Wiersz 3 (Fraszka)
Tym razem pierwszy raz skomponowałam taki żartobliwy, wierszowany, wesoły utwór :))
Burza i słońce
- Już z daleka widać, słychać jak przybywam. A ty, czy kiedyś się z tego nieba umywasz?
- Nie bądź taka przemądrzała, jestem okiem nieba, moich zalet jeszcze nie poznałaś!
- Teatr błysków prezentuję, cóż lepszego oferujesz?
- Ja ozłocę ogród cały, od gabloty, poza płoty!
- Ciebie tylko widzą w dzień. Ja zaskoczyć mogę zawsze. Przy tobie chowają się w cień. A co więcej - mrużą oczy, patrząc w twoją stronę...
- Dość! Mam coś na swoją obronę!
- Na twój widok przymykają oczy, cóż więc uzasadniającego przytoczysz?
- Zamykają, bo im dobrze, ciepłą dłonią pieszczę ich skórę. Gdy zaś ty nadchodzisz, wszystko szaro bure! I do domów na piętra uciekają!
- Spieszą, bo im się moje błyski podobają i oglądać chcą z wysoka me występy!
- Cóż za bzdury opowiadasz, potrzebują mych promieni aniżeli szarych cieni błyskiem urozmaiconych! Każdy czeka tylko aż się pojawię, co do ciebie - wszystkich pławisz!
- Twe promienie sławę stracą, gdy pioruny me jaskrawe zobaczą!
- Żegnam już ciebie moja droga, tu i tak nic nie zmienimy, a oboje jakąś rolę pełnimy.
- Racja. Ty ozłacasz, ciepło ofiarujesz, mi zaś połyskiwać pięknym blaskiem przy fiolecie pozostaje!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro