nie wysłali...

Irene
- Siostro, wszystko jest dobrze, nie musisz się obawiać. A zapewne wrócą na dniach, spokojnie moja droga. Bo nabawisz się jakiejś choroby.

  Kobiety rozmawiały jeszcze, jakiś czas po czym, wyszły w stronę stołówki. Pomóc w przygotowaniu posiłku i nakryciu do stołu. Gdy posiłek był już gotowy, Irene wyszła przed budynek i dzwoniła w dzwonek, przywołując wszystkich członków stada. Gdy wszyscy zasiedli do stołu, nastała cisza. Każdy spoglądał w miejsce, gdzie powinna zasiadać ich Alfa. Lecz jej nadal nie było, więc każda twarz była smutna. Luna jak i Beta zauważyli, zachowania i smutne mi y swoich ludzi. W czasie gdy Camelia chciała, już wstać i przemówić do pomieszczenia weszły trzy osoby, i wzrok każdego powędrował, w tamtym kierunku.

Any
- A wy co, wszyscy tacy smęci...czy ktoś umarł? Tak wogóle, to smacznego.

Wszyscy razem
-Dziękujemy

Any
- Wracajcie do posiłku. Wy chłolaki do kuchni, myć ręce i siadać do jedzenia. JUŻ!!!

Naket popatrzał na swoją mate, i poszedł za Nathanielem do pomieszczenia, by wykonać polecenie, swej przeznaczonej. Po wykonanej czynności, zasiedli na miejscu i zaczeli się posilać. Pół godziny po posiłku, Any i reszta wrócili do gabinetu

Any
- Naket, myślę że możesz wrócić do siebie. Twoja mama, zapewne się martwi...

Naket
- Ale...

Any
- Nie ma " ale". Dojechliśmy w oby dwie strony bez problemu. Ugościłam Cię, jesteś i masz pewność iż nic mi nie geozi, a teraz wracaj już...ja chcę pobyć z rodziną i odpocząć. Jutro zobaczymy się w szkole. Po za tym, muszę jeszcze troche popracować i, zadzwonić do Alfy Xelona. Pewnie również się martwi, tym całym nieporozumieniem.

Naket
- Na dobrze kochanie...ale jutro w szkole się widzimy?

Any
- Tak, tak a teraz żegnam.

Naket
- Ty chyba, sobie żartujesz?

Any
- Niby czemu?

  Chłopak w oka mgnieniu, przekroczył dzielącą ich odległość. Podszedł do swej mate, złapał ją w ramiona i namiętnie oraz czule pocałował. Gdy się oderwali od siebie, Alfa " Mrocznych wilków", uśmiechnął się i odezwał do swojej kobiety.

Naket
- Takie pożegnanie rozumiem. Do jutra kochanie...zadzwoń albo napisz przed snem.

Any
- Ookkkeejjjj

C.D.N

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro