Śmierć Przyjaciela
Przede mną, w kałuży krwi
On tam właśnie leży.
Wydał już ostatnie tchnienie
Zakończyło się jego cierpienie.
Łzy lecą po mej twarzy, niekontrolowane
Teraz już sam tutaj zostanę.
Padam na kolana, łkam przy jego martwym ciele
Mój przyjacielu... Mój przyjacielu...
Dlaczego Ty? Dlaczego odejść musiałeś?
Ja tak bardzo, mój przyjacielu, Cię kochałem
Przyjacielską miłością, czystą i prawdziwą.
Ona zawsze dla mnie pozostanie żywa.
W mym sercu zawsze żywy pozostaniesz,
Ty odszedłeś, ja jeszcze zostaję
Na tym świecie, już bez Ciebie u boku.
To myśląc, załamuję się, łkam w amoku.
Mój przyjacielu... Nie zostawiaj mnie, proszę o to tylko
To musi być zły sen, pomyłka...
Proszę, błagam... Jednak ty nadal leżysz
Zimny jak trup, którym jesteś, w co nadal nie wierzę.
Tak bardzo nie chciałem Cię stracić,
A ty musiałeś bohaterstwo życiem przypłacić.
Przepraszam Cię, za wszystko złe, co zrobiłem,
Chociaż nie chciałem, wiele zawiniłem.
Leżysz martwy, a ja łkam przy Tobie.
Dlaczego musiała zginąć osoba
Tak dla mnie ważna? Żegnaj przyjacielu mój kochany,
Na zawsze w mym sercu pozostaniesz...
Dawno mnie nie było, więc witajcie! Wiersz napisany w 15 minut na chemii. Inspirowany sceną śmierci Marco z SnK. Pisałam jakby z perspektywy Jeana.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro