Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R 4

Biegli w stronę lokomotywy. Do odjazdu mieli minutę i bali się, że nie zdążą. Wstali rano dość wcześnie i powinni spokojnie zdążyć, lecz Syriusz nie mógł znaleźć wypracowania z eliksirów, a nowego nie miał zamiaru szukać.

-Ja go nie wkładałem do piekarnika!-Zawołał po raz trzeci Black, mijając jakąś starszą czarownicę.

-No ja tym bardziej-Odpowiedziała mu Wiki i przeskoczyła nad wiążącym buta mężczyzną.

-Ani ja!-Zawołał James, dopadając do pociągu i wciągając za sobą Wiktorię.

-Łapa!-Zawołała, podając dłoń Blackowi i pomagając mu wejść do odjeżdżającego pociągu.

-Zdążyliśmy!-Zawołali jednocześnie chłopcy, przybijając piątki.

-Teraz musimy znaleźć Remusa i Petera-Powiedziała Wiki.

Dziewczyna ruszyła korytarzem, zaglądając do przedziałów, aż w końcu znalazła właściwy.

-Hej!-Zawołała, otwierając drzwi.

-Hej!-Odkrzyknęli chłopcy.

Wiki pocałowała każdego w policzek i usiadła obok Petera. James usiadł obok Remusa, a Black obok Wiki.

-Jak tam wakacje?-Zapytał James.

-Rogacz, widzieliśmy się przedwczoraj-Przypomniał mu Remus, zerkając na Jamesa znad książki.

-Remiś, mam coś dla ciebie-Powiedziała Wiki, wyjmując z kieszeni tabliczkę czekolady.

-Kocham ci...-Zaczął uradowany Remus, lecz po zerknięciu na Blacka zmienił końcówkę-...ekolade?

-Peter dla ciebie też coś mam-Powiedziała i dała mu mugolskie pączki z marmoladą i lukrem.

-Dzięki?-Odpowiedział niepewnie Peter, zerkając na nieznane jedzenie.

-A my?-Zawołali jednocześnie James z Potterem.

Wiki przewróciła oczami i dała im po opakowaniu ciasteczek waniliowych

-Kocham cię-Powiedział Black i cmoknął ją w policzek.

Wiki czując usta Syriusza na policzku cała się zaczerwieniła, szybko zasłaniając się magazynem o modzie.

Jechali już dziesięć minut, gdy Wiki usłyszała skrzypiące drzwi do przedziału. Po chwili wolała już skrzypienie drzwi, niż ten piszczący głos.

-Syriusz!-Wydarła się jakaś dziewczyna.

Wiki po chwili usłyszała sapnięcie Blacka.

-Dorcas, złaź ze mnie-Jęknął chłopak.

-Ależ kocha...-Zaczęła, lecz Black jej przerwał.

-Żadne kochanie-Powiedział.

-Nie pamiętasz, że z tobą zerwałem?-Zapytał.

-Coś tam mówiłeś-Mruknęła.

-To było przy całej szkole, podczas obiadu i użyłem zaklęcie Sonorus-Powiedział Black.

-E tam, wybaczam ci ten błąd-Powiedziała dziewczyna.

Następnie był odgłos zamka.

-Upiekłam dla ciebie babeczki-Powiedziała śpiewnym głosem.

-Peter na pewno chętnie spróbuje-Powiedział lekko rozbawiony Black.

Wiki usłyszała jak ktoś wstaje i robi kilka kroków.

-Allleeeee, onnne są dla ciebie!-Zawołała spanikowana Dorcas.

-Czy ja czuję amortencję?-Zapytał spokojnie Black.

-Ależ skąd?!-Odkrzyknęła oburzona dziewczyna.

Po chwili Wiki usłyszała trzask drzwi.

Zadowolona odłożyła magazyn o modzie, wpatrując się w Blacka.

-Dziękuję?-Zapytał Black, a ona przytaknęła z uśmiechem.

-Zagrajmy w coś-Powiedział Peter.

-Ja idę na spotkanie prefektów-Powiedział Remus i wyszedł z przedziału.

-Grasz, Wiki?-Zapytał Peter, a ona się zgodziła.

-W co gramy?-Zapytał Black, wyczarowując stół.

-Wybuchające pianki-Zaproponował James, wyciągając zabawkowe pianki z plecaka.

Były to trzy pianki. Jedna niebieska, druga zielona, a trzecia czerwona. Pierwszy gracz miał rzucić jedną, a następny powinien odpowiednio zareagować. Niebieską piankę należało zwyczajnie złapać, zieloną chwycić i mocno ścisnąć, a czerwonej nie dać się dotknąć. Zły ruch powodował uderzenie wody w twarz grającego.

Wiki chwyciła pianki i rzuciła Blackowi zieloną, a ten szybko ją złapał i mocno ścisnął. Wiki oddała mu pozostałe, a ten rzucił czerwoną Peterowi. Peter powtórzył ruch Black i oblała go woda.

-Kurde-Jęknął.

I tak grali pół godziny, aż wrócił Remus i zmienili grę.

Do Hogsmeade dotarli o zmroku.

-Pójdziesz z pierwszorocznymi i popłyniesz jeziorem w łódce-Powiedział Remus, wskazując na grupę pierwszorocznych.

-W łódce?! Wodą?!-Krzyknęła spanikowana.

-Ty się boisz wody?-Zapytał rozbawiony James, na co ona przytaknęła.

-Huncwoci, do łódek!-Zawołał Black, obejmując dziewczynę w pasie.

Remus na czas przeprawy przez jezioro powiększył jedną z łódek i wsiedli tam razem. Black mocno ją do siebie przytulił i po chwili popłynęli. Jak urzeczeni patrzyli na zamek, który z tego miejsca wyglądał bajecznie.

Po wyjściu z łódki Hagrid zaprowadził ich do Profesor McGonagall, która patrzyła na Huncwotów z niezadowoleniem.

-Dlaczego Panowie nie są jeszcze w Wielkiej Sali?-Zapytała.

-Pani Profesor-Powiedziała cicho dziewczyna, robiąc krok do przodu.

-Ja się boję wody i oni mi towarzyszyli-Powiedziała cicho, aby inni nie słyszeli.

-Dziesięć punktów dla każdego z was-Powiedziała Minewra McGonagall, patrząc na zaskoczonych Huncwotów.

-A teraz w pary i za mną!-Krzyknęła do wszystkich i ruszyła schodami.

-Powinniśmy się złapać za ręce-Powiedział Syriusz, wskazując na pierwszorocznych.

Wiki z uśmiechem złapała wyciągniętą dłoń Blacka.

Huncwoci zostali przy niej nawet gdy czekała na przydział. 

-Wiktoria Leflag!-Zawołała Profesor McGonagall.

Dziewczyna ruszyła, a Hunce w końcu usiedli na swoich miejscach, zaciskając kciuki.

-Przyjacielska, bystra i silna czarownica. Odważna i życzliwa-Mruczała tiara.

-Gryffindor!-Zawołała, a zadowolona Wiki pobiegła w stronę najgłośniej klaszczących Huncwotów.

Usiadła pomiędzy Jamesem i Syriuszem. Remus i Peter siedzieli naprzeciwko.

-To jest Lily-Szepnął jej James, dyskretnie wskazując na rudowłosą dziewczynę.

Lily okazała się dziewczyną z którą Wiktoria minęła się w sklepie na Pokątnej. Aktualnie rozmawiała z Dorcas.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro