R.12
ZEZNANIE ALFY
"SZARYCH WILKÓW".
Zenit
- Jak tobie nie wstyd?! Ja się wstydzę za ciebie, jaki ty dajesz przykład. Może mam brać go z Ciebie?
Dziadek
- Uspokój się Zenit. Uspokój się chłopcze, to nie ma sensu. Twój ojciec... postradał zmysły. Co masz na swoje usprawiedliwienie, tak haniebnego czynu?
Facet
- Nie muszę mieć...żadnego usprawiedliwienia i nie mam, zamiaru przepraszać. Ta podła dziewucha, wywaliła mnie przez okno z pierwszego piętra i poparzyła. Poparzyła mnie swoim dotykiem, to ona jest nawiedzona i szalona nie ja.
Xelon
- Bez powodu, nie potraktowała by ciebie, Alfo w ten sposób. Musiała mieć powód. Poza tym, co robiłeś...na nie swoim terenie, wraz z nie swoją nate i obcą Luną?
Facet
- Camelia nie może być, Luną tego stada. Ta suka nie ma partnera więc nie może być...
Leon
- Może i jest. Jeśli Alfą, jest jej córka i objęła stanowisko po ojcu, to może. Alfa " Mglistych kłów", wyznaczyła swoją Lunę. Nie odesłała jej, ani nie wygnała to się nazywa przywódca.
Facet
- I co zamierzacie ze mną zrobić? Ojcze, skarzesz mnie na wygnanie, oznaczenie, uśmiercisz własnego pieworodnego?
Dziadek
- Status, mojego syna straciłeś w momencie, gdy dotknąłeś innej Luny. Jako Alfa, nie miałeś prawa dotykać niesparowanej z sobą kobiety. Doskonale wiesz jakie jest prawo, a ty...je złamałeś. Więc uszanuj karę, jaką otrzymasz. Ta dziewucha jak ją nazywasz...okazała ci łaskę, mogła sama ciebie ukarać. Ale nie zrobiła tego, jest kilka lat od ciebie młodsza i potrafi przestrzegać wilczego prawa. Czego ty, dojrzały Alfa od wczoraj nie potrafiłeś zrobić. Z wyrokiem, tracisz status Alfy przechodzi ona na Zenita.
Facet
- Na tego...gejowskiego podlotka?!
Dziadek
- Jak śmiesz łotrze, tak mówić o swoim synu! Zenit nie przejmuj się słowami tego głupca. Jestem pewny że, będziesz godnym i lepszym Alfą. Teraz naszła... Nowa Era młodych i silnych Alf.
Chłopak uśmiechnął się do dziadka i wyszedł. Nie chciał zostać tam i słuchać więcej słów, tego hipokryty który był jego ojcem.
Zenit
- Wcale. NIE JESTEM GEJEM!!!
Chłopak uderzył w pobliskie drzewo, by się wyładować. Bo czy by chciał, czy nie słowa ojca go zabolały.
Aby
- Boże drogi! Czym tobie, zawiniło to drzewo, że je tak okładasz? Wiesz że mimo to, iż to tylko otwór przyrody, to też czuje?
Zenit
- Jak drzewo, możne odczuwać cokolwiek Any? To, tylko drzewo.
Any
- Chodź, coś tobie pokarzę.
Młody osobnik, podążał za przyjaciółką. Przystanęli przy zagajniku, gdzie były posadzone, nowe sadzonki młodych drzewek.
Aby
-Co, widzisz?
Zenit
-Nowe sadzonki?
Aby
- To...guwno widzisz. Wysiłku się.
Zenit
- Zagajnik, gdzie posadzono nowe młode drzewka... No nie wiem, co ja mam to zobaczyć?
Any
- Ty nie jesteś...gejem, a ślepcem.
Zenit
- Skąd ty?...
Any
- Wiesz, my wilkołaki mamy czuły słuch. A twoje darcie,nie jestem gejem było donośne. Zamknij oczy...to pokażę ci, to co ja widzę.
Przyjaciel zrobił to, o co prosiła go Alfa " Mglistych kłów".
Any
- Teraz to młode sadzonki, narażone na każdą niepogodę, nieprzychylność natury czy ludzką...ale jeśli przetrwa nawałnice, śnieżyce, deszcz i wiatr, i inne niesprzyjające okoliczności, to będzie takim dużym i silnym drzewem. Jakie okładałeś tak namiętnie. Te drzewa, będą domem dla wszystkich stworzeń, od robaków po ptaki. Ale także będą schronieniem dla innych stworzeń, bo stworzą las w którym, w swoim najciemniejszym i najgłębszym wnętrzu będzie domem dla takich jak my. To drzewo na którym się wierzyłeś, też ma uczucia. Przetrwało niejedno i było świadkiem, nie jednego zdarzenia z historii. Gdyby mogło mówić, odpowiedziałby tobie każdy sekret, każdą historię. To jest, stuletnie drzewo jak każdy z nas, tak i ono ma swoją historię. Wszystko ma swoją historię, niekiedy chwalebną, ale niekiedy nawet taką o której, nie warto wspominać. Teraz otwórz oczy.
Chłopak popatrzył z konserwacją na dziewczynę, bo poczuł się głupio. Wczuł się w jej słowa i zrozumiał swój błąd. Więc dla niektórych, mogłoby wydawać się dziwne, szalone i kretyńskie. Że chłopak podszedł do drzewa, w które bił pięściami, dotknął dłonią korę i przeprosił.
Any
- Tak jak ty, żyjesz się oddychasz, tak samo i ono. Dzięki niemu i każdemu innemu drzewu, mamy tlen którym oddychamy. Czyste nieskażone niczym powietrze.
Naket
- A, wy co? Romansujesz z drzewem? Przecież to tylko drzewo, zetniesz i jest drewno na opał.
Zenit
- One mają, więcej uczuć od ciebie.
Naket
- Na pewno...
Any zwróciła uwagę iż i rozmówca, zaczyna się denerwować bardziej,więc położyła dłoń na jego ramieniu i powiedziała.
Any
- Zenit, daj spokój to imbecyl i niczego nie zrozumie. Jest po prostu, zadufanym z wielkim ego dupkiem, z którym nie warto wdawać się w rozmowy o błahych rzeczach. Pozjadał wszystkie rozumy, a zapomniał o swoim. Chodź idziemy, pogadamy u mnie w gabinecie i poczekamy na resztę Alf.
Kiedy para odchodziła, dziewczyna widziała jak Alfa "Mrocznych Wilków", zacisnął pięści i był w bojowym nastroju. Ale zlała jego zachowanie ciepłym moczem i odeszli w stronę gabinetu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro