Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R.19.

SZKOŁA

Po dwóch dniach,na stał mało oczekiwany dzień, przez niektórych. Dziś swój pierwszy dzień nauki, zaczynają renegaci. Nowi i prawni już członkowie stada, " Mglistych kłów". Za grupę 8 osobową, odpowiada Any na swojej części szkoły, a za kolejną ósemkę Romer z Ria. Gdyż druga grupa składała się z par a na tamtą stronę , Any nie miała ochoty wchodzić. Wysiedli z autokaru, który był im przeznaczony przez samą interwencję dyrektorki. Kiedy wszyscy wysiedli, po zakładali plecaki podążali za Any, czyli prosto do wejścia i dużego budynku i nie przejmowali się, ani wgapionymi osobami, ani szeptami. Gdy tylko zbliżyli się do bramy od wejścia, Any usłyszała już znany sobie głos.

Samuel
- A kogo, moje oczy widzą? To te odmieńce, renegaci! Oby tylko, nie było z wami!

Any, zobaczyła jak Nathaniel zaciska pięści i zaciska mocniej szczękę. Wiedziała doskonale że słowa tego kundla, jego zabolały. A co więcej zdenerwowany po patrzała z ogniem w oczach na Samuela i osobą która stała obok. Naket walnął, otwartą ręką w tył głowy swojego członka stada po czym, dał mu burę. Nawet nie przeszkadzała mu w tym Koki, które nagminnie wisiała na jego ramieniu. Any, pokiwała tylko głową z niesmakiem i ruszyła łapiąc Nathaniela za dłoń i Noemi w drugą, postanowiła się trochę zabawić i miała już plan. Jak raz na zawsze, utrzeć nosa i ogon, temu kundlowi.

Naket
- I, widzisz co narobiłeś?- Any usłyszała słowa Alfy kiedy się zbliżali- znowu będzie dym. Po ostatnim, ci było mało?

Samuel
- Przepraszam Alfo...

Naket
- To nie mnie, powinieneś przeprosić.

Samuel
- Ale...

Naket
- Żadne ale, nawarzyłeś piwa? To nie pij sam.

Po tych słowach, Any stanęła naprzeciw Naketa. Z uśmiechem który oświadczył go, że to samica coś knuje, tylko nie wiedział co... ale tego miał się dowiedzieć niebawem.

Any
- Alfo "Mrocznych Wilków", jeden z twoich "psiaków". Obraził i znieważył, mojego członka stada.

Samuel
- Prze...

Any
- Daruj sobie " kundlu". Widać że nie dość nauczyłeś się po ostatnim więc...teraz zwracam się do twojego Alfy...

Naket
- Any, o co ci chodzi? Chciał przeprosić..." I nadal, nie patrzysz mi w oczy".

Any
- Przepraszam...nic tu nie zmieni. Darł ryja na półchodnika, a więc...chcemy zadośćuczynienia.
" Nie zamierzam...nigdy patrzeć ci w oczy".

Naket
- A jak to...zadośćuczynienie miało wyglądać?

Koki
- Pewno,ta Alfa myśli że...w ten sposób. Umówisz się z nią,albo przelecisz ją.

Any
- Wybacz "skarbie", mimo iż jestem suką, to nie rozkładam nóg przed każdym samcem z wysokim ego. To że, ty obciągasz każdemu. A twoje wargi, obydwie są jak po plastyce, rozciągnięte i wyglądasz jak żaba...Radzę ci, nie znieważyć wilczycy wyższą rangą...i nie bój się "kochanie" ten "psiak" jest twój. Ale zapamiętaj jedno "rybeńko"... jedno spojrzenie. A ten bad boy, będzie biegał za mną i jakbym była kotką w rui.

Koki
- Nie byłabym...

Naket
- Zamknij się! Więc, o co chodzi Alfo " Mglistych Kłów"?

Any
- Możemy przyjść do, gabinetu dyrektorki. Wolałabym jednak, aby władze szkoły wydały pozwolenie na to. Idziemy Ty i ja, ten osobnik, Nathaniel, twój beta i mój.

Naket
- Dobrze.

Kiedy sześć osób, znalazło się w gabinecie dyrektorki.. a ona sama, zobaczyła kto znowu znajduje się tutaj...załamała ręce.

Anabell
- Matko! Znowu ty, Sam...co znowu? Naket, czy ty naprawdę... nie możesz, nad nim zapanować. Mam tego dość! Zawieszenie to za mało. Na ile teraz, mam cię zawiesić...

Any
- W ogóle go pani dyrektor nie zawiesi. Przyszliśmy tu, ponieważ mój członek stada, został znieważony i przyjmujemy wyzwanie.

Naket
- Jakie wyzwanie? On tylko...

Any
- Wyzwał go od: renegatów i odmieńców. A! przypominam iż to pełnoprawni członkowie Watahy " Mglistych Kłów", więc sprawdzimy jakim jest... odmieńcem mój członek stada.

Naket
- Czyli? Bo nadal nie wiem, w jaki sposób chcesz to sprawdzić?

Any
- W czystej walce, sam na sam. Bez pomocy, osób trzecich...przy pełnej widowni na trybunach ale by teraz, was nie ośmieszać... zrobimy to w dzień wolny od szkoły. Na szkolnym boisku, przy pełnych trybunach, drugiej grupy i to w sobotę. Po przegranej, przegrany publicznie przeprosi wygranego. Tylko potrzebna zgoda pani dyrektor i nadzorowanie trenerów i Sashi, bo wątpię by odbyło się bez ran.

Naket
- Dobrze...na taki układ...mogę się zgodzić. Ale jak stwierdzimy, kto przegrał i kto niby ma walczyć?

Any
- No skoro, Samuel jest, taki cięty w gadce...i znieważył mojego...

Naket
- Zgoda.

Samuel
- Co?! Ale dlaczego ja?

Naket
- Bo powiedziałem, nawarzyłeś piwa, to pij je sam. Nie będę, stale odpowiadał za twoje wybryki. Mam dość a przeciwko komu...ma stanąć naprzeciw?

Any uśmiechnęła się, przepięknie i odwróciła się w stronę Nathaniela.

Any
- Nathanielu, mój ty odmieńcu i nieposkromione renegacie...czy uczynisz mi przyjemność, staniesz naprzeciw?

Nathaniel
- Z miłą przyjemnością, MOJA ALFO. Jeśli wyznaczasz i prosisz mnie o to, sprawia ci tą przyjemność.

Any
- Pani dyrektor, wszystko zależy tylko od pani decyzji.

Anabell
- Dobrze, wyrażam zgodę. Osobiście jeszcze dzisiaj, porozmawiam z trenerami i resztą pedagogów. A ty Naket, dopilnuj by wszystko odbyło się na czysto. A teraz, możecie wyjść. Proszę o pozostanie tylko Any i ciebie Nathanielu, jeżeli jest jeszcze wasza reszta, gdzieś w pobliżu to proszę Romerze byś ich zawołał, teraz zajmę się w waszym przyjęciem.

Nathaniel
- Dobrze, pani dyrektor zostanę.

  Po wyjściu na Naketa, Samuela Seta oraz Romera, dyrektorka zaczęła się uśmiechać szeroko, co wywołało zaskoczenie na twarzy chłopaka.

Nathaniel
- Przepraszam...nie chciałbym być nietaktowny, albo w jakiś sposób panią urazić. Ale dlaczego się pani tak cieszy?

Anabell
- Wiem nie powinnam, ale gdybyś przyjrzał się uważnie, ich wyrazom twarzy, sam chłopcze wybuchłbyś śmiechem. A cieszy mnie to, że Any już drugi raz, utarła nosa mojemu synowi i Samuelowi. No, no Any muszę przyznać tobie że masz większe jaja niż myślałam a wyprowadzenie z równowagi, Naketa  i pokazanie jemu jego miejsca, stało się twoim zwyczajem.

Any
- Pani Anabell...może i poczułam odrobinę o satysfakcję ale...nie o to mi chodzi. Chcę udowodnić wszystkim, że nowi uczniowie którzy byli zwani renegatami tak naprawdę są, takimi samymi istotami jakim jesteśmy my. No może, nie wszyscy są wilkołakami ale są również ważnymi stworzeniami a przede wszystkim, są moją rodziną.

Anabell
- I, dlatego w geście wyjątku, jako jedyna Dyrektorka szkoły dla Wilków, przyjmuje całą grupą. Zapoznałam się, z ich papierami dokładniej i zauważyłam iż są w niej także inne rasy. Może przez to znikną uprzedzenia, innych dyrektorów z innych szkół. Pamiętaj Any, że wasze pokolenie początkuje nową Erę, i nie powiem że będzie łatwo. Jest wielu zwolenników, obecnych praw ale tylko dlatego iż...są starymi głupcami i boją się zmian. Bo mają wiele na sumieniu, ale tym nie musisz się obawiać, nikt nie byłby takim głupcem by zadzierać, z jakimkolwiek członkiem "Sądu pięciu". To wy, tworzycie i strzeżecie prawa i to, wy możecie je zmienić. A z tego co słyszałam od syna to poparcie masz, u  samego Xelona. Leon również stanie po twojej stronie, nawet nowy Alfa  " Szarych wilków".

Any
- Tylko pani syn, będzie zachowywał się jak dzieciak.

Anabell
- To dlaczego...nie wykorzystać więzi, która was połączy...wiesz doskonale o czym mówię.

Any
- Pani Anabell, to nie jest odpowiedni temat by poruszać go teraz. Nie będę wykorzystywać więzi...on sam ma, podejmować ważne decyzje które mogą zaważyć na losie innych. Nie wiedząc jak więź o głupia i zmienia, światopogląd na rzeczywistość. Wolę się z tym wstrzymać, poza tym on ma już suczkę która zanim gania. Ja dam na wstrzymanie, a teraz zmieńmy temat bo naprawdę chcę iść na lekcje.

Anabell
- Dobrze, więc tak...Nathanielu z racji wyników i wieku, będziesz chodził do klasy Any, wraz z niejaką Noemi, Rico i karą. Zaś Ben i Suzi, będą chodzili rok niżej, a Conor i Trey rok wyżej ale....Wszyscy chodzicie na chemię rozszerzoną i inne rozszerzone przedmioty.

   Do gabinetu dyrektorki ktoś zapukał i wychylił głowę. Po czym, ukazał się uśmiechnięty Romer.

Romer
- Pani dyrektor, można?

Dyrektorka
- Oczywiście. Czy wszyscy są?

Romer
- Tak.

Dyrektorka
- To, zapraszam serdecznie, w moje skromne progi.

  Po tych słowach, Romer wszedł do środka i machnął ręką w geście by reszta weszła. Po chwili z lekkim oporem, do pomieszczenia zaczęli się wttaczać, nowi uczniowie. Inni z lękiem przed nieznanym, inni z nadmierną ostrożnością, ale gdy zobaczyli Any i Nathaniela, siedzących na wprost postawnej i uśmiechniętej kobiety w gabinecie było słychać wydechy ulgi, co rozbawiło starszą kobietą.

Dyrektorka
-  Poważnie? Aż taką złom, mnie spostrzegacie. Nie bójcie się, nie gryzę ani, nie połykam w całości więc spokojnie. Nic się wam nie stanie, zaś mi miło jest gościć i przyjąć nowych uczniów. Wcześniej zapoznałam się z papierami, każdego z was i jestem mile zaskoczona, waszymi osiągnięciami oraz wynikami w nauce. A teraz, by nie przeciągać wyczytam poszczególne imiona i prosiłabym, aby wyczytana osoby stanęły za Any. A reszta poszła z Romerem, najpierw do mojej sekretarki po plany lekcji a później na wasze skrzydło. Bo pewno nie wiecie, ale osobne skrzydło jest dla uczących się singli a osobne dla par. Więc tak, Noemi, Rico, Tara, Ben, Suzi,  Conor i Trey staną za Any,a reszta pójdzie za Romerem a są to:  Lili i Baz, Coni i Mark, Tirana i Norton oraz Xenna i Ramon. Miło było mi, osobiście was wszystkich poznać i zobaczyć. Mam nadzieję że nauka w mojej placówce, odmieńców będzie dla was miła. Gdyby w razie nieprzyjemności, zgłoście się bezpośrednio do Romera, Any a najlepiej do mnie. Chociaż wiem że, wasza Alfa stanie w waszej obronie murem. Osobiście muszę przyznać że wybraliście odpowiednią osobę, na swojego przywódcę.

   Po mówie Anabell, Romer wyszedł z ósemką przypisaną do siebie. I tak jak, na początku zakomunikowała dyrektorka, poszli po plany a później, Romer odprowadził ich pod odpowiedniej klasy. Zaraz po nich, wyszli pozostali ale teraz to Any odprowadzała resztę uczniów, tak jak byli rozmieszczeni, ale gdy tylko zapukała w drzwi pierwszej klasy, rozległy się...szepy i gwary ludzi.

Any
-  Dzień dobry. Przepraszam że zakłócam zajęcia. Przeprowadziłam, dwoje nowych uczniów.

Sony
- Dzień dobry, Any. W porządku. Dawaj tu moje...świeżynki.

   Po słowach nauczyciela, dziewczyna przepuściła w drzwiach Bena i Suzi, którzy podeszli do nauczyciela. Podali mu, swoje karty oceny i po prowadzeniu, usiedli na wyznaczone miejsca. Suzi usiadła obok jakieś dziewczyny, Ben obok jakiegoś chłopaka, który od razu wyciągnął dłoń i przedstawił się. Był członkiem stada "Stereotypowych" i nie miał zupełnie nic, przeciwko nowym uczniom. Od razu Ben, złapał z nim wspólny język, tak samo jak Suzi z dziewczyną, z ławki. Gdy Any zobaczyła to, to odetchnęła z ulgą i kiwając głową na pożegnanie do nauczyciela, zamknęła drzwi i kierowała się do klasy drugiej. Any tak jak poprzednio, czyli zapukała przeprosiła i wpuściła, pozostałą dwójkę która również, została rozmieszczona osobno Conor i Trey, również nawiązali nowe znajomości szybko. Na co, Alfa "Mglistych kłów", oddała z ulgą.

Rico
- A my?

Any
- A my, w końcu możemy iść do... swojej klasy.

Tara
- Jak to?

Nathaniel
- A, tak to. Ja, Noemi, Any, Rico i ty...chodzimy do jednej klasy. Czy to, nie fajnie?

Noemi
- Super. To co, teraz mamy?

Any
- Auuuu, sssss....

   Nagle Noemi, spojrzała na swoją przywódczynie, które oburącz łapie się za skroni i zgina, lekko przy ścianie.

Noemi
- Any, Any!!! Co, się dzieje?

Any
- Nie wiem...sssss...to pierwszy raz....

Rico
- Może choćmy, do pielęgniarki?

Any
- Nie...mam nadzieję, że to przejdzie. Idziemy na lekcje.

   Tylko że, to co wywołało ból po chwili, gdy weszli do sali. Gdy Any, odruchowo spojrzała w 4 ławkę od ściany i ujrzała znajome już kiedyś oczy. Wprawiły ją w paraliż a zaraz po tym, zemdlała.

C.D.N...

Czyje to, były oczy?
Kogo, wilczyca Alfa ujrzała?
Dlaczego, doznała paraliżu i zemdlała?

Tych i wiele pytań przed, nami tak jakie odpowiedzi. Ale mi, cisną się inne pytania na język...

Czy Any, spojrzy w końcu  Naketowi w oczy?

Czy dojdzie, między tą dwójką do wpojenia?

Jak, Naket zareaguje?

Czy prawda, wyjdzie na jaw? Czy będą szczęśliwy, i co będzie dalej?

Tego to ja sama nie wiem,więc cóż...czas pokaże i odpowie na zadane pytania, te czy inne. Jeżeli macie swoje pytania, czy wątpliwości jakieś piszcie a pogłowimy się przy nich razem.

Wasza i dla was autorka. Do rychłego czytania.:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro