7
Jesteśmy na miejscu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Dom był w stylu nowoczesnym. Zdjęlam buty w korytarzu, który był koloru białego, z resztą jak wszystkie ściany w tym domu. Weszłam do pierwszego pomieszczenia, którym okazał się być salon. Na ścianie wisiał telewizor na przeciwko niego była kanapa, a po obu stronach kanapy małe pufy w kolorze beżowym. Na ścianie wisiały jakieś obrazki. Z salonu weszłam do kuchni połączonej z jadalnią. Sześć krzeseł i stół w kolorze szarym, a meble kuchenne w kolorze białym. Weszłam po schodach, które były na końcu korytarza na górę. Na górze były cztery drzwi w kolorze białym. Weszłam do pierwszego pomieszczenia. Była to łazienka. Jak reszta pomieszczeń była w kolorze białym, następnie weszłam do drzwi obok łazienki. Tym razem trafiłam na mój pokój. Przy ścianie stało dwuosobowe łóżko, na którym była masa poduszek. Obok niego stała toaletka. Koło okna stała pojemna szafa, a obok niej komoda. Na środku pokoju był puchaty dywan w kolorze szaro-czarnym. Stwierdziłam, że teraz się rozpakuje. Odsunęłam walizkę i zaczęłam wypakowywać ubrania, buty, kosmetyczkę i różne inne rzeczy. Po około dwóch godzinach byłam wolna. Rzuciłam się na łóżko i już miałam próbować zasypiać, lecz przerwał mi to dźwięk telefonu. Odblokowałam go. Zauważyłam dymek czatu z Majką i pięć nieodczytanych wiadomości od niej.
Maja: Lena, proszę cię spotkajmy się...
Maja: Nadal chcę się przyjaźnić z tobą...
Maja: Chłopaki też...
Maja: Lena daj znak życia
Maja: Martwię sie 😟
Lena: Niepotrzebnie nic mi nie jest 😶
Lena: A co do przyjaźni to kończę ją... nie pisz do mnie, ani nie dzwoń.
Zablokowałaś użytkownika Maja Borycka, Kacper Bal, Max Borycki.
Czas zacząć nowe życie w nowym miejscu. Zablokowałam komórkę i przykryłam się kołdrą, a następnie zasnęłam.
Poczułam czyjś dotyk na mojej ręce. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Marine.
- Wstawaj, kochanie. - posłała mi uśmiech.
- Która godzina? - zapytałam zaspana.
- Ósma rano, przespałaś całą noc. - zaśmiała się. - Zbieraj się, bo Wojtek zabiera cię na trening do Juventusu. Śniadanie już czeka na ciebie. - odparła i wyszła z mojego królestwa.
Zerwałam się na nogi i wyciągnęłam z szafy biało-czarną koszulkę w paski oraz jeansowe spodenki. Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a następnie nałożyłam czyste ubrania i bieliznę. Ogarnęłam swoją twarz. Związałam włosy w kucyka i zeszłam na dół. Tata kończył jedzenie śniadania. Usiadłam obok niego i zaczęłam jeść owsiankę. Popiłam ją sokiem pomarańczowym. Założyłam na stopy białe converse. Pożegnałam się z Mariną całusem w policzek i wyszłam przed dom. Wsiadłam do auta. Skierowaliśmy się w stronę stadionu w Turynie. Zaparkowaliśmy przed budynkiem i weszliśmy do środka. Szczęsny poszedł się przebrać do szatni, a mi kazał iść na murawę. Było już tam paru piłkarzy. Jeden z nich podszedł do mnie.
- Sai che questa zona è solo per i calciatori? ( Wiesz, że ten teren jest tylko dla piłkarzy? ) - odezwał się jakiś piłkarz, a ja patrzyłam na niego zdezorientowana.
- Nie rozumiem. - odparłam po angielsku. Co z tego, że mieszkałam trochę w Rzymie, ale i tak nie umiem mówić po włosku. Nagle obok mnie pojawił się tata.
- Szczęsny! Benvenuto a noi a casa nostra! ( Witamy cię w naszych progach! ) - odparł piłkarz do mojego taty.
- Ciao, Giorgio. ( cześć, Giorgio.) - uśmiechnął się Szczęsny. - To moja córka Lena. - odparł tym razem po angielsku.
- Przepraszam cię, że chciałem cię stąd wywalić.
- Nic się nie stało. - posłałam mu uśmiech, a na murawę wszedł trener.
***
Wróciliśmy do domu po treningu. Szatynki nie było w domu, a tata stwierdził, że idzie się położyć. No i co ja mam robić? Postanowiłam, że przejdę się po okolicy. Zabrałam komórkę i wyszłam z domu. Chodziłam tak po osiedlu, dopóki nie usłyszałam swojego imienia.
- LENA!! - krzyknął ktoś. Odwróciłam się i zobaczyłam Bartka. Co on tu robi? Śledzi mnie?
- Skąd ty się tu wziąłeś? - zapytałam.
- Mówiłem ci już, że chcę się z tobą przyjaźnić. - zaśmiał się, a ja pomyślał, że w sumie możemy zacząć naszą przyjaźń od nowa.
- Zgadzam się. - spojrzałam na niego, a on nie wierzył moim słowom.
- Naprawdę? - przytaknęłam, a on mnie przytulił.
***
Jak spędzacie tego Sylwestra? 🎆
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro