R 11
Wiki z samego rana wpadła do pokoju Huncwotów. Od razu skierowała się w stronę łóżka Syriusza, po czym skoczyła na śpiącego chłopaka.
-Aua-Jęknął Black i powoli otworzył oczy.
Wiki szybko dała mu buziaka na przeprosiny.
-Nie mogłaś mnie tak obudzić?-Zapytał Black, robiąc minę zbitego psa.
-Łapciu, James i Lily dzisiaj idą na randkę-Powiedziała cicho Wiktoria, wtulając się w Blacka.
Syriusz spojrzał na łóżko Pottera, po czym pokręcił głową.
-Powiedziałby mi-Stwierdził Black.
-Nie chcą, abyśmy za nimi chodzili-Powiedziała mu dziewczyna, robiąc złośliwą minę.
-Ale pójdziemy-Odpowiedział Black, uśmiechając się podobnie.
-Co wy tam gadacie?-Zapytał zaspany Potter, wstając z łóżka.
-Nic, nic-Odpowiedzieli równocześnie, cicho się śmiejąc.
-Śniłaś mi się-Powiedział po chwili Black, przyciągając dziewczynę do siebie.
-Tak?-Zapytała, wtulając się w niego ponownie.
-Tak, ogoliłem cię na łyso-Zaśmiał się Black, za co oberwał w ramię.
-Idę sobie-Stwierdziła Wiki, udając że się obraża.
Ledwo wstała, a Black pociągnął ją z powrotem. Dziewczyna z piskiem opadła na Łapę.
-Kocham cię, wiesz?-Zapytał Black.
-Wiem-Odpowiedziała z uśmiechem i cmoknęła go w policzek.
Black nie uznał pocałunku. Jego usta momentalnie naparły na usta Wiktorii, a prawa dłoń Blacka złapała dziewczynę za tyłek.
-Łapo!-Zawołała, odrywając się ze śmiechem od Syriusza.
Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się niewinnie.
-Wstawać!-Zawołał James, wychodząc z łazienki.
-O której się umówili?-Zapytał cicho Syriusz, zerkając na Pottera.
-Od razu po obiedzie wychodzą-Odpowiedziała szeptem.
-A to menda, a podobno ma szlaban-Powiedział oburzony Black.
-Lily też coś kręciła, więc się domyśliłyśmy-Odpowiedziała Wiktoria, po czym cmoknęła Blacka w usta i wybiegła z dormitorium Huncwotów.
Black z uśmiechem na ustach pokręcił głową, po czym wstał i ruszył w stronę łazienki.
-Zakochana para, zakochana para-Śpiewał James, mijając się z Syriuszem.
Wiki wpadła do swojego dormitorium i prawie zderzyła się z Kate.
-Idziemy na śniadanie-Powiedziała dziewczyna, odwracając Wiktorię w stronę schodów.
Ruszyły pod ramię w stronę Wielkiej Sali, a po chwili dogonili je Huncwoci.
Wiktoria nagle znalazła się w powietrzu, po czym wylądowała na ramionach śmiejącego się Blacka.
-Black, bo zawału dostanę!-Zawołała rozbawiona.
Weszli do Wielkiej Sali i zajęli miejsca, a równocześnie w stronę uczniów poleciały sowy z pocztą. Jedna z sów wylądowała przed Blackiem. Syriusz bardzo się ucieszył widząc sowę i szybko otworzył list. Po chwili w kącikach oczu miał łzy, a uśmiech zniknął.
-Co jest, Łapciu?-Zapytała cicho Wiktoria.
Black bez słowa wstał i wyszedł z Wielkiej Salii.
Wiki spojrzała na plecy oddalającego się Blacka, po czym złapała kilka drożdżówek i pobiegła za nim. Dogoniła go na błoniach, gdy oparty o wielkie drzewo palił papierosa.
Wiktoria wyczarowała tacę i położyła na nim drożdżówki, po czym podeszła do Blacka i przytuliła go.
-Mój Wuj nie żyje-Powiedział cicho Syriusz.
-Alfard?-Zapytała.
Black potwierdził skinieniem głowy, a dziewczyna przytuliła się do niego mocniej.
-Tak ci współczuje, Łapo-Powiedziała.
Poczuła na ramieniu kilka łez Blacka, lecz udawała że nie. Wiedziała że Black chce pozostać twardy w tym momencie.
-Dostałem wezwanie do Gringotta w sprawie testamentu-Powiedział.
-Pójdziesz ze mną?-Zapytał niepewnie.
-Jeśli tego chcesz, to chętnie-Odpowiedziała Wiktoria.
Po chwili zauważyli zbliżających się pozostałych Huncwotów. Syriusz szybko usunął ślad łez.
-Co się stało, bracie?-Zapytał James, po czym wszyscy usiedli.
-Mój Wuj Alfard nie żyje-Powiedział.
-Stary, współczuje-Powiedział Potter i poklepał Blacka po ramieniu.
Pozostali również złożyli mu kondolencje, a Wiktoria wtuliła się w niego.
-Musimy pójść do McGonagall. Odczyt testamentu jest dziś-Powiedział Black i z Wiktorią owiniętą wokół niego wstał.
Syriusz chwycił dziewczynę i ruszył w stronę szkoły. W tym momencie wyjątkowo potrzebował przytulenia.
Dopiero przed drzwiami gabinetu McGonagall delikatnie postawił Wiktorię na ziemi, po czym zapukał.
-Wejść-Usłyszeli.
Profesor McGonagall zrozumiała sytuację i zezwoliła im na podróż kominkiem, oraz dała kilkugodzinną przepustkę. Nie miała powodu robić im jakiekolwiek trudności.
Syriusz trzymając dziewczynę za dłoń wszedł do kominka, po czym przytulił ją do siebie i wykrzyknął:
-Na Pokątną!
Znaleźli się na znanej im ulicy. Black skierował ich kroki w stronę olbrzymiego, białego budynku.
-To bank Gringotta-Powiedział do rozglądającej się dziewczyny.
-Gobliny?-Zapytała zdziwiona, dostrzegając pracowników banku.
-A u was kto prowadzi bank?-Zapytał zaciekawiony Black.
-Wróżki-Odpowiedziała.
-No to twój bank jest milszy-Stwierdził od razu Syriusz.
-Jedynie dla klientów-Dodała dziewczyna.
-Tak?-Zapytał goblin, gdy podeszli do niego.
-Syriusz Black z osobą towarzyszącą na odczyt testamentu Alfarda Blacka-Powiedział chłopak.
-Za mną proszę-Powiedział goblin niezbyt miłym tonem, prowadząc ich w stronę jednych drzwi.
Znaleźli się w dużej sali. Na końcu stało masywne biurko, a przed nim znajdowały się rzędy krzeseł. Kilka z nich były zajęte.
-To moi rodzice i brat-Mruknął Black, wskazując głową na starszą parę czarodziei i siedzącego z nimi chłopaka.
Wiktoria nie pomyślała zbytnio i skierowała się w ich stronę, lecz Black pociągnął ją w innym kierunku.
-Przepraszam, jakoś nie pomyślałam-Powiedziała.
-Nic się nie stało-Odpowiedział beznamiętnie.
Zajęli miejsca z dala od innych i czekali.
Do sali wszedł stary goblin. Stworzenie zajęło miejsce przy biurku i rozwinęło pergamin.
-To testament Alfarda Blacka-Powiedział goblin, wskazując na dokument.
-Proszę obecnych o przedstawienie się-Dodał, odkładając na chwilę pergamin.
-Warburga i Orion Black, z synem Regulusem-Powiedziała Matka Syriusza.
-Bellatrix i Narcyza Black-Powiedziała dziewczyna o kręconych włosach, siedząca obok drobnej blondynki.
-Syriusz Black z Wiktorią Leflag-Powiedział Syriusz, na co jego Matka zerknęła na nich.
-Anthony Demont-Powiedział przystojny, młody mężczyzna.
Mężczyzna siedział z tyłu i udawał rozpacz, na co wszyscy prychnęli.
-To kochanek Wuja, strasznie chciwy-Wyszeptał Black do swojej dziewczyny.
Wiktoria zerknęła ponownie na Anthony'ego, a ten mrugnął do niej.
-On do mnie mrugnął-Powiedziała zdziwiona.
-Przypierdolę mu-Stwierdził Black.
Syriusz chciał wstać, lecz Wiktoria namówiła go, aby siedział na miejscu.
-A oto testament-Zaczął Goblin
-Ja, Alfard Black cały swój majątek pozostawiam...-Zaczął.
-Mój kochany, zawsze o mnie myślał-Powiedział zadowolony Anthony.
-To mój ukochany brat-Powiedziała równocześnie Walburga.
-...mojemu siostrzeńcowi, Syriuszowi Blackowi-Dokończył ze złośliwym uśmieszkiem goblin.
-CO?!-Wykrzyknęli jednocześnie Walburga, Anhony i Bellatrix.
-No to stawiasz lody-Stwierdziła Wiktoria.
Black oniemiały siedział z otwartą buzią.
Syriusz długo nie mógł dojść do siebie. Nie był nawet świadomy, że jego Matka i kuzynka Bella wraz z Anthonym zaczęli na niego wrzeszczeć. Wiktoria w pełni przytomna wyciągnęła go z banku i zaciągnęła do lodziarni.
-Black-Powiedziała, szturchając go w ramię.
-Łapa!-Zawołała.
Syriusz nie reagował.
-Oczywiście, że się z tobą umówię-Powiedziała Wiktoria.
-Z kim kurwa?!-Wrzasnął Black, rozglądając się w okół.
-No w końcu-Powiedziała zadowolona dziewczyna.
-Trochę się zawiesiłem-Przyznał się Black, po czym wstał i poszedł po lody.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro