Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R 11


Wiki z samego rana wpadła do pokoju Huncwotów. Od razu skierowała się w stronę łóżka Syriusza, po czym skoczyła na śpiącego chłopaka.

-Aua-Jęknął Black i powoli otworzył oczy.

Wiki szybko dała mu buziaka na przeprosiny.

-Nie mogłaś mnie tak obudzić?-Zapytał Black, robiąc minę zbitego psa.

-Łapciu, James i Lily dzisiaj idą na randkę-Powiedziała cicho Wiktoria, wtulając się w Blacka.

Syriusz spojrzał na łóżko Pottera, po czym pokręcił głową.

-Powiedziałby mi-Stwierdził Black.

-Nie chcą, abyśmy za nimi chodzili-Powiedziała mu dziewczyna, robiąc złośliwą minę.

-Ale pójdziemy-Odpowiedział Black, uśmiechając się podobnie.

-Co wy tam gadacie?-Zapytał zaspany Potter, wstając z łóżka.

-Nic, nic-Odpowiedzieli równocześnie, cicho się śmiejąc.

-Śniłaś mi się-Powiedział po chwili Black, przyciągając dziewczynę do siebie.

-Tak?-Zapytała, wtulając się w niego ponownie.

-Tak, ogoliłem cię na łyso-Zaśmiał się Black, za co oberwał w ramię.

-Idę sobie-Stwierdziła Wiki, udając że się obraża.

Ledwo wstała, a Black pociągnął ją z powrotem. Dziewczyna z piskiem opadła na Łapę.

-Kocham cię, wiesz?-Zapytał Black.

-Wiem-Odpowiedziała z uśmiechem i cmoknęła go w policzek.

Black nie uznał pocałunku. Jego usta momentalnie naparły na usta Wiktorii, a prawa dłoń Blacka złapała dziewczynę za tyłek.

-Łapo!-Zawołała, odrywając się ze śmiechem od Syriusza.

Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się niewinnie.

-Wstawać!-Zawołał James, wychodząc z łazienki.

-O której się umówili?-Zapytał cicho Syriusz, zerkając na Pottera.

-Od razu po obiedzie wychodzą-Odpowiedziała szeptem.

-A to menda, a podobno ma szlaban-Powiedział oburzony Black.

-Lily też coś kręciła, więc się domyśliłyśmy-Odpowiedziała Wiktoria, po czym cmoknęła Blacka w usta i wybiegła z dormitorium Huncwotów.

Black z uśmiechem na ustach pokręcił głową, po czym wstał i ruszył w stronę łazienki.

-Zakochana para, zakochana para-Śpiewał James, mijając się z Syriuszem.

Wiki wpadła do swojego dormitorium i prawie zderzyła  się z Kate. 

-Idziemy na śniadanie-Powiedziała dziewczyna, odwracając Wiktorię w stronę schodów.

Ruszyły pod ramię w stronę Wielkiej Sali, a po chwili dogonili je Huncwoci.

Wiktoria nagle znalazła się w powietrzu, po czym wylądowała na ramionach śmiejącego się Blacka.

-Black, bo zawału dostanę!-Zawołała rozbawiona.

Weszli do Wielkiej Sali i zajęli miejsca, a równocześnie w stronę uczniów poleciały sowy z pocztą. Jedna z sów wylądowała przed Blackiem. Syriusz bardzo się ucieszył widząc sowę i szybko otworzył list. Po chwili w kącikach oczu miał łzy, a uśmiech zniknął.

-Co jest, Łapciu?-Zapytała cicho Wiktoria.

Black bez słowa wstał i wyszedł z Wielkiej Salii.

Wiki spojrzała na plecy oddalającego się Blacka, po czym złapała kilka drożdżówek i pobiegła za nim. Dogoniła go na błoniach, gdy oparty o wielkie drzewo palił papierosa.

Wiktoria wyczarowała tacę i położyła na nim drożdżówki, po czym podeszła do Blacka i przytuliła go.

-Mój Wuj nie żyje-Powiedział cicho Syriusz.

-Alfard?-Zapytała.

Black potwierdził skinieniem głowy, a dziewczyna przytuliła się do niego mocniej.

-Tak ci współczuje, Łapo-Powiedziała.

Poczuła na ramieniu kilka łez Blacka, lecz udawała że nie. Wiedziała że Black chce pozostać twardy w tym momencie.

-Dostałem wezwanie do Gringotta w sprawie testamentu-Powiedział.

-Pójdziesz ze mną?-Zapytał niepewnie.

-Jeśli tego chcesz, to chętnie-Odpowiedziała Wiktoria.

Po chwili zauważyli zbliżających się pozostałych Huncwotów. Syriusz szybko usunął ślad łez.

-Co się stało, bracie?-Zapytał James, po czym wszyscy usiedli.

-Mój Wuj Alfard nie żyje-Powiedział.

-Stary, współczuje-Powiedział Potter i poklepał Blacka po ramieniu.

Pozostali również złożyli mu kondolencje, a Wiktoria wtuliła się w niego.

-Musimy pójść do McGonagall. Odczyt testamentu jest dziś-Powiedział Black i z Wiktorią owiniętą wokół niego wstał.

Syriusz chwycił dziewczynę i ruszył w stronę szkoły. W tym momencie wyjątkowo potrzebował przytulenia.

Dopiero przed drzwiami gabinetu McGonagall delikatnie postawił Wiktorię na ziemi, po czym zapukał.

-Wejść-Usłyszeli.

Profesor McGonagall zrozumiała sytuację i zezwoliła im na podróż kominkiem, oraz dała kilkugodzinną przepustkę. Nie miała powodu robić im jakiekolwiek trudności.

Syriusz trzymając dziewczynę za dłoń wszedł do kominka, po czym przytulił ją do siebie i wykrzyknął:

-Na Pokątną!

Znaleźli się na znanej im ulicy. Black skierował ich kroki w stronę olbrzymiego, białego budynku.

-To bank Gringotta-Powiedział do rozglądającej się dziewczyny.

-Gobliny?-Zapytała zdziwiona, dostrzegając pracowników banku.

-A u was kto prowadzi bank?-Zapytał zaciekawiony Black.

-Wróżki-Odpowiedziała.

-No to twój bank jest milszy-Stwierdził od razu Syriusz.

-Jedynie dla klientów-Dodała dziewczyna.

-Tak?-Zapytał goblin, gdy podeszli do niego.

-Syriusz Black z osobą towarzyszącą na odczyt testamentu Alfarda Blacka-Powiedział chłopak.

-Za mną proszę-Powiedział goblin niezbyt miłym tonem, prowadząc ich w stronę jednych drzwi.

Znaleźli się w dużej sali. Na końcu stało masywne biurko, a przed nim znajdowały się rzędy krzeseł. Kilka z nich były zajęte.

-To moi rodzice i brat-Mruknął Black, wskazując głową na starszą parę czarodziei i siedzącego z nimi chłopaka.

Wiktoria nie pomyślała zbytnio i skierowała się w ich stronę, lecz Black pociągnął ją w innym kierunku.

-Przepraszam, jakoś nie pomyślałam-Powiedziała.

-Nic się nie stało-Odpowiedział beznamiętnie.

 Zajęli miejsca z dala od innych i czekali.

Do sali wszedł stary goblin. Stworzenie zajęło miejsce przy biurku i rozwinęło pergamin.

-To testament Alfarda Blacka-Powiedział goblin, wskazując na dokument.

-Proszę obecnych o przedstawienie się-Dodał, odkładając na chwilę pergamin.

-Warburga i Orion Black, z synem Regulusem-Powiedziała Matka Syriusza.

-Bellatrix i Narcyza Black-Powiedziała dziewczyna o kręconych włosach, siedząca obok drobnej blondynki.

-Syriusz Black z Wiktorią Leflag-Powiedział Syriusz, na co jego Matka zerknęła na nich.

-Anthony Demont-Powiedział przystojny, młody mężczyzna. 

Mężczyzna siedział z tyłu i udawał rozpacz, na co wszyscy prychnęli.

-To kochanek Wuja, strasznie chciwy-Wyszeptał Black do swojej dziewczyny.

Wiktoria zerknęła ponownie na Anthony'ego, a ten mrugnął do niej.

-On do mnie mrugnął-Powiedziała zdziwiona.

-Przypierdolę mu-Stwierdził Black.

Syriusz chciał wstać, lecz Wiktoria namówiła go, aby siedział na miejscu.

-A oto testament-Zaczął Goblin

-Ja, Alfard Black cały swój majątek pozostawiam...-Zaczął.

-Mój kochany, zawsze o mnie myślał-Powiedział zadowolony Anthony.

-To mój ukochany brat-Powiedziała równocześnie Walburga.

-...mojemu siostrzeńcowi, Syriuszowi Blackowi-Dokończył ze złośliwym uśmieszkiem goblin.

-CO?!-Wykrzyknęli jednocześnie Walburga, Anhony i Bellatrix.

-No to stawiasz lody-Stwierdziła Wiktoria.

Black oniemiały siedział z otwartą buzią.

Syriusz długo nie mógł dojść do siebie. Nie był nawet świadomy, że jego Matka i kuzynka Bella wraz z Anthonym zaczęli na niego wrzeszczeć. Wiktoria w pełni przytomna wyciągnęła go z banku i zaciągnęła do lodziarni.

-Black-Powiedziała, szturchając go w ramię.

-Łapa!-Zawołała.

Syriusz nie reagował.

-Oczywiście, że się z tobą umówię-Powiedziała Wiktoria.

-Z kim kurwa?!-Wrzasnął Black, rozglądając się w okół.

-No w końcu-Powiedziała zadowolona dziewczyna.

-Trochę się zawiesiłem-Przyznał się Black, po czym wstał i poszedł po lody.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro