W poszukiwaniu prawdy
Po wód bezkresie płynie samotny jacht.
Przemierza sam, przepastny, wielki świat.
Gdzie inne statki są, spytacie?
Przy brzegu tam zostały hen,
bo boją się odkrywać i wolą gdybać
do końca swoich dni.
Szukam prawdy kilka lat
cały czas zmienia się ten świat.
Więc zbieram stałą prawdę
szuflady swe zapełniam,
na resztę przyjdzie jeszcze czas.
Co będzie? Nie zapeszam.
Jest wolność słowa?
Śmieszna rzecz,
bo każdy czepia się jak rzep,
wszelkiego słowa z moich ust,
jakbym zgubiła w lesie się
zbierając na ognisko chrust.
Rozmawiać o tym nie wypada,
bo nikt już za tym nie przepada,
żeby poglądy swe wyrażać.
Trzeba się chyba upodabniać
do ideałów
niż odstawać.
Mówią – bądź sobą!
A kiedy dojdzie co do czego, stwierdzają, że za bardzo skręcasz w lewo,
kiedy to niedozwolone
co wydaje się szalone,
bo tolerancją to za Chiny
nie nazwałabym tej paplaniny.
Róbcie co chcecie i dajcie innym
robić co chcą, by być coraz lepszym.
A kiedy kogoś nie rozumiesz – spytaj,
on odpowiedzieć umie,
jeśli myśli.
Nie lepiej zrozumieć i zaakceptować
niż potem głowę w piasek chować,
kiedy zaleje Was argumentami,
których nie macie Wy sami?
Jesteś pewny swoich racji?
Przystań, zastanów się,
czy nie były one zlepkiem czyichś akcji
i pięknie zmanipulowanych słów.
Nie ma tu ludzi nieomylnych
każdy się kiedyś potknie,
więc popatrz czasem z góry
z parapetu przy oknie
na swoje słowa i czyny,
czy nie ranią innych
z własnej winy.
W poszukiwaniu szczęścia znajduję coraz więcej prawd,
a gubię coraz bardziej ludzi.
To nie tak, że ich nie rozumiem.
To oni już nie chcą mnie znać,
bo rozpoznać ich motywy umiem,
a oni boją się prawdy o sobie,
tej nagości,
tego uczucia, jakby stali przed Bogiem,
który wie o nich wszystko.
Czasem lepiej jest ukryć własne myśli
niż zranić nimi innych.
Wymiana poglądów bez kłótni to przymiot ludzi szukających prawdy.
Bo jaki cel ma przylgnięcie do jednych poglądów, kiedy nie zna się wszystkich opinii?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro