Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

- No w końcu! Chłopaki, znalazłem go!

Cedrik uśmiechnął się na znajomy głos Luke'a oraz widok trójki swoich najlepszych przyjaciół. Puchoni szybko do niego podbiegli, stęsknieni po ponad miesiącu nie widzenia się. Blondyn zerknął na swojego ojca, ale Amos jedynie machnął ręką i wszedł do namiotu, aby wypocząć po podróży. Diggory spojrzał na swoich przyjaciół, którzy momentalnie się przy nim znaleźli. Kurt i Luke byli cali w barwach Irlandii, kibicując jej całym sercem. Chris natomiast ubrany był na czarno, jakby w żałobie za swoim krajem.

- Już nie mogę się doczekać! - Kurt przeskakiwał nerwowo z nogi na nogę - Miałem wrażenie, że matka mnie nie puści, po tym całym szajsie z Syriuszem Blackiem! Chyba bym się załamał, gdybym tutaj nie był!

- Mi nadal szkoda Anglii - mruknął Chris niezadowolony, opierając się o namiot - Trochę postawiłem na tamten mecz... Ellis mógłby udostępnić nam Agathę, bylibyśmy miliarderami!

- A swoją drogą, widzieliście go? - zapytał Cedrik. Rok temu, ten nieco wybuchowy, ale przesympatyczny czwartoklasista, dołączył do puchońskiej drużyny Quidditcha i blondyn od razu go polubił i traktował jak młodszego brata. Stali się sobie bardzo bliscy - Mieliśmy się łapać przed meczem...

- No pewnie siedzi gdzieś z Bonesową - stwierdził Chris i wzruszył niedbale ramionami. Jako jedyny z całej drużyny nie przepadał za nim, argumentując to, że "coś mu w nim po prostu nie grało" - Idziemy się może przejść czy...

- Przepraszam? Może angielski?

Odwrócili się w stronę dziewczyny o jasnobrązowych włosach, związanych w warkocz. Ubrana była w długą, szarą sukienkę z podwiniętymi rękawami, widocznie źle ubraną do wyjątkowo upalnej pogody. Spojrzenie miała dosyć chłodne, a wyglądała, jakby była mniej więcej w ich wieku. Na pierwszy rzut oka skojarzyła mu się z profesor McGonagall połączoną ze Snape'em, ale jej włosy były idealnie czyste.

Na początku nie zrozumieli ich pytania, ale Cedrik po chwili zdał sobie sprawę, że musiała ich pytać, czy umieją mówić po angielsku. Pokiwał żywo głową, a cudzoziemka przybliżyła się.

- Ja chciałam zapytać, czy wiecie, gdzie można moje pieniądze na wasze pieniądze? Albo czy tu u was można lewami płacić - z każdym słowem dostrzegał jej akcent, musiała być ze wschodniej Europy. Może była Rosjanką? 

- Lwami? - nie zrozumiał Chris, unosząc brwi ze zdziwienia. Uśmiech pojawił się na jego twarzy - Jeszcze nigdy nie widziałem, aby ktoś lwami płacił!

- W moim kraju taka waluta...

- Niedaleko jest kantor, gdzie można wymienić pieniądze - wtrącił szybko Kurt - Mogę cię tam zaprowadzić...

- Dariyia!

Dziewczyna odwróciła się w stronę łysego mężczyzny, który zdecydowanie musiał być Bułgarem. Zaczął krzyczeć do niej coś w innym języku, a ta odkrzyknęła mu w tym samym, ale nieco spokojniej, jakby znudzona. Odwróciła się do chłopców.

- Mój ojciec już znalazł. Ale dziękuję - powiedziała uprzejmie, po czym odeszła od nich i pobiegła do swojego taty.

Odprowadzili ją wzrokiem. Oczy Kurta były rozszerzone i patrzył na nastolatkę dopóki nie zniknęła mu w tłumie.

- Merlinie, to chyba najpiękniejsza dziewczyna jaką widziałem! - powiedział ożywiony, łapiąc się za serce - Widzieliście ją? Była taka... Cudowna! Ygh, czemu w Hogwarcie nie mamy takich dziewczyn! Przecież ona nie ma podjazdu ani do Lucrecii Greengrass, ani do Cho Chang...

Cedrik zmierzył go nieco chłodno wzrokiem i nastała chwilowa, niezręczna cisza. Nie chciał rozmawiać o Cho, nie po tym, co mu zrobiła.

Chciał o niej zapomnieć.

- Wracając - Luke odkaszlnął znacząco - Może uda nam się spotkać miłość Kurta na meczu? Pewnie będzie siedziała z innymi Bułgarami. Będą na nas gwizdać, łatwo się ją znajdzie w tłumie.

- Muszę ją zobaczyć! - jęknął zdeterminowany Kurt, przymykając oczy - Gdybym tylko wyłapał, jak miała na imię...

- Dariyia - mruknął cicho Cedrik - Chyba miała na imię Dariyia...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro