Wstęp
Więdnę, niczym róża miłością niepodlewana
Tonę, przez me problemy zatopiona
Ukrywam się w cieniu, przez odważniejszych ode mnie na bok spychana
Spadam, jak ptaszyna przez myśliwego postrzelona
Ginę, od ciosów przez najbliższych mi zadanych
Mknę, niczym łania leśnym poszyciem
Dorastam, widząc obrazy przez młodość niegdyś przysłaniane
Opłakuję, utracone twarze mych bliskich
Zaczęłam pisać trochę innym stylem. Miałam potrzebę pozostawienia przeszłości za sobą i utworzenia nowej książki. Żegnam!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro