R.35
Po powiedzeniu całego dzisiejszego zajścia na stołówce. Jakie zaszło między dwoma pisanymi sobie Alfami, Naket zakończył swoją wypowiedz.
Naket
- A na koniec, powiedziałaże się boi, nie jest gotowa i nie chce. I co ja mam, o tym myśleć. Nie raz ją całowałem, matko. Moja druga natura, nie daje mi spokoju. Mój wilk wyrywa się do niej jak do żadnej innej. Kocham ją i...
Anabell
- To, miłe co mówisz. Jesteś pewny że ją kochasz, i jesteś w stanie poczekać tyle czasu aż Any, będzie gotowa na to połączenie? Dasz rade?
Naket
- Jeżeli będę, miał czekać nawet całe życie, na chociażby odrobine czułości z jej strony...to poczekam.
Anabell
- Wiesz doskonale, przez co przeszła. Jak została skrzywdzona. I mimo iż oprawca zapłacił to śmiercią, jej trudno posunąć się tak daleko. Boi się zbliżenia, bo nie wiem czy będzie delikatne jak powiew wiatru o poranku, czy intensywne i bolesne jak burza z piorunami w czasie ulewy. Brzydzi sie siebie, że dotknął ją inny wilk, bez jej zgody. Nie czuję się pewnie. Więc aby do czego kolwiek doszło między wami synu, musisz być dwlikatny i stawiać małe kroki. Nie powtażaj jej że ją kochasz, że szalejesz za nią i tylko jej pragniesz. Bo poczuje sie jak rzecz, a Any nie jest przedmiotem. Wszystkie słowa zamieniaj w czyny. Ta dziewczyna musi mieć pewność w 100%. A że pozwoliła się oznaczyć, to i tak dużo. Bo wten sposób okazała ci szacunek i przynależność. A gdy ona, oznaczy w tym samym momencie ciebie, to możesz być pewny, że oddaje ci siebie na wyłącznosć. Bo nie tylko swoją więź i dusze, nie tylko serce, ale także smutki, chęć walki, upór, ciało, rozum, wady i zalety. Swoją siłę i godność którą mimo wszystko po uwczesnym zabraniu, zyskała jako silna, niezależna samica. Boi się tego że posparowaniu, będziesz chciał rządzić jej ziemiami. A to jej spadwk i jej ludzie i rodzina.
Naket
- Nie mam zamiaru, zabierać jej domu, ziemi i ludzi. To będzie wspólna ziemia, wspólny dom i ludzie, to będzie wspólna rodzina. A wszystkie sprawy, bez wyjątku będziemy omawiać razem. Wiem że moja mate, jest Alfą nad alfami , jest niezależna i ma ciężki charakter. Kocham ją właśnie za to.
Anabell
- A powiedziałeś to jej. Czy Any wie, że nie chcesz jej zamknąć w pokoju na klicz.
Naket
- Nie, nie rozmawiałem z nią o tym.
Anabell
- Więc porozmawiaj, tak szczerze jak ze mną. O swoich pomysłach i innych rzeczach. Nie naciskaj na nią, nie ustalaj terminów, ni niczego takiego. A, teraz...
PUK,PUK,PUK
Anabell
- Proszę.
Sekretarka
- Pani dyrektor, znowu przyszedł ten anonim.
Naket
- Jaki anonim.
Sekretarka
- Ktoś od miesiąca...
Anabell
- NIE WAŻNE !!!
Chłopak popatrzał na matkę, wstał i poszedł do sekretarki. Wyjął z jej dłoni kopertę, rozerwał ją a ze środka wyjął białą kartkę, gdzie pisało drukowanymi literami na czerwono.
" JUŻ NIE DŁUGO, TWOJA BUDA Z KUNDLAMI SPŁONIE? PILNUJ SIĘ PSIA SUKO...JUŻ NIE BAWEM!!!"
Naket
- Co, to jest? Jak długo to trwa?! Kto to wysyła!
Anabell
- Od jakiegiś 3 miesięcy...zawsze o twj samej porze dnia, dwa razy w tygodniu. Nie wiemy kto.
Naket
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Pokaż reszte kopert.
Kobieta wyciągnęła je z trzeciej szuflady biórka, przekazuje chłopakowi trzy związane kupki kopert.
Anabell
- Nie chciałam was martwić. Myślałam że dam rade, ale nawet wzmocnienie ochrony nic nie dało.
Chłopak powąchał kupke, ale żadnego zapachu. Niczego na nich nie było. Zabrał stosiki, schował do plecaka i wyszedł. Najpierw skierował się do klasy swojej mate. Zapukał i po przywitaniu, powiedział iż prosi na chwilę Any na korytarz.
Any
- Co było, aż tak pilnego że nie może poczekać do dzwonka? Jeżeli, znowu chodzi o nas...
Naket
- Uspokój się, nie wszystko kreci się wokół nas, prawda. Mam poważniejszy problem, przepraszam, MAMY.
Any
- O co chodzi? Powiesz wreście?
Chłopak wyjmuje koperte i pokazuje, Any. Ta po rozwinięciu czyta i otwiera oczy, w zdziwieniu.
Any
- Skąd to masz?
Naket
- Byłem na dywaniku, rozmawiałem z mamą i przyszła sekretarka. Tak to o niczym bym nie wiedział. Musimy zwołać pozostałe Alfy i Bety by zastanowić się co dalej.
Any
- Za 10 minut w bibliotece.
" Romer bierz Bete ze stereotypowych, i inne Bety oraz Alfy. Za 5 minut w bibliotece, na szybko".
Naket także powiadomił kogo trzeba, a sam wraz z Any kierowali się w wyznaczone miejsce. Gdy weszli do wnętrza, spojrzała na nich zdziwiona bibliotekarka. Any odrazu do niej podeszła.
Peny
- Any, może ty mi powiesz, co się dzieje. Wszystkie Alfy i Bety siedzą tu dobre 5 minut.
Any
- Mam prośbę, mogłaby Pabi na jakiś czas zamknąć bi liotekę. To jedyne miejsce w szole, które jest ciche i nikt nie będzie przeszkadzał w naradzie. To bardzo ważne.
Peny
- No dobrze, ja wywieszę kartkę. Wy zamknijcie się od środka, będę na stołówce w razie czego.
Any
- Dziękuję.
Kiedy kobieta, zrobiła co powiedziała wilczyca zamknęła drzwi i podeszła do zaciekawionej i w patrzonej w nią grupę.
Romer
- Co, się dzieje Alfo?
Any
- Naket pokaż, reszte tych anonimów. Zaraz wam wyjaśnię.
Gdy każdy, zobaczył sterte anonimowych listów. I słowa na nich zapisane był w nie małym szoku.
Any
- Ktoś...zagraża naszej szkole. Nie wiemy kto, bo nie zostawia zapachu...
Naket
- Nawet wzmocniona ochrona nic nie daje...
Any
- A skoro jesteśmy, Alfami i Betami, uczymy się tu, mamy tu przyjaciół, nasze stada i rodziny się tu uczą. Musimy ich bronić, i zlikwidować zagrożenie. To może być każdy, a za razem nikt, jest wielu wrogów któży mają za złe tego, jak szkoła jest prowadzona. Nie podoba się im to, iż chodzą tutaj wszystkie rasy. A nie tylko wilki. Czy wam, również to przeszkadza?
Każdy hurem odpowiedział zgodnie że NIE.
Any
- Czy damy jakiemuś idiocie, zniszczyć to, co budowali nasi założyciele? Czy damy im, stłamsić naszą różność. Wielu z nas ma tutaj przyjaciół z innych gatunków. Ja do swojego stada, do swej watahy również przyjełam odmienne gatunki. Niczym nie różnią się od nas...
Set
- Jedynie umiejętnościami, a tak...to są tacy sami.
Naket
- Dokładnie. Musimy coś z tym zrobić, to trwa już 3 miesiące. Matka myślała że sama sobie poradzi, ale tak nie jest...więc sami, musimy bronić o to co nasze wspólne.
Any
- No,no...kto mi podmienił mate.
Naket
- Co?! Mnie nikt nie...
Any
- Dobra już dobra, i tal cię kocham. Więc siedz już cicho.
Naket
- Co? Słuszeliście?! Powiedziała że mnie kocha.
Any
- Kiedy śpisz i jeść nie wołasz.
Raptem wszyscy zaczeli się śmiać.
Naket
- No wiesz...
Any
- Nie, nie wiem. Ale zapewne mnie oświecisz?
Naket
- Pffff...
Any
- O! Masz focha, ale szczęście że to męski a nie damski. Bo jak będziesz do nocy się fochał, to kto mnie oznaczy...Dobra dość już, atmosfera rozładowana, pośmialiśmy się troche a teraz...
Romer
- Musimy zastanowić się, nad planem działania.
Naket
- Dokładnie. Ale musimy to robić inkognito, by nie spowodować Paniki.
Any
- To do dzieła...ty Romer z wybranymi osobami, będziecie patrolować terwn o świcie. Będziecie się zmieniać. Następna grupa, będzie sprawdzać kto wchodzi na teren szkoły, czy to sami uczniowie. Pójdę do dyrektorki i poproszę o " bramki", takie specjalne. Każdy kto należy do naszej szkoły, będzie miał identyfikator, a przynależność odciśnie kciukiem. Wyświetli się to na monitorze.
Naket
- Silniejsi chłopaki będą szkołę patrolować wieczorami, zaś ja i kilkoro moich w nocy.
Set
- Więc, mamy ustalone.
Any
- Grożenie szkole i dyrktorce, potraktujcie jak grożenie waszym watahom. To mówiąc zwracam się do Alf. Macie jej bronić, tak jak bronicie swoje domy i bliskich.
Chur
- Tak jest Alfo.
C.D.N..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro