Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R 5


Wiktoria trafiła do dormitorium z Lile Evans, Dorcas Meadowes, Alicją Spinnet i Kate Bird. Kate i Dorcas były najlepszymi przyjaciółkami Lily, a Alicja była lekko niezdarna i wycofana. Wiktoria chcąc ograniczyć przebywanie w towarzystwie Dorcas do minimum, zaczęła rozmawiać z Alicją.

-Może będziemy kolejno zadawać pytania?-Zapytała Wiktoria, dosiadując się na łóżko Alicji.

-Więc, skąd jesteś?-Zapytała niepewnie Alicja.

-Urodziłam się w Anglii, ale z powodu pracy Ojca mieszkaliśmy długo w Honolulu-Odpowiedziała Wiktoria.

-Masz chłopaka?-Zapytała Wiki.

Alicja lekko się zaczerwieniła, na co Wiki przysiadła się bliżej.

-Chodzę z Frankiem Longbottomem-Powiedziała cicho, zerkając na Dorcas.

-Tylko nikomu nie mów-Poprosiła niepewnie.

-Nie powiem-Obiecała Wiktoria.

-Kim są twoi rodzice?-Zapytała Alicja, opierając się plecami o ścianę.

-Mama jest magomedykiem,  a tata jes...by...jest! łamaczem klątw-Powiedziała.

-Wybacz, ale czy on żyje?-Zapytała niepewnie Alicja.

Wiktoria w odpowiedzi wzruszyła ramionami.

Rozmawiały jeszcze ze sobą, aż Lily zaproponowała, aby wszystkie zagrały w prawda/wyzwanie.

-Ja muszę iść-Stwierdziła Dorcas, po czym poprawiła włosy i wyszła.

Butelka po soku dyniowym wskazała Wiktorię.

-Pytanie-Powiedziała dziewczyna.

-Co masz do Dorcas?-Zapytała Lily.

-Przyjaźnię się z Huncwotami. Dorcas próbowała podać Syriuszowi amortencję-Powiedziała oburzona Wiktoria.

-Nie możliwe-Powiedziała zszokowana Lily, kręcąc głową.

-Pisała mi o tym, ale myślałam że to żart-Powiedziała Kate, patrząc ze wstrętem na zamknięte drzwi.

-Ona...nie-Szeptała Lily, wciąż kręcąc głową.

-Lilcia-Powiedziała Kate i przytuliła rudowłosą.

Alicja i Wiki spojrzały na siebie, po czym dołączyły do uścisku.

Po jakimś czasie Kate wyciągnęła z kufra butelkę skrzaciego wina i miło spędziły czas. Ledwo do pokoju wróciła Dorcas, a wszystkie stwierdziły, że już późno i pora spać.

Następnego dnia Wiktoria wstała jako pierwsza. Była godzina siódma rano, więc ruszyła do łazienki. Po piętnastu minutach wyszła i obudziła dziewczyny, następnie zmierzając do Huncwotów.

Weszła do ich pokoju i prawie dostała zawału. Cała podłoga była w ubraniach, kociołkach, piórach i papierach po cukierkach, a przynajmniej tylko to zidentyfikowała. Pokręciła głową i podeszła do pierwszego łóżka z brzegu. Było to łóżko Remusa.

-Remus-Powiedziała cicho.

Chłopak powoli otworzył oczy i uśmiechnął się.

-Pora wstawać-Powiedziała i ruszyła dalej, a chłopak zniknął w łazience.

-Rogaś-Powiedziała, szturchając Pottera palcem w ramię.

Potter był bardziej odporny, lecz w końcu niechętnie otworzył oczy. 

-Dzień dobry-Ziewnął i ruszył do łazienki, mijając się w drzwiach z gotowym Remusem.

-Peter-Powiedziała Wiktoria, ruszając ramieniem chłopaka.

Peter krzyknął i błyskawicznie otworzył oczy.

-Dzień dobry?-Zapytała niepewnie, po czym ruszyła do Blacka.

Black jako jedyny miał zasłonięte kotary wokół łóżka. Wiktoria odsłoniła je i z aprobującym mruknięciem spoglądała na Blacka śpiącego bez koszulki.

Po kilku minutach podziwiania postanowiła obudzić Śpiącego Królewicza.

-Łapciu-Wyszeptała, delikatnie przeczesując dłonią włosy chłopaka.

Black w odpowiedzi jedynie się uśmiechnął.

-Syriusz-Powiedziała, głaszcząc policzek chłopaka, lecz ten wciąż spał.

-Black-Zanuciła, cmokając go w policzek.

Syriusz z szerokim uśmiechem otworzył oczy i cmoknął ją w usta.

-Dzień dobry-Powiedział zachrypniętym głosem, po czym ruszył w stronę wolnej łazienki.

Wiktoria przez chwilę stała oszołomiona w tej samej pozycji, po czym dosiadła się do Remusa i czytała mu księgę przez ramię. Była to historia o dziejach Wilkołaków.

-Biedni-Stwierdziła, gdy Remus zmienił stronę.

-To potwory-Mruknął chłopak.

-To skrzywdzeni ludzie. Należy ich traktować normalnie i pomóc w potrzebie-Powiedziała oburzona, szturchając palcem ramię chłopaka.

-Jakbyś spotkała jakiegoś człowieka obarczonego Likantropią, to prędzej byś go przeklęła, niż pomogła-Powiedział Remus i zamknął skończoną księgę.

-Nigdy!-Zaręczyła Wiktoria.

-Widzisz Remi, możesz jej powiedzieć-Powiedział zadowolony Peter, po czym dopiero dotarło do niego co uczynił.

James i Black wydarli się na chłopaka. Peter zasłonił usta, a Remus miał łzy w oczach.

-Remi, czy ty...-Zaczęła niepewnie Wiktoria, a chłopak przytaknął.

-Remi!-Zawołała, mocno przytulając Lupina.

-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze-Uspokajała go.

-Jestem niebezpieczny!-Zawołał Lupin.

Dziewczyna prychnęła.

-Prędzej seksualnie niebezpieczny-Powiedziała ze śmiechem.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro