Rozdział 8 - "Przeczucie i walka"
Liren leżał w przypadkowo znalezionej norce. Oddychał spokojnie i powoli. Spoglądał, jak mrok spowijał las. Ostatnio nie działo się nic ciekawego i zdążył zapomnieć, że coś niewidzialnego wciąż trzymało go na krótkiej smyczy. Rankiem chodził bez celu. Niewiele zrobił. Złapał tylko dwa zające, które musiały mu starczyć na pewien okres.
Znikąd poczuł przyjemny zapach frezji. Uniósł z zainteresowaniem łeb. Aromat coraz bardziej drażnił, dlatego też Liren postanowił wstać i wyjrzeć. Mozolnie stawiał kroki, choć żółta magia nieustannie w nim krążąca kazała mu przyspieszyć ruchy.
Zapach na tyle zaciekawił Lirena, że zaczął kierować się w stronę źródła. Żółta magia pulsowała w nim. Im bardziej posuwał się naprzód, tym mocniejszy uścisk pojawiał się w piersi. Zatrzymał się. Żółć zaczynała szaleć. Kazała wilkowi bez opamiętania biec dalej. Rozległ się cichy głos, który uświadomił Lirenowi, skąd pochodził przyjemny aromat.
Ktoś właśnie otrzymał magię.
Młodzi Zaklinacze działali na żółć niczym płachta na byka.
Liren machnął kilka razy łbem. Nie miał zamiaru tam iść. Nie chciał dawać satysfakcji kreaturze, która się go uczepiła. Wilk pewnie się wycofał. Zacisnął zęby. Głos w głowie wrzeszczał, by parł naprzód. Próbował nawet zabrać mu panowanie nad łapami, jednak Liren uparcie trzymał gardę.
W końcu demon odpuścił. Pozwolił Lirenowi wrócić do nory. Wilk ostatni raz spojrzał w dal, gdzie prowadził zapach.
Coś mu podpowiadało, że niedługo ktoś zaburzy jego spokój.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro