R 1
Jej całe życie wywróciło się do góry nogami w ciągu miesiąca. Ojciec dziewczyny zaginął podczas pracy jako Łamacz Klątw i nie było po nim żadnego śladu. Ministerstwo dość szybko uznało go za zmarłego i dokonało podziału majątku, zostawiając połowę Wiktorii. Matka dziewczyny była załamana i cały czas płakała, aż pewnego dnia wróciła z pracy odmieniona. Kobieta bez przerwy mówiła tylko o swoim nowym narzeczonym, nie myśląc w ogóle o sobie, czy też córce. Mężczyzna wprowadził się do Leflagów zaledwie po kilku dniach. Okazał się kompletnym egoistą, który potrafi jedynie trwonić pieniądze swojej partnerki. Wiktoria podejrzewała, że mężczyzna podaje jej matce amortencję, lecz nie udało jej się nic odkryć. Została zdemaskowana przez podejrzanego i w ciągu kilku minut jej Matka wyrzuciła dziewczynę z domu.
Na początku chciała coś wynająć i kontynuować naukę w Magicznej Akademii w Honolulu, lecz prawo zabraniało nieletnim wynajmowania, czy też kupowania nieruchomości.
Dziewczyna nie miała wyjścia. Udała się do banku Wróżek i poprosiła o rozmowę z Wróżką odpowiedzialną za jej majątek. Po kilku odmowach ciasteczek i herbaty przeszli do sprawy.
-Nieruchomości...-Szeptała wróżka, przeglądając dokumenty.
-O jest!-Zawołała nagle wróżka i wyciągnęła trzy akty własności.
-Hmm tą będzie Panna mogła zarządzać po ukończeniu siedemnastu lat-Powiedziała wróżka i odłożyła akt.
-Ta jest jeszcze nie przepisana na Panienkę-Powiedziała i odłożyła kolejny akt.
Wiktoria ze strachem patrzyła na ostatni akt własności. To była jej jedyna szansa.
-Mieszkanie w Anglii, konkretnie w Dolinie Godryka-Powiedziała wróżka i z uśmiechem wręczyła akt własności.
-Więc Anglia-Wyszeptała zadowolona Wiktoria.
Wróżka jednak zmusiła ją do zjedzenia ciasteczka, po czym pomogła jej w nabyciu świstoklika, a następnie pomogła napisać zawiadomienie o możliwości użycia amortencji w celu oszustwa i wysłały to do Aurorów.
Wiktoria pożegnała się z wróżką i aktywowała świstoklik przypominający plastikowego banana.
Dziewczyna przeniosła się i momentalnie zaczęła krzyczeć. Okazało się, że wylądowała na motorze pędzącym po autostradzie. Złapała się osoby kierującej motor, a ta również zaczęła krzyczeć. Ledwo uniknęli zderzenia i kierujący zatrzymał motor na poboczu.
-Zwariowałaś?!-Wrzasnął brunet o szarych oczach, zdejmując kask.
Oboje zeszli z motoru.
-Przepraszam. To świstolik mnie przeniósł na twój motor-Powiedziała, pokazując felerne urządzenie.
-Gdzie ty go kupowałaś? Na wyprzedaży?!-Wrzasnął chłopak.
Wiktoria miała dość. Zaczęła płakać.
Brunet widząc stan dziewczyny, stwierdził że przesadził. Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
-Przepraszam, przesadziłem-Powiedział, masując dłonią plecy dziewczyny.
Wiktoria nie wiedzieć czemu opowiedziała nieznanemu jej chłopakowi o zaginięciu ojca, narzeczonym matki, wyrzuceniu z domu i ostatecznie o wylądowaniu na rozpędzonym motorze.
-Nie płacz już-Poprosił cicho chłopak.
Po kilku minutach uspokoiła się. Chłopak nakazał jej wsiąść na motor i następnie ruszyli.
Lekko zdziwiła się, gdy wjechali do Doliny Godryka. W końcu nie podała mu adresu nowego domu. Ze zdziwieniem zauważyła, że znaleźli się na innej ulicy i chłopak zatrzymał motor na podjeździe okazałej willi.
-To dom mojego kumpla, mieszkam z nim i jego rodziną-Powiedział chłopak i pociągnął zaskoczoną dziewczynę do środka.
-W ogóle, to nazywam się Syriusz Black-Powiedział i wciągnął ją do środka.
Hol był duży i bardzo nasłoneczniony. Na podłodze leżał długi dywan w białym kolorze, a na ścianach wisiały portrety.
-Syriusz, to ty?-Usłyszeli kobiecy głos.
-Tak, ciociu-Odpowiedział chłopak.
Do holu weszła elegancko ubrana kobieta. Miała blond włosy i była po czterdziestce.
-Oj biedne dziecko, co się stało?-Zapytała, patrząc na Wiktorię.
Wiktoria ponownie wszystko opowiedziała, a kobieta przytuliła ją, przywołując paczkę chusteczek.
-Zostaniesz z nami kilka dni. Nie możesz w takim stanie być sama-Postanowiła kobieta.
Wiktoria nawet się nie sprzeciwiała. Nie chciała być sama.
Kumplem Syriusza okazał się James Potter. Był to chłopak równy wzrostem Syriuszowi. Miał czarne włosy, orzechowe oczy i okulary. Lekko się zdziwił obecnością dziewczyny, lecz nie miał nic przeciwko aby została. Jego rodzicami byli Euphemia i Fleamont. Byli bardzo mili. Pani Potter pracowała jako uzdrowiciel, a jej mąż był szefem aurorów.
Minęło kilka dni
-Co piszesz?-Zapytała Wiktoria, przystając w progu drzwi do sypialni Jamesa.
Syriusz akurat się kąpał, a ona postanowiła pogadać z Jamesem.
-List do Lily-Odpowiedział lekko załamany chłopak.
-Znowu?-Zapytała zdziwiona.
-Co myślisz?-Zapytał James i wskazał głową na list.
Wiki weszła do pokoju, zabrała list i z przerażeniem zaczęła go czytać.
-Musisz ją wyzywać od Marchew i Kujonic?-Zapytała, po czym czytała dalej.
-To brzmi jak groźba...
-...za to bym ci przywaliła...
-...jesteś zboczony!-Zakończyła i z odrazą oddała mu list.
James złapał się za głowę i zaczął wrzeszczeć.
-Co się dzieje?!-Wykrzyknął Black, wpadając do pokoju.
Chłopak był cały mokry i jedynie ręcznik miał na sobie. Wiki nie mogła oderwać od niego wzroku. Syriusz miał wyrzeźbione ciało i tatuaż na prawym ramieniu.
-Napatrzyłaś się już?-Zapytał rozbawiony Black.
-Tego widoku nigdy nie będę miała dość-Powiedziała, biorąc głęboki wdech.
Blacka zatkało.
-Piszę list do Lily, a Wiki niezbyt się spodobał-Odpowiedział James, ignorując ich słowa.
-Daj-Powiedział Black.
Chłopak wszedł do pomieszczenia i wyrwał list Potterowi. W tym momencie jego ręcznik poluźnił się. Chłopak ledwo go złapał, lecz i tak Wiki miała widok na jego jędrne pośladki.
-Wow-Stwierdziła.
Black lekko zaczerwienił się i szybko poprawił ręcznik, podczas gdy James pękał ze śmiechu.
-Miała racje-Stwierdził Syriusz, czytając list.
-No raczej. Taki tyłek to jedynie tak można opisać-Powiedziała dziewczyna.
Syriusz spojrzał na nią zaczerwieniony.
-Chodziło mi o list.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro