"Litości"
My ludzie znikamy jakoś tak szybko
I zamiast mówić jesteśmy mówimy byliśmy
Dziwne to wszystko ten czasu spacer
Niczym tykający złowieszczo zegar
Chodzimy drogami miejskimi i przez las
Zbieramy kwiatki pleciemy wianki
Wspaniałe czerwone maki jak korony
Na naszych rozbitych o mury czaszkach
Nic piękniejszego na świecie nie widzieliśmy
Nad góry wysokie co rozdzierają samo niebo
To z pod którego św Piotr nas przepędził
Krzyczał precz bezduszni nie byliśmy zdziwieni
Tułamy się dławiąc ogniem w płucach i gazem
Zagłuszane nasze krzyki cichymi rozmowami
Nie mamy oczu i prawa by prosić Boga by
Miał miłosierdzie dla nas
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro