Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

Przez całą drogę od Leny domu do domu Sikorskich gadała i śmiała się razem z Jeremim. Weszła do środka mieszkania. Na korytarzu pojawił się Artur. Od razu przytulił Polkę.

- Jak ja cię dawno nie widziałem! - powiedział uradowany, a dziewczyna uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi. Zdjęła buty i kurtkę.

- No prowadź mnie do tej twojej wybranki. - wybuchnęła śmiechem, a chłopak złapał ją za rękę. Weszli do jego pokoju, gdzie była nowa dziewczyna Artura. Była to ciemna blondynka o niebieskich oczach. Jej twarz zdobił pełny uśmiech. - Niech zgadnę to ty jesteś tą szczęściarą co jest dziewczyną tego głupka? - zaśmiała się znowu Szczęsna. - Lena.

- Zosia. - uśmiechnęła się i przytuliła na powitanie przyjaciółkę jej chłopaka.

- Dzięki bogu! - odezwał się Sikorski, a obie dziewczyny spojrzały w jego stronę. - Myślałem, że się nie polubicie i obawiałem się tego spotkania.

- Niby czemu? - zapytała Zosia, na co jej chłopak wzruszył ramionami. Cała trójka zaczęła oglądać film, później dołączył do nich Jeremi. Po obejrzanym seansie, Lena razem z Zosią i Arturem poszli odprowadzić dziewczynę na stację, skąd miała pojechać do swojego domu. Pożegnali się i poszli na miasto.

- Kierunek McDonald's? - zapytał Sikorski, a farbowana blondynka uśmiechnęła się jedynie i zaczęła biec w stronę galerii. Zajęła miejsce przy stoliku i czekała na przyjaciela. Zdążyła już nawet zamówić jedzenie, a bruneta nadal nie było. Wybrała numer do niego. Drugi sygnał, trzeci... Nie odebrał. Polka martwiła się o niego. Odebrała swoje jedzenie i nadal dzwoniła do Sikorskiego. Nagle ktoś usiadł przed nią. Tym kimś był idiota Artur!

- Gdzie ty byłeś?! - warknęła. Była zła, a zarazem szczęśliwa, że temu idiocie nic się nie stało.

- Wstąpiłem po drodze do sklepu. - uśmiechnął się brunet.

- To czemu nie napisałeś albo nie zadzwoniłeś?

- Przepraszam, nie pomyślałem. - posmutniał, ale gdy zauważył lekki uśmiech na twarzy Leny to od razu też się uśmiechnął.

- Jak zjemy to ja muszę się zbierać. - powiedziała Szczęsna. - Masz, nawet zamówiłam ci jedzenie. - uśmiechnęła się w jego stronę.

- Dzięki bogu, że cię mam, bo inaczej bym czekał teraz w tej dwu kilometrowej kolejce po jedzenie. - wybuchnął śmiechem, a następnie wziął się za jedzenie cheeseburgera. Po zjedzonym posiłku, każde z nich poszło w swoją stronę. Było już trochę ciemno, a farbowana blondynka miała jeszcze do domu około kilometra. Postanowiła przebiec ten odcinek. Słyszała jak ktoś bieg za nią, więc przyśpieszyła. Oprawca złapał ją za nadgarstek. Dziewczyna zderzyła się z jego klatką piersiową.

- Czemu uciekałaś? - usłyszała głos Kapustki. Kamień spadł jej z serca.

- Myślałam, że ktoś chce mnie zabić! - zdenerwowała się. - Ty byś nie uciekał?

- Nie wiem. - wzruszył ramionami.

- Muszę już iść, przepraszam. - powiedziała i miała zamiar odejść, ale piłkarz nie pozwolił jej na to, zamiast tego pocałował ją w usta. Ona szybko odsunęła się od niego i uciekła do mieszkania jej rodziców. Zdjęła kurtkę i buty. W jej rodziców byli goście. Zauważyła, że Grzesiek akurat odszedł od okna. - On to widział. - powiedziała w myślach i przestraszyła się.

- Lena jesteś już? - krzyknął tata z salonu.

- Tak, zaraz przyjdę. - również krzyknęła. Szybko poszła do swojego pokoju. Przebrała się w dresy, telefon zostawiła i wróciła do gości.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro