Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11 - "Przypomnienie i przerażenie" cz. II

Nikodem nie mógł znaleźć Oli i już myślał, że nie przyszła. Nie tracił wiary. Musiał trafić na nią w czasie przerwy, bo straciłby szansę na pomoc przyjacielowi. Czuł, że był jego jedyną nadzieją. Uważał, że w rzeczywistości prawda wyglądała inaczej, ale robiło mu się miło na myśl, że okazywał się przydatny.

Łapało go zmęczenie. Nie spał pół nocy. Bartek nie dawał mu spokoju. Martwił się. Gniewał się za Martynę, ale rozumiał, że poza kontrolą przyjaciel mógł dopuścić się karygodnych czynów. Do poranka powróciło do niego kilka wspomnień – chociażby moment wybudzania za pomocą kopniaka poniżej pasa.

Zabolało go na samą myśl.

W końcu natrafił na dziewczynę. Szła za znajomymi. Zaczepił ją. Odskoczyła przestraszona przez nagły gest. Zmarszczyła brwi. Zacisnęła dłoń na ramiączku plecaka.

— Co chcesz? — spytała, kryjąc drżenie głosu.

Nikodem rozejrzał się dookoła. Nie potrafił wydusić z siebie słów. Wcześniej wydawało mu si, że to najprostsza część: podejdzie i powie o magii. Tymczasem stał jak kołek.

— Ola! Chodź! — Zawołał ktoś z daleka.

Ola wypuściła powietrze.

— Muszę iść. Jak przypomnisz sobie, co chcesz, to przyjdź po tej lekcji do szatni.

To może być twoja jedyna szansa, debilu – skarcił się zajadle.

— Pamiętam wszystko — rzucił szybko, gdy Ola zaczęła odchodzić.

Stanęła jak wyryta. Obróciła głowę i przyjrzała się Nikodemowi. Chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła.

— Pamiętam magię — dodał trochę ciszej.

Wszystkie cztery słowa definitywnie zmiotły Olę z planszy. Teraz to ona nie potrafiła dobrać słów. Odetchnęła głęboko kilka razy.

— Pogadamy potem — powiedziała wreszcie. — Dobrze, że pamiętasz.

Przyspieszyła kroku, by wrócić do znajomych. Nikodem nie powstrzymał uśmiechu. Czyżby mu wierzyła? Przynajmniej trochę? To prawdopodobne dla niej niepojęte. Skąd nagle odzyskałby pamięć? Musiała trwać w przekonaniu, że powinna trzymać język za zębami. Nikt nie mógł wiedzieć o magii. 

~ ~ ~

Nikodem czekał w swojej szatni cierpliwie, siedząc oparty o ścianę. Dopiero po chwili wkroczyła Ola. Upewniła się jeszcze, że nikt inny nie przebywał razem z nimi, po czym stanęła przed Nikodemem. Przyszła także Karolina. Po co? Cóż, bardzo dobre pytanie. Najpewniej zwyczajnie towarzyszyła siostrze.

— Masz minutę — burknęła. — Skąd o tym pamiętasz?

— Czekaj, minutę...? — zmieszał się i omal nie spadł z ławki.

— Raz... Dwa...

Zmarszczyła brwi, aż Nikodem zadygotał zębami.

— Dobra, dobra. Najpierw Bartek chciał coś zdziałać, ale mógłbym ponoć tego nie przeżyć i przyszła jego matka, która z pomocą pomocnika zwróciła mi wspomnienia.

— Dwana...

— Czy ty powiedziałeś to na jednym tchu? — zapytała Karolina. Chwilę później została zbesztana wzrokiem przez siostrę.

— Jego mama? — Ściszyła ton nieufnie. — I użyła pomocnika? A to przypadkiem nie czar z niebieskiej magii? Twórcy nie korzystają z niebieskiej magii. A przynajmniej nie powinni.

— Powiedziała, że może używać. — Oparł łokcie o kolana. — Przecież sobie tego nie wymyśliłem.

Chyba.

— Równie dobrze to Bartek mógł sprawić takie wrażenie... Ale to też bez sensu. Nie dałby rady użyć tak silnego zaklęcia, jeśli takie w ogóle istnieje.

— Pokazywała mi wspomnienia — wyjaśniał dodatkowo — żebym sobie wszystko przypomniał. Użyła też magii, żeby „siłą" znieść jakąś magiczną blokadę.

— To brzmi absurdalnie — zauważyła Karolina.

— Wiem.

— Ale żyjemy w ciągłym absurdzie, więc ja ci wierzę. — Usiadła obok chłopaka i spojrzała na Olę.

Machnęła rękoma.

— Pieprzyć to. — Zacisnęła zęby. — I tak Jacek chciał, żeby jakoś ci przywrócić pamięć, więc trochę roboty za nami.

— Wiecie, gdzie on jest? — W jego głowie wybrzmiała nadzieja.

— Nie. Tu jest problem. — Stanęła swobodniej. — Mój ojciec powiedział, że może być czwórką, a to już... Ciężki przypadek. Uratowanie go może graniczyć z cudem.

Nikodem zacisnął wargi. Zrobiło mu się sucho w ustach.

— Ale i tak lepiej go sprowadzić do domu. Może się uda. Jego i tak nie ma już wystarczająco długo. Plus taki, że, no, wszystko pamiętasz.

— Teoretycznie robił to dla mnie, więc...

— Jeśli zobaczy, że wszystko z tobą w porządku, może się ogarnie i zapanuje nad magią — dokończyła.

Wyszli w końcu. Ola dostała SMS'a na telefonie od ojca. Kazał się pospieszyć. Zajmowali się sprawą Bartka, odkąd tylko Jacek dał znać o nowym Twórcy. Ola się winiła. Domyślała się... Nie. Była prawie pewna, że przyjaciel cofnął się do żółtej magii. Mogła zrobić coś więcej poza przekazywaniem Darii swoich przewidzeń. Próbowała zrozumieć, czemu nie wpadła na pomysł, by pociągnąć Bartka za język. Uniknęliby nieprzyjemnych sytuacji. Wtedy starczyłaby interwencja Darii.

W końcu znalazła odpowiedź.

Zaufała mu.

Nie ona jedna.

Ile razy jeszcze zawiedzie jako przyjaciółka? Potrzebował pomocy i znów zostawiła go w podły sposób.

Trzeci raz nie popełni tego błędu.

Już w samochodzie Ola zapytała:

— Wiecie coś już? — Nawet nie próbowała udawać spokojnej.

— Co tu robi człowiek? — Spojrzał nieufnie na Nikodema.

— To Nikodem. Pamięta wszystko — wyjaśniła szybko, po czym powtórzyła: — Wiecie coś więcej czy nie?

Powstrzymała się od podniesienia tonu. Ojciec nie przepuściłby tego.

— Nie. Daria stawała na głowie, żeby znaleźć sposób na oddanie mu pamięci. — Rzucił spojrzenie Nikodemowi. — Może cię odstawić? Nie musisz z nami jechać po wilki, nie masz po co. Przynajmniej Daria nie będzie marnować czasu.

Nikodem kiwnął głową. Całą drogę trwał w ciszy i przyglądał się kręcącej Karolinie. Czasami dziewczyna wystawiała ręce za szybę samochodu. Podczas gdy Zaklinaczom nie przeszkadzało chłodniejsze powietrze, to Nikodem dygotał z zimna. Jednak za bardzo bał się zwrócić Karolinie uwagę, więc postanowił wytrwać do wysiadki.

Skończy się zapaleniem płuc...

Serce tłukło Nikodemowi o żebra. Myślał, że wyskoczy z piersi, gdy dojechali. Ojciec Oli jechał dość szybko, więc droga przeszła całkiem sprawnie. Nikodem zacisnął dłonie na siedzisku. Miejsce dokładnie jak z jego snu. Na żywo wzbudzało w nim znacznie większy strach. Przymknął oczy. Da rady. Musi. Odwdzięczy się przyjaciołom.

Samochód stanął. Ola wysiadła z Nikodemem, a ojca ponagliła, by wrócił czym prędzej. Mniej więcej w tym samym czasie Daria wyszła z mieszkania. Zmurowało ją.

— Nikodem? — spytała w akompaniamencie warkotu silnika odjeżdżającego auta.

Ola i Nikodem podeszli bliżej. Tymczasem Daria przyglądała się z niedowierzaniem. Twarz chłopaka była blada ze stresu, ale w oczach dostrzegła pewność. Wysunęła wniosek. Pamiętał.

— Chodźcie do środka — poradziła, dostrzegłszy, że Nikodem drżał z zimna. Trafił się wyjątkowo mroźny luty.

Daria popędziła, by przekazać dobre wieści. Nikodem zdjął kurtkę. W domu było znacznie cieplej.

Ola chwyciła Nikodema za ramię.

— Jacek może nie uwierzyć w tę wersję z Basią — uprzedziła z poważną miną.

Nie zdążył zapytać dlaczego. Zostali zawołani. Jacek przyglądał się chłopakowi, a w tym czasie Daria przekartkowywała jedną z ksiąg. Chłopak przywitał się grzecznie. Głos mu się łamał. Zapewne Jacek oczekiwał wyjaśnień. Przecież nikt nie odzyskiwał pamięci ot tak.

Przeczucie mówiło mu, że nie pójdzie to tak łatwo jak z Olą.

— Jak odzyskałeś pamięć? — zapytał wreszcie. — Nie mogłeś sam z siebie. Rzuciłem czar blokujący ci wspomnienia, żebyś przypadkiem nie przypomniał sobie o magii i nie wypaplał niczego.

Nikodem zaniemówił.

A więc to stąd ta blokada. Przełknął ślinę. Udaj debila, to ci idzie najlepiej.

— Blokada? To znaczy?

— Gdyby ktoś powiedział ci o magii lub ją pokazał, odruchowo byś to odrzucał. — Założył ręce. — Odpowiedz na pytanie.

— Najwyraźniej ktoś złamał tę blokadę. — Zaśmiał się nerwowo. — Miałem dziwny sen. Niewidzialna postać pokazywała mi moje wspomnienia. Któreś w końcu podziałało na tę rzekomą blokadę na to wygląda.

Jacek zmarszczył brwi.

— Jaka postać?

— Nie widziałem — odparł pewnie. — Na pewno używała niebieskiej magii. Prowadził mnie niebieski wilczek.

Aż Daria oderwała nos od księgi. To musiało od razu skreślić Bartka z grona podejrzanych. Nie mogli już uznać, że chłopak chciał wykorzystać Nikodema do pomocy – owszem, istniał taki czar i był wyjątkowo niebezpieczny. Nikt nie wiedział, czy Bartek zdołał go odkryć, ale nie odrzucano takiej możliwości. Nie umiano określić, ile dokładnie trwała ścieżka Twórcy zapoczątkowana przez Bartka.

Nikodem odwrócił się do Oli. Kącik jej ust drgnął na ułamek sekundy. Poprawnie zrozumiał ostrzeżenie. Ona zaufała z nieznanego mu powodu, ale przy reszcie lepiej zachować ostrożność. Był wdzięczny. Dzięki niej nie palnął głupoty.

— Kojarzysz, które wspomnienie zerwało mój czar? — dopytał, dokładnie ilustrując zachowanie chłopaka.

Nie panikuj, nie panikuj.

— Nie. — Starał się nie uciekać wzrokiem. — Gdy się obudziłem, pamiętałem niemal wszystko.

Jacek wyraźnie zgłupiał.

— Dobra, nieważne. — Machnął ręką. — Cuda się zdarzają.

Podszedł pospiesznie do Darii, wcześniej rzucając niemiłe spojrzenie Nikodemowi.

Nie wierzy, ale pewnie uznał, że nie ma czasu – wyjaśnił w myślach na podstawie osobistych domysłów.

Daria oparła się o księgę.

— Dobrze, że wszystko pamiętasz — przyznała radośnie. — Zyskamy na czasie.

Pokazała gestem, żeby się zbliżył.

— To dla ciebie Bartek zdradził, więc istnieje pewien czar. Polega na przeniesieniu świadomości tam, gdzie się znajduje. Będziesz mógł zobaczyć, gdzie się ukrył.

— To niebezpieczne — zauważył ponuro Jacek. — Magia może wniknąć mu do ciała, zanim zamrugasz.

„Będę obok". Rozbrzmiały słowa Basi. Ochroni go.

— Ale chyba to najlepsze rozwiązanie, by nie tracić czasu — wtrącił Nikodem ochoczo. — Mogę...

— To zły pomysł.

— Zależy mi, żeby mu pomóc. — Stanął tuż przy ścianie i obserwował Jacka. — Mogę zaryzykować. Dla niego.

Jacek westchnął.

— Jak chcesz. Daria wytłumacz, jak to działa.

Daria zamknęła księgę.

— Uśpię cię czarem. Będziesz miał niecałą minutę, może trochę więcej. Musisz zapamiętać najważniejsze punkty orientacyjne i zobaczyć stan Bartka. Im więcej zapamiętasz, tym szybciej go znajdziemy.

— Okej, nie brzmi jakoś strasznie.

— A powinno. — Położyła mu rękę na ramieniu. — Będę cię pilnować, ale jeśli coś stanie się za szybko, to możemy mieć powtórkę z rozrywki. Dlatego to takie niebezpieczne. Ale, no, najefektowniejsze, nie ukrywajmy. Jesteś pewien, że chcesz zaryzykować?

„Nic ci nie grozi".

— Tak. Znajdziemy go.

Pokazała, żeby się położył na pobliskiej kanapie. Położyła miękką poduszkę pod głowę. Kazała zamknąć oczy. Usiadła obok. Przejechała dłonią po czole chłopaka, kreśląc przy tym nieznane mu znaczki. Jej palce były lodowate. Ostrzegła jeszcze krótko, że za moment uśnie.

Habes illum invenire. Prodidit nos. A vobis. Dic ubi latiat*.

Czar wcale nie był bolesny, wszystko przeszło dość szybko. Nikodem przyjrzał się okolicy. Nie poznawał jej. W oczy rzucił mu się domek w oddali. Kojarzył go skądś. Nie potrafił przypomnieć sobie w obecnej chwili skąd. Nic innego nie wyróżniało się szczególnie, więc mała budowla musiała wystarczyć.

Zostało mu jeszcze trochę czasu. Usłyszał płacz. Obrócił się w tym kierunku. Zauważył Bartka. Skulonego. Parę kroków od niego stała pantera. Nikodem zląkł się przez chwilę, jednak uświadomił sobie, że nie był obecny ciałem. Zwierzę go nie skrzywdzi. Nikodem zbliżył się. Chciałby przytulić przyjaciela... Pogłaskać po plecach. Wpleść dłoń we włosy. Pokazać, że wrócił. W ten sposób ulżyłby Bartkowi. Na pewno.

Wybudził się nagle, biorąc przy tym gwałtowny wdech. Zalał się potem i potrzebował paru sekund na uspokojenie. Ktoś mówił do niego, ale słowa zlewały się w jedną całość i nie rozumiał niczego. Skrzywił się i złapał za głowę. Poczuł cudzą dłoń na plecach.

Stęknął pod nosem:

— Nieprzyjemne uczucie...

Wrócił mu prawidłowy słuch.

— Zdążyłam cię obudzić na twoje szczęście.

— Dzięki — wymamrotał.

— Mówiłem, że to niebezpieczne — warknął Jacek. — Możesz być jedyną szansą na jego ocalenie, a ryzykujesz jak dureń na własne życzenie.

Machnął ręką.

— Nieważne. Żyjesz. Przynajmniej powiedz, że wiesz, gdzie jest.

Nikodem przypomniał sobie domek w oddali, który wydawał mu się dziwnie znajomy. Bez słowa zerwał się z miejsca. Wziął telefon ze stołu. Miał nadzieję, że się nie mylił. Inaczej szansa na szybkie odnalezienie przyjaciela prysnęłaby niczym bańka mydlana.

Uśmiechnął się. Na początku szkoły przeglądał profil Bartka i rzuciło mu się w oczy jedno zdjęcie. Z tym samym domkiem. Pokazał je Oli.

— Wiesz, gdzie to jest? — Podał komórkę dziewczynie.

Przyjrzała się dokładnie. Otworzyła usta ze zdumienia.

— Tak... Często tam chodzimy w wakacje. Czyżby on...

— Pewnie to pierwsze miejsce, o którym pomyślał. Nie myślał nad dobrą kryjówką... — myślała na głos Daria. — On podświadomie chce pomocy. Tylko nie panuje nad myślami.

Nikodem przygryzł wargę.

— Widziałem go i siedział zaryczany... — dodał cicho. — Przykro było patrzeć...

Co musi czuć jego matka, gdy ciągle widzi go takiego?

Jacek i Daria gwizdnęli po swoje wilki. W tym czasie mężczyzna oznajmił:

— Gdy przyjedzie Konrad i Karola, od razu ruszamy. Dam jeszcze cynk reszcie naszej grupy, żeby się zebrali szybko.


*Musisz go znaleźć. Zdradził nas. Przez ciebie. Powiedz mi, gdzie się ukrywa. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro