Rozdział 1. Wolontariat i nowy przyjaciel.
/Gabriel/
Dziś wychodziłem ze szpitala. Po tym jak zostałem postrzelony w bok. Na szczęście kula nie uszkodziła żadnych organów. Kuba był u mnie po tym jak obudziłem się po zabiegu. Powiedział, że jak wyjdę ze szpitala da mi tydzień wolnego. Gdy byłem jeszcze w szpitalu zadzwoniłem do schroniska dla zwierząt. Każdy wie, że nie lubię siedzieć w domu. Więc postanowiłem popracować jako wolontariusz w schronisku dla zwierząt. Poszedłem do domu. Rozpakowałem swoje rzeczy. Następnie wziąłem jabłko i usiadłem na kanapie. Poszedłem do kuchni po zjedzeniu jabłka. Wyrzuciłem ogryzek do kosza. Wróciłem do salonu. Posiedziałem jeszcze trochę po czym poszedłem do pokoju. Przebrałem się w inne ubrania. Wziąłem torbę z kilkoma rzeczami potrzebne i poszedłem do schroniska. Kiedy szedłem tam w pewnym momencie pojawił się przede mną mały szczeniak. Spojrzałem na niego. Szczeniak siedział i patrzył na mnie. Kucnąłem przed nim.
-Co ty tu robisz sam maluchu?- Spytałem, a szczeniak podszedł do mnie i polizał mnie po ręce. Wziąłem go na ręce. Szczeniak nie miał obroży. Wziąłem teczkę z dokumentami do ręki, a szczeniaka włożyłem do torby. Zacząłem iść do schroniska. Po wejściu podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Miała do ramion brązowe włosy, a w ręku trzymała smycz do której był przypięty pies.
-W czymś mogę pomóc?- Spytała się dziewczyna.
-Tak. Miałem tu pracować jako wolontariusz przez tydzień.- Powiedziałem gdy szczeniak wyją z torby głowę.
-To ty jesteś ten Gabriel. Miło poznać. Ja jestem Amelia.- Powiedziała z uśmiechem.- A to jest Nana.- Powiedziała pokazując na psa. Amelia spojrzała na szczeniaka siedzącego w mojej torbie.- Ooo... Jaki słodziak. Skąd go masz?- Spytała się głaszcząc szczeniaka po głowie.
-Nie wiem. Jak tu szedłem to usiadł przede mną.- Powiedziałem zgodnie z prawdą.
-Hmm... Zaprowadzę cię do szefowej. Dużo podróżowała.- Powiedziała Amelia. Razem z dziewczyną zaprowadziliśmy Nane do pomieszczenia gdzie było kilka osób i psów. Następnie poszliśmy do innego pomieszczenia.
-O pan Nowak. Zapraszam.- Powiedziała kobieta, a ja wszedłem. Amelia wyszła zostawiając mnie z kobietą. Usiadłem na krześle dając torbę ze szczeniakiem na kolana.- To pana pies?- Spytała się kobieta. Jednak ja w odpowiedzi powiedziałem to samo co Amelii. Kobieta się uśmiechnęła.- Wie pan co? Przypomina mi to pewną historie z Japonii. Pewien profesor miał psa tej samej rasy.- Powiedziała kobieta kiedy szczeniak spojrzał na mnie.
-Na prawdę?- Spytałem się głaszcząc szczeniaka.
-Tak. Polecam panu książkę i film o nazwie ,,Mój przyjaciel Hachiko" (Bardzo polecam ten film~ Autorka) Powinnam mieć tu gdzieś tą książkę.- Powiedziała kobieta podchodząc do regału z książkami. Po chwili podała mi książkę.- Niech pan ją weźmie. Przyda się panu, a i niech pan poczyta o rasie Akita. Na czas pana wolontariatu będzie pan mógł przychodzić ze szczeniakiem.- Na słowa kobiety uśmiechnąłem się. Po czasie wyszedłem z pomieszczenia.
-Hachiko. Ładne imię.- Powiedziałem głaszcząc szczeniaka. Podeszła do na Amelia która zabrała mnie do pomieszczenia gdzie były inne szczeniaki. Postawiłem na ziemi Hachiego i wziąłem piłeczkę. Rzuciłem piłeczkę, a Hachi pobiegł za nią i przyniósł mi ją. Kiedy była już 17:30 wziąłem Hachiego i pożegnałem się z innymi. Poszedłem do sklepu zoologicznego. Kupiłem obroże, smycz, legowisko, kilka zabawek, miskę na karmę i wodę oraz karmę. Następnie zadzwoniłem po taksówkę która zawiozła mnie pod dom. W domu postawiłem Hachiko, a ten zaczął wszystko oglądać kiedy ja szykowałem mu odpowiednie miejsce do spania. Umieściłem też specjalną matę na którą Hachi by się załatwiał. Ale wiedziałem, że musiałem go wszystkiego nauczyć. Miski postawiłem przy szafce, a worek z karmą schowałem do szafki. Nasypałem do miski trochę karmy, a do drugiej miski wlałem wodę.- Hachi.- Powiedziałem, a psiak przyszedł i zaczął jeść. Sam zacząłem jeść kolacje. Gdy skończyłem poszedłem po smycz i obroże. Założyłem Hachiemu obroże do której przyczepiłem smycz. Wyszedłem z nim przed blok. Hachi chodził i wszystko obwąchiwał. Po kilku minutach wróciłem z psiakiem do domu. Odłożyłem smycz i obrożę na komodę. Hachi poszedł do legowiska. Zacząłem szukać jakiś starych koców. Znalazłem kilka które niebyły mi już potrzebne. Podszedłem do psiaka.- Czekaj Hachi.- Powiedziałem podnosząc ostrożnie psiaka. Położyłem dwa koce po czym odłożyłem Hachika na legowisko.- Miłej nocy Hachiko.- Powiedziałem gasząc światło w pomieszczeniu. Poszedłem do pokoju i się przebrałem w piżamę. Następnie położyłem się do łóżka. Przez parę minut nie mogłem zasnąć. W pewnej chwili usłyszałem jak coś wchodzi do mojego pokoju. Zapaliłem lampkę i okazało się, że to Hachi.- Oj maluchu. Chodź tu.- Powiedziałem i wziąłem go na ręce. Położyłem go obok siebie. Hachiko od razu ułożył się do spania. Zacząłem głaskać psiaka do chwili aż zasnąłem z moim nowym przyjacielem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro