Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8. Wybudzenie się ze śpiączki.

/Narrator/

Następnego dnia wieczorem jeden z dziennikarzy napisał gazetę o sytuacji Hachiego. Wszystko było prawdziwe. Obecnie Hachiko był w bazie. Zjadł trochę swojej karmy po czym poszedł na ławkę przed szpitalem i usiadł na niej. Po około 10 minutach Hachi zszedł z ławki i zaczął iść do sali swojego właściciela. Kiedy szedł do sali właściciela podszedł do kobiety która nie mogła uspokoić kilku miesięcznej córeczki leżącej w nosidełku. Hachiko od razu położył pysk delikatnie na rączce dziecka. Po kilku minutach córeczka kobiety zasnęła, a kobieta pogłaskała Hachiego po głowie. Psiak poszedł do sali właściciela. Hachiko położył się na legowisku koło szpitalnego łóżka na którym leżał Gabriel. Po kilku godzinach gdy zbliżała się godzina 22 Hachiego obudził jakiś dźwięk. Pies wstał i zauważył, że jego pan kaszle z powodu, że rurka od intubacji przeszkadza. Hachiko zaczął szczekać tak by odgłos szczekania układał się w "SOS". Do sali od razu wbiegła Beata Górska z pielęgniarkami. Jedna z pielęgniarek wyprowadziłam Hachiego z sali. Pies od razu zaczął biec do bazy. Po wbiegnięciu do bazy Hachiko podbiegł do Piotrka i zaczął go ciągnąć za nogawkę spodni roboczy.

-Co się dzieje Hachi?- Spytał się Piotrek. Do pomieszczenia wszedł Wiktor. Hachiko puścił Piotrka i zaczął szczekać chodząc dookoła Wiktora.

-Chodzi o Nowego?- Spytał się Wiktor, a Hachi zamerdał ogonem szczeniakiem. Wiktor od razu zaczął iść z psem pod sale Gabriela.

/Gabriel/

Górska robiła mi różne badania. Nie wiedziałem ile byłem w śpiączce. Gdy kobieta wyszła do sali wbiegł Hachi.

-Hachi.- Powiedziałem szczęśliwy gdy pies wskoczył na łóżko i zaczął lizać mnie po twarzy. Śmiałem się. Po chwili Hachi zszedł z łóżka i usiadł. Zacząłem go głaskać po głowie.

-Dobrze, że się w końcu obudziłeś Nowy.- Usłyszałem głos doktora Banacha który usiadł na krześle obok szpitalnego łóżka na którym leżałem w pozycji pół siedzącej.- Jak się czujesz?- Spytał się doktor Banach.

-Trochę lepiej. Ile tu byłem?- Spytałem kiedy Hachi wyszedł z sali.

-Trzy miesiące.- Powiedział gdy do sali wbiegło kilka moich kolegów i koleżanek z pracy oraz Zosia która od razu mnie przytuliła.

-Więcej nam nie rób takich numerów.- Powiedział Piotrek kiedy Kuba założył na szuje Hachiego... Medal?!

-Hachi czekał na ciebie. W dni czekał przed szpitalem na ławce, a wieczorami i nocami siedział przy tobie.- Powiedziała Martyna kiedy zauważyłem legowisko Hachiego.- Poza tym miesiąc temu Hachiko uratował dziecko. Ryzykował swoje życie by uratować czyjeś życie. Innym słowem zachowuje się jak ty.- Dodała podając mi gazetę.

-Wierny pies czeka na wybudzenie się właściciela ze śpiączki.- Przeczytałem nagłówek gazety.- Widzisz Hachi. Sławny jesteś. Jak ten Hachiko z Japonii.- Powiedziałem drapiąc psa po głowie.

-Mam fajny pomysł. Ale zdradzę ci go Nowy jak wrócisz do pracy.- Odparł Kuba. Porozmawiałem z nimi jeszcze trochę po czym poszedłem spać zmęczony.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro