Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R.24.

2/3

  Wiatr wiał delikatnie, słońce zaszło za horyzont. Na niebie ukazał się księżyc i gwiazdy, oraz znak który ich tutaj przywiódł. Czy to właśnie dzisiejszej nocy, pojmą tego zwyrodnialca? Czy stanie on, przed " Sądem pięciu"?
Nie wiadomo jest, czy nie będzie rannych ale wszyscy przygotowani są, na każdą ewentualność. Ukryci między drzewami, gdzieś skryci w krzakach wysokich. Nawet zdziwieni wielce, gdyż płowa zwierzyna kroczyła między nimi. Wyglądało to tak, jakby nie wyczuwała zagrożenia. Zatrzymywała się i patrzała w prost, w wilcze ślepia. Nie przeistaczali się, by nie wystraszyć zwierzęcia, a łania tak się zachowywała jakby posiłki wzywała.

Naket
- Any, widziałaś ty takie zachowanie? I, najważniejsze pytanie...kiedy wchodzimy?

Any
- Daj mi, jeszcze chwilę.

  Wilczyca podeszła do łani, w oczy spojrzała świetliste. Dłoń wystawiła, a łania na niej pysk położyła. To był znak, sygnał iż tej wilczycy będzie broniła. Zewsząt szelest liści, chrustu i stęp racic...zewsząt tupot czerech kończyn. Mimo iż zebrani byli wilkami, drapieżcami, to...tego odgłosu się bali. Każdy rozglądał się w około, skąd wyłaniały się nowe zwierzęta. To jeleń i żubr, sarny i gepardy, niedźwiedzie i lisy...każde inne zwierzę.

Set
- O, co tu chodzi? Skąd te zwierzęta...co się dzieje?

Any
- To nasi sprzymierzeńcy, nasza odsiecz, pomoc, ochrona...

  Nad głowami wilków, duże ptaki przeleciały. Wilczyca i Wilk swoje ramiona w górę wznieśli, a na nich, para sokołów usiadła. Wpatrywała się hardo bez strachu.

Any
- Wielki ptaku...na dzisiejszą noc...będziesz mym przewodnikiem...będziesz mymi oczami...i przestrzeżesz mnie przed niebezpieczeństwem...mym wrogiem.

Romer
- Alfo...myślisz iż te ptaszysko, ciebie posłuca. Iż nam, pomoże a nie wyda pozycji naszej...wrogom.

Any
- Przyjacielu, mój Beto...te zwierzęta nam pomogą...mimo iż słabe i płochliwe, to waleczne...przysłane do pomocy odgórnie...pradawni są z nami, i pośród nas.

Naket
- Czyżby?! To gdzie byli, do tej pory.

Any
- Właśnie dla tego, nie chcę ciebie jako swojego mate...jesteś niedowiarkiem. Gdybyś wieżył i przypatrzył się uważnie, zauważył byś, że każde z tych zwierząt jest umarłe. Na sierści mają symbole, każdy inne, od każdego wysłane. Dziękuję wam pradawni...mimo iż zapewnialiście że nie będziecie już ingerować w nasz świat.

Naket
- To kiedy, włazimy do tych katakumb?

  Alfa " Mglistych Kłów", spojrzała w górę...błysła najjaśniejsza gwiazda. To wskazówka iż mogą zaczynać swoje łowy.

Any
- Już czas, moi drodzy. Nathanielu, Samuelu, Sony, Rico, Max i Ben wy...zostajecie na czatach. A my idziemy, ale ostrożnie i cicho...to stare przejscie może grozić zawaleniu.

  Zbliżali się do przejścia, Any odgarneła, sterte zarośniętych winoroślami ukrytych drzwi. Nikt kto nie znałi nie wiedział o trzecim tajnym przejściu, nie skapnął by się, że jest w takim miejscu ukryte. Dziewczyna nacieła palec, upuściła trzy krople swojej krwi na zamek a drzwi, bezszelestnie się rozsuneły przed nimi. W dół prowadziły schody, były one dość strome, dlatego uprzedziła wszystkich by podtrzymywali się ściany. Oraz by wytęrzyli swoje zmysły wilcze. Po 15 minutowej wędrówce, dotarli do żwlaznych drzwi, które również można było, otworzyć za sprawą krwi rodowej. Gdy byli już wewnątrz, w dworkowych lochach. Naket wydał polecenie, by się rozejść i w razie potrzeby się bronić. Piątka wilków zmieszana, poszła na prawo, druga 5 na lewo, a Naket, Romer, Set, Any i Noemi w prost przed siebie. Po niespełna 10 minutach, przywódczyni swojego stada. Pokazał jej gdzie znajduje się dostał przekaz od swojego sokoła, iż przed wejściem stoi straż przyboczna.

Set
- To gdzie, mamy go szukać?

Naket i Any
- Gabinet, na pierwszym piętrze.

Naket
- Przed drzwiami stoi 4 strażników.

Any
- W gabinecie jest Koki, Nakedzie.

Set
- A to suka! Pewno mu pomagała. Dlatego nie mogliśmy go znaleść...

Naket
- Bez obaw, zapłaci za zdrade.

Camelia
   " Córko, tylko proszę bądź ostrożna".

Any
   " Będę matko. Już jesteśmy na miejscu...w starym dworku".

Anabell
   " Naket, Alfy przybyły...opowiedziałam im wszystko. Zakwaterowałam, powiedzieli że poczekają na wasz powrót".

Naket
  " Dobrze Luno...za niedługo będziemy..."

  Nagle z oddali, słychać było przeciągłe wycie...zaczęło się...Any pchneła drwi na parter, a przed jej twarzą minął, rzucony o ściane szary wilczór. Z prędkością jaką dana była wilakom, cała piątka znalazła się na 1 piętrze. Gdy Any...chciała już wyjść z ukrycia, Noemi zatrzymała ją gestem ręki.

Noemi
- Proszę Alfo, daj mi się tym zająć...w końcu na coś się przydam, jako czarownica.

  Alfa kiwnęła na zgodę głową, a Noemi stanęła na przeciw wrogom. Z ręki sypnęła szkarłatnym proszkiem i wymówiła słowa po łacińsku. Wtem 4 strażników wilczych padła, niby martwa.

Set
- Coś ty im zrobiła, zabiłaś?

Noemi
- Nigdy...tylko uśpiłam.

  Naket swą siłą, pchnął drzwi przed sobą, wkroczył do środka a na niego żucił się wilk. Który z mety powalił go woją masą.

Koki
- NIE!!! ZOSTAW GO!!! JEMU, NIE MIAŁO SIĘ NIC STAĆ!!!

Any
- Set, Romer brać ją!

  Po słowach alfy, dwie Bety do akcji wkroczyły, a sama Alfa po szybkiej przemianie skoczyła w obronie swojej mate. Gdy z ogromną siłą, wpadła na swego oprawce, ten poleciał na ściane i spadł na podłogę. Any warcząc i złożecząc w stronę swego kuzyna, czekała aż Naket wstanie o własnych siłach. Tylko na moment, swój łep odwróciła, a napastnik zaatakował z nienacka, iż samica wilka z bólu zawyła. Alfa " Mrocznych Wilków" nie czekał na oklaski, poderwał się i zębiskami za kark złapał oprawcę. Ten ryknął z bólu i krew swą zobaczył na posadzce. Ścisk zębisk Alfy nie zelżał, do puki wróg nie zmienił swej wilczej postaci.

Koki
- Coś ty, zrobił Donatan! Powiedziałeś że chcesz tylko " Alfę Mglistych kłów". Nie miałeś atakować Naketa...

Donatan
- On i tak, nie będzie twój...głupia suko...i co teraz, ze mną zrobicie? Zabijecie?

Any
- Zobaczymy, jaki wyrok wyda na ciebie " Sąd pięciu".

Donatan
- " Są...sąd pię...pięciu"? To troche potrwa...skoro muszę tu zjechać z pięciu...

Set
- Nie koniecznie...

Romer
- Szczególnie że...dwójke z sądu pięciu, właśnie zaatakowałeś...

Naket
- A, pozostała 3 czeka w moim domku.

Donatan
- Co?!

Any
- Twoja matka również...

Donatan
- Skąd,znasz moją matke? Kim ty u chuja jesteś? I, jak mnie znaleźliście? Jak tu weszliście.

Any
- Wszystkiego się dowiesz...jak mówisz, na wszystko przyjdzie czas...kuzynie.

Koki i Donatan
- Kuzynie?!

C.d.n...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro