Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 Nowe życie

Obudziłam się na noszach zrobionych z płótna i gałęzi. Bolała mnie lewa ręka, a słońce raziło w oczy. Spróbowałam się podnieść, ale nie miałam na to siły. Zobaczyłam, że jeden koniec noszy był przywiązany do tułowia kasztanowatego konia. Ubrania miałam podarte, lewą rękę zabandarzowaną, a na mnie leżał koc. Wiał lekki wiatr, ale ciepły także nie było mi zimno. Byłam zmęczona, to poszłam spać. Przyśnił mi się wypadek. Jechałam z rodzicami i wszyscy śpiewaliśmy szanty, gdy nagle z lasu przez, który przyjeżdżaliśmy wyskoczyła ogromna, czarna, futrzasta bestia z czarnymi oczami i śnieżnobiałymi, ostrymi kłami. Biegł tak szybko, że był tylko czarną plamą. Wtem usłyszałam huk na dachu naszego auta. Tata prowadził i zjechał do rowu. Wtedy się obudziłam z krzykiem. Nade mną stał mężczyzna z krótkimi, czarnymi włosami i brązowymi oczami. Cały czas głęboko oddychałam chcąc się uspokoić.

- Spokojnie. Wszystko już dobrze. To tylko zły sen. Uspokój się. Już. Już dobrze.

Mówił spokojnym głosem trzymając mnie w ramionach. Po 3 minutach się uspokoiłam.

- To nie tylko zły sen. To się wydarzyło naprawdę. Moi rodzice nie żyją.

Rozpłakałam się w jego ramionach. Płakałam kolejne 5 minut, aż w końcu zasnęłam ze zmęczenia. Obudziłam się następnego dnia o świecie w jakimś obozie.

- Hej. Obudziłaś się śpiąca królewno? Mam na imię Brian, a to są Bell i Cropper.

Pokazał mi kolejno na srokatą klacz i potężnego kasztana.

- Hej. Jestem Sara. Kocham konie i umiem na nich jeździć, więc jak już odzyskam pełnię sił to będę mogła trochę pojeździć na Bell? To imię mi się bardzo podoba, a poza tym nigdy nie jeździłam na ogierach. Za bardzo się boję.

- No jasne. Tylko to zajmie dobre 2 miesiące. Masz złamaną rękę. Nie umiałem zrobić gipsu, więc ci ją tylko usztywniłem i zabandarzowałem.

- Dzięki. Ja jeszcze nigdy nie miałam nic złamanego i nie chcę mieć gipsu. A tak z innej beczki. Na oklep potrafię tylko wolno kłusować i boję się galopować. Może puki co będę podczas postojów ćwiczyć jazdę na oklep. Ale dopiero wtedy, kiedy nabiorę trochę więcej sił. A ile masz lat?

- 18. Od 8 lat mieszkam w tym lesie razem ze zwierzętami. Bell i Cropper mają po 6 lat. Znalazłem je zaplątane w ciernie. Wtedy miały zaledwie rok. A ty?

- 16. Co jest na śniadanie?

- Ryba. Pasuje?

- Jak najbardziej. Uwielbiam ryby. Szczególnie z ogniska.

- Mmm...Do tego ziemniaki pieczone w żarze z masełkiem.

- Najlepsze co może być.

Powiedziałam, po czym posmutniałam.

- Co jest? Coś powiedziałem nie tak? Coś cię boli?

- Nie, nic. Tylko zawsze na wyjazdach na żagle, albo na spływ kajakowy to jedliśmy i mówiliśmy: ,, Jakie to żarcie pyszne ".

Zobaczyłam tuż obok pień drzewa, usiadłam i się o niego oparłam. Trochę mnie zamroczyło, więc uznałam, że jestem jeszcze na to za słaba.

- To co. Jemy?

- Jemy.

Odpowiedział i przyniósł talerz z ziemniakami przekrojonymi na pół i rybą pozbawioną ości.

- Tylko czekało aż się obudzisz. Jak zjesz to przyniosę ci herbatę.

Zjadłam że smakiem i wypiłam do dna. Nabrałam trochę siły, ale też cały czas mnie nużył sen.

- A ile byłam nieprzytomna kiedy mnie znalazłeś?

- Masz szczęście, że cię znalazłem od razu. Gdyby nie to, to już dawno byłabyś martwa. Gonił cię wilk. Usłyszałem szelest i od razu przybiegłem. Od kiedy się walnęłaś byłaś nieprzytomna 2 dni. Trzeci dzień prawie cały przespałaś.

- Acha. Fajnie wiedzieć. A teraz obudź mnie na obiad.

Powiedziałam kładąc się i niemal natychmiast zasypiając. Nigdy tak nie miałam. Zawsze musiałam się trochę powiercić, a dopiero potem zasypiałam. Tym razem było inaczej. I na szczęście nic mi się nie śniło.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro