Rozdział 4 Trening
Przespałam resztę dnia i całą noc. Od następnego dnia po śniadaniu czyli upieczonym na ognisku sarnim mięsie ( nie dałam się namówić na surowe ) poszłam, oczywiście nie stając na lewej łapie na polankę uczyć się teorii kontroli nad wilczym ciałem. Bardziej na miejscu byłoby powiedzieć, że dotoczyłam się obijając się o nogi mojego taty i Briana.
- Dobra. Jesteś przez miesiąc-półtora wyłączona z nauki przemiany i ćwiczeń fizycznych. Przez ten czas będziesz uczyć się teorii opanowania wilczego ciała i historii magii. Za chwilę poznasz swój żywioł. Brianie, mogę Cię prosić o zrobienie renesansu?
- Oczywiście Pani Aneto. Już się robi.
- Dziękuję Brianie.
Mama chodziła z dumnie wypiętą piersią i mówiła pewnym siebie ale uprzejmym głosem. Chłopak odszedł na bok i przemienił się w czarnego wilka, który szybko odbiegł w las.
- To... dowiem się w końcu jaki mam żywioł?
- Oczywiście kochanie. Za chwilę. Marcel, przynieś proszę runy i je ustaw. Wiesz jak.
Tata przyniósł na tacy zrobionej z ziemi 4 kamienne romby o nierównych brzegach, na których wyryte były symbole odpowiadającego kamieniowi żywiołu. Z ziemi wystawały 4 walcowate kolumny. Mój tata ustawił runy w takiej kolejności: ogień ( czerwony znak ), powietrze ( biały znak ), woda ( niebieski znak ) i ziemia ( zielony znak ). Następnie narysował okrąg patykiem i kazał wejść w sam środek koła. Gdy znalazłam się na miejscu wszystkie runy zalśniły oślepiającym światłem. Wszyscy byliśmy w szoku. Pierwsza odezwała się mama.
- Dzisiaj czeka nas teoria opanowania wilczego ciała. Potem ustalimy co dalej. Będę Cię uczyć magii wody, Marcel ziemi, a Brian powietrza. Pomyślmy. Kto by mógł ciebie uczyć magii ognia.
Mama powiedziała to jakby do siebie, ale wszystko wyraźnie słyszałam. Najbardziej cieszyłam się z żywiołów ognia i wody, ale tak naprawdę cieszyłam się ze wszystkich.
- Nauczę Cię czytać runy. Przecież Biała Wilczyca powinna to umieć. A teraz O.W.C czyli opanowanie wilczego ciała.
Mama mówiła coś o chodach, krokach, prędkości i prawach fizyki. Ja tam prawie zasypiałam. Te męczarnie trwały trzy godziny! Historia Himalajów byłaby 10 razy ciekawsza. Od zanudzenia na śmierć uratowali mnie Brian i mój tato zapraszając na obiad. Była tym razem wołowina. Znowu ja jedyna jadłam ją pieczoną. Cały miesiąc miałam teorię O.W.C., magii wody, ziemi i powietrza. Co piątek były ryby, a z czasem jadłam już surowe mięso.
************************************
W końcu ten durny miesiąc minął!!! Nie mogę się doczekać praktyki. Energia rozsadza mnie od środka. Chcę wreszcie pobiegać!!! Po śniadaniu, na które było mięso z indyka, poszłam do Malcolma, żeby zdjął mi gibs. Zdjął go i kazał przejść się kawałek.
- Zacznij powoli. Nie szalej. Może jakiś niezbyt długi trucht. Puki co nie forsuj się.
- Nie wytrzymam dłużej bez biegania czy skakania. Mam pełno energii. Muszę ją jakoś zużyć.
- Wiem ale chcę dla Ciebie jak najlepiej. Jeśli zaczniesz szaleć jest ryzyko, że znowu sobie ją złamiesz.
- No dobra. Niech Ci będzie.
Wyszłam z chaty medyka nieco zawiedziona. Miałam nadzieję trochę pobiegać i poskakać. Jak tylko zniknęłam z pola widzenia Malcolma ruszyłam na trasę crossową i sobie pokonałam ją całą. Wybrałam trudniejszą alternatywę czyli taką, która liczyła 6 km, 20 przeszkód 1-1,5 m i mały strumyk. To była tzw trasa dla koni. Ta dla wilków liczyła 3,5 km, 13 przeszkód 0,7-1 m i ten sam mały strumyk. Obie trasy były zbudowane w środku lasu, równolegle do siebie i wyglądały tak, jakby natura sama je zbudowała. Szlaki zdradzała jedynie wydeptana ścieżka. Instynkt sam mnie prowadził przed siebie z zawrotną szybkością. Łapa mi nie dokuczała ani trochę. Niesiona przez wiatr i pęd nie zauważyłam upływu czasu. Okazało się, że do spotkania z rodzicami i Brianem zostało mi 10 minut. Mięliśmy się zebrać na polance, na której odbywały się nauki prowadzone przez moją mamę. Dotarłam tam idealnie na czas. Jak tylko się pojawiłam, moja mama powiedziała:
- Saro. Nauczysz się dzisiaj przemiany w człowieka z wilka i odwrotnie. Usiądź sobie na trawie, zamknij oczy i sięgnij do swojej mocy. Powiedz ,,Chcę się przemienić w człowieka."
- Postaram się.
- Nie staraj się tylko to zrób.
- Dobrze.
Usiadłam, zamknęłam oczy i zaczęłam szukać mojej mocy. Nie dało się jej przeoczyć. Miała kolory złota i srebra, a świeciła tak, że niemal oślepiała. Przez chwilę się zachwycałam się jej blaskiem, a potem rzekłam do niej słowa, które powiedziała mi mama wcześniej. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam, że się udało.
- Udało się! Tak! Dałam radę!
- Jestem z Ciebie dumna kochanie. - Powiedziała mama.
- Ja też. - Zawtórował jej tata.
- Tak się cieszę Saro. - Rzekł Brian.
Siedziałam na ziemi w pięknym stroju. Składała się na niego:
-sukienka do bioder biało-czerona z tym, że biały wchodził podmuchami na czerwony, a czerwony płomykami na biały, od bioder do końca, czyli kilka centymetrów nad kolano, niebieska z namalowaną żółtą różą po lewej stronie i różą wiatrów po prawej w rogu,
-niebiesko-zielone buty za kostkę na niskim obcasie,
-biała opaska na prawej ręce,
-czerwona bransoletka-kółko,
-czerwony łuk,
-skórzany kołczan na plecach pełen strzał z białymi lotkami,
-miecz z niebieską rękojeścią i szafirem na jej końcu,
-zielona pochwa do miecza z motywami roślin.
Wszyscy stali i się patrzyli na mnie z otwartymi ustami. Włosy miałam związane w długi warkocz. Spróbowałam wstać wspomagając się drzewem rosnącym tuż obok mnie, lecz gdy się tylko go puściłam prawie upadłam. Przed bliskim spotkaniem z ziemią uratował mnie Brian.
- Dzięki Brian. Pomożesz mi proszę?
- Oczywiście. Podeprzyj się na mojej ręce.
Opierając się na jego przedramieniu przyzwyczaiłam się z powrotem do pionu. On jest taki uroczy. Zakochałam się w nim jak nic. Mari mi nie uwierzy.
_______________________________________
Witajcie. Przepraszam za tak długą nieobecność, ale przez wakacje nie miałam czasu nic napisać, a wcześniej leń mi nie pozwolił. Pewnie zdążyliście o mnie zapomnieć. Wszystkim, którzy zaczynają rok szkolny tak jak ja życzę samych 5 i 6, miłych osób w klasie i fajnych nauczycieli. Powodzenia i do zobaczenia w następnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro