Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

Wrócili wszyscy do mieszkania, gdzie rozkręciła się impreza rodzinna z okazji ciąży Mariny oraz z okazji, że Polska zakwalifikowała się do Mistrzostw Świata w Rosji. Szczęsny podszedł do swojej córki i dał jej lampkę różowego wina. Blondynka zdziwiła się. Przecież ojciec powinien jej zabraniać picia alkoholu przed osiemnastym rokiem życia.

- Nie myśl, że będzie tak codzienie. - odparł Wojciech.

- Nie bój się za rok mam osiemnastkę. - uśmiechnęła się w jego stronę, córka.

- Za rok jak będzie twoja osiemnastka to będziesz z wózkiem jeździła. - zaśmiał się bramkarz. Dziewczyna w odpowiedzi pokazała mu język.

- Mamo jak ty wytrzymasz z dwoma dziećmi w domu? - zadała pytanie Marinie, Lena. Wojtek spojrzał na nią zdziwiony.

- Jak dwójkę? - uniósł brew do góry.

- No ty i moja siostra albo brat.

- Nie bądź taka przemądrzała, Lena. - skomentował to jej ojciec.

*****

Mini impreza zakończyła się koło drugiej w nocy. Natomiast Lena zerwała się wcześniej spać. Rano obudził ją dźwięk sms'a, który był od Kapustki. 

Od: Kapustka 🐉

Wyspałaś się? 💤

Do: Kapustka  🐉

Nie, bo jakiś debil mnie obudził 😒

Od: Kapustka 🐉

Wyrażaj się, młoda damo!

Do: Kapustka 🐉

Jesteś tylko 5 lat starszy!

Od: Kapustka 🐉

Ale jednak jestem 🤓

Do: Kapustka 🐉

Głupi jak but też jesteś 😜

Do: Kapustka 🐉

Dobra idę coś zjeść, do później!

Tak jak powiedziała tak zrobiła. Zwlokła się leniwie z łóżka i zeszła na dół. Nikt już w jej domu nie spał, bo w końcu była godzina prawie dwunasta. 

- No księżniczka już nareszcie wstała. - zaśmiał się jej tata. - Już miałem Amelkę wysłać, żeby cię obudziła. 

- Ale jednak sama wstałam. - odparła i zaczęła przeszukiwać lodówkę w celu zjedzenia czegoś pożywnego.

- Marina zostawiła ci tam w tej miseczce owsiankę. - krzyknął z salonu, Szczęsny. Blondynka zabrała miskę i zaczęła spożywać późne śniadanie. 

- To gdzie mama pojechała? - usiadła obok niego na kanapie. 

- Na jakieś spotkanie z Anią, Dominiką i Martą. - odparł, grając z Amelką w jakąś grę na Play Station. - A ty gdzieś się wybierasz? - uniósł brew i kątem oka zerknął na swoją córkę.

- Narazie nie mam planów. - odparła z pełną buzią.

- Jak pies je to nie szczeka, bo mu miska spod pyska ucieka. - zaśmiał się, a ona spiorunowała go wzrokiem.

Brudne naczynia odłożyła do zmywarki, a następnie poszła na górę. Pogoda za oknem nie dopisywała. Niebo pokryły szare chmury, a ludzie którzy szli przez miasto byli ciepło poubierani, co oznaczało, że na zewnątrz musiało być strasznie zimno. Szczęsna postanowiła ubrać jasnofioletową bluzę z kapturem oraz czarne spodnie. W łazience wykonała poranną rutynę i zrobiła delikatny makijaż. Swoje blond włosy związała w kucyka. W jej pokoju rozbrzmiał dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie Artura. Od razu odebrała.

- No co tam? - odparła do komórki.

- A może jakieś cześć? - zapytał Sikorski.

- No mów co chcesz.

- Chciałaś, żebym przedstawił ci moją nową dziewczynę, a że akurat jest okazja to za jakieś dziesięć minut Jeremi będzie wracał i może cię wziąć.

- Oki. W końcu poznam tą co chciała z tobą się związać. - wybuchnęła śmiechem, a Artur udawał, że się śmieję. - No wiesz, że żartuje. Bardzo się cieszę!

- Policzymy się za dwadzieścia minut! - powiedział i zakończył rozmowę. Dziewczyna zeszła na dół, aby oznajmić tacie, że jednak wychodzi. Szczęsny nadal grał z Amelką. Obok niego siedzieli jego mama i rodzice Łuczenko. Farbowana blondynka przywitała się z nimi.

- Co chciałaś mi oznajmić? - spojrzał na nią i skrzyżował ręcę na klatce piersiowej.

- Jadę do Artura. - rzekła, głaskając Ashley.

- Jedziesz? A od kiedy masz prawo jazdy? - zaśmiał się.

- Yyy...od wczoraj? Nie mówiłam ci? - powiedziała z sarkazmem. - Nie no z Jeremim pojadę.

- Ok, ale na osiemnastą masz być. Grzesiek przychodzi z Celią, Robert z Anią, Dominika z Kamilem i Marta z Kamilem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro