"W deszczu"
Niczym wiatr, który przenika do głębi duszę.
Przychodzi niespodziewanie bez przywitania,
jakby to był dom, w którym może zarządzać.
Rozrzuca meble nigdy nie pytając o moje zdanie.
Powołując się na swoje, niby święte, imię.
Wyrzuca wszystkie najgorsze, skrywane błędy;
prosto w mą zaczerwienioną z bólu twarz.
Mimo to siedzę spokojnie na podłodze oddychając.
Wypełniam płuca powietrzem, które ma imię.
Cisza wypełnia uszy strumieniami pełnymi słów.
W oczach skrzą się konstelacje całego świata,
na dźwięk tego jednego imienia, którego nie znam.
Stoję w deszczu pod parasolem z płomykiem nadziei,
że może kiedyś nie w mgnieniu oka, ale się zmieni.
Zmieni się czas, miejsce i brudne chmury odejdą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro