Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Детски мечти

Dedykacja dla 

- Dariyia?

Wkurzona na cały świat jedenastolatka spojrzała na swoją babcię, delikatnie się rozchmurzając. Nie umiała jednak zrobić nic więcej, niż zmusić się do smutnego uśmiechu. Tamar spojrzała zdziwiona na swoją wnuczkę wnuczkę. Zawsze, kiedy przyjeżdżała w odwiedziny do rodziny swojego syna, Dari była wulkanem energii, obie się uwielbiały. Nigdy nie widziała jej jeszcze w takim stanie. Starsza kobieta zmartwiona podeszła do niej i usiadła obok na jej łóżku. 

- Dariyia, kochanie - powiedziała po angielsku, zwracając na siebie jej uwagę. Spojrzała w jej smutne oczy - Co się stało? Jakiś głupi chłopiec?

- Nie, babciu - odpowiedziała brunetka, również po angielsku - List z Durmstrangu

- To świetnie! - ucieszyła się Tamar, a jej oczy rozbłysły - Będziesz się tam świetnie bawić, poznasz nowych kolegów, odpoczniesz trochę od rodziców, ale przede wszystkim nauczysz się wszystkiego, aby zostać najzdolniejszą czarownicą w naszej rodzinie...

- Babciu - dziewczynka jej cicho przerwała - Ale ja chciałam do Hogwartu... Prosiłam mamę, ale powiedziała, że to daleko i do Durmstrangu powinnam pójść. Ale ja nie chcę tam i tam nie pójdę! Wolę już zostać mugolem! 

Kobieta pogładziła wnuczkę po plecach, nie wiedząc co powiedzieć. Hogwart był cudownym miejscem i chętnie dzieliła się z Dariyią swoimi wspomnieniami, dostrzegając, jak ta kocha o tym słuchać. Ale zawsze myślała, że pójdzie chętnie do Durmstrangu, jak jej rodzice, szczególnie, że od najmłodszych lat lubiła się uczyć... 

- W Durmstrangu będzie fajnie - obiecała cicho Tamar.

- Nie będzie - jęknęła zrezygnowana dziewczynka - Iwan chodzi tam od dwóch lat i stał się głupi. Nie chce się bawić, uważa się za dorosłego. I ciągle powtarza "dziewczyny  głupie, nie powinny być tam wpuszczane"

- To mu pokażesz dlaczego powinny być - Tamar delikatnie się uśmiechnęła, a wnuczka spojrzała na nią zaciekawiona. Odsunęła jej włosy z twarzy - Pokażesz im wszystkim, że to Dumstrang ma szczęście, że ma cię w swoich szeregach. Wykorzystaj każdą możliwą szansę. 

Dariyia wykorzystywała swoją szansę oraz każdą minutę na statku na dodatkową naukę. Nie wiedziała na jakiej zasadzie ''niezależny sędzia'' wybierać będzie reprezentantów, ale dodatkowa wiedza na pewno jej się przyda. Kiedy siedziała w środku swojej kajuty, którą dzieliła z Anną, czytającą jakieś czasopismo, powoli trawiła fakt, że w końcu znajdzie się w swoim upragnionym Hogwarcie. Kilka dni przed wypłynięciem z Durmstrangu przyszedł do niej list od babci. Pisała, że pękała z dumy oraz wypisała jej miejsca, które koniecznie musiała w Hogwarcie zobaczyć, kazała korzystać z każdej możliwej chwili. Wycieczki do miejsc takich jak ''Hogsmeade'' czy ''Błonia'' nie wydawały się koniecznie, ale z rozmarzeniem myślała o ich bibliotece i fascynujących książkach. 

- Można umrzeć z nadmiaru wiedzy? - zapytał Nikolai, kiedy wraz z Mateuszem, jego kolegą z Polski*, stanął w drzwiach ich kajuty - Ty mi to powiedz, bo jesteś w końcu taka mądra. 

- Ciągle książki, dzień i noc - powiedziała Anna po angielsku, podejrzewając, że właśnie o to chodziło Nikolaiowi. Pomimo dużej styczności z Bułgarami, w ogóle nie znała ich języka, a po angielsku radziła sobie słabo. Wyjrzała przez niewielkie okno i odłożyła gazetę obok - Pogoda ładna, chcecie na górę? 

- My właśnie w tej sprawie - wyjaśnił Mateusz płynną angielszczyzną, uśmiechając się pogodnie - Nie dajcie się prosić!

Anna ochoczo zeskoczyła z łóżka i podeszła do chłopców. Nikolai podniósł brew, kiedy Dariyia nie uniosła nosa z książek. Wpatrywał się w nią tak długo, aż ta nie westchnęła i odłożyła książkę starannie obok. 

- Co ci z mojego towarzystwa? - nie rozumiała.

- Twoje towarzystwo - odpowiedział blondyn żartobliwie, a nastolatka miała już chwycić za książkę, kiedy dodał - No weź, chwila odpoczynku cię nie zbawi. Niedługo znowu wejdziemy pod wodę i z kajut nawet nie będzie można wyjść. Serio chcesz przesiedzieć tu cały rejs?

Korzystaj z każdej możliwej chwili, Dari

Westchnęła i zwlokła się z łóżka. Nikolai się widocznie ucieszył i całą czwórką wyszli na górę statku. Warkocz i luźne kosmyki włosów powiewały jej na wietrze. Nawet w futrzanym płaszczu było jej nieco zimno. Podeszli do barierek i patrzyli na morskie fale i pianę. Dariyia nie miała w zwyczaju doceniać ładnych rzeczy, ale tu było tak spokojnie...

Hogwart przyprawi ją o zawał, już była tego pewna. 

- Skoro nasza chodząca encyklopedia już tu jest - zaczął Mateusz po angielsku, aby wszyscy mogli się zrozumieć - To może opowiesz nam trochę o Hogwarcie? 

- O, tak! - ucieszyła się tym pomysłem Anna, klaszcząc w dłonie - Może o domach?  Nigdy ich nie rozumiałam...

- Cztery domy - zaczęła nieco zrezygnowana Dariyia - Do każdego z nich przydzielani są nowi uczniowie. Gryffindor, dla odważnych i szlachetnych. Slytherin, dla sprytnych i ambitnych. Ravenclaw, dla  mądrych i bystrych. Hufflepuff, dla przyjacielskich i lojalnych. Każdy dom ma swojego starostę, drużynę Quidditcha i opiekuna nauczyciela. 

- Byłbym totalnie w Gryffindorze - parsknął śmiechem Nikolai, a Mateusz postukał się w czoło - No co? Jestem totalnym kozakiem! Byłbym królem Gryffindoru!

- Ja pewnie Hufflepuff - stwierdziła Anna i spojrzała na brunetkę - A ty? Tak dużo czytasz, pewnie ten Ravenclaw...

- Babcia mówiła, że ja dobra i do Gryffindoru i do Slytherinu - wyjaśniła cicho Dari, wpatrując się w jakiś punkt w oddali - Ona Gryffindor...

Kiedy reszta żywiołowo dyskutowała o Hogwarcie i Turnieju, wpatrywała się w wodę i milczała. Jej twarz wydawała się może nieco oschła, ale jej serce było bliskie zrobienie dziury w klatce piersiowej ze szczęścia. Miała wrażenie, że po długiej i męczącej wędrówce w końcu zmierza do domu, do swojego prawdziwego domu.

Kiedy spojrzała na resztę, śmiejących się i wyraźnie świetnie bawiących, poczuła się ogromnie niekomfortowo, jakby jej zapas energii na kontakt z ludźmi całkowicie się wyczerpał. Bez żadnego słowa oddaliła się od nich, a kiedy nie usłyszała nawoływania, szybko pobiegła na dół do swojej kajuty. Kiedy już się w niej zamknęła, nie słysząc jazgotu Anny, poczuła się o wiele lepiej. Usiadła z powrotem na swoim łóżku i wzięła w rękę książkę. Zerknęła w prawo, na okno znajdujące się parę metrów od niej. Nawet z takiej odległości widziała fale i czuła delikatną morską bryzę. Uśmiechnęła się delikatnie i wróciła do nauki.

Musiała dostać się do tego Turnieju.

***

- Jesteś paskudny - zauważył po raz setny tego dnia obolały Chris, kiedy znaleźli sobie skrawek wolnego miejsca przy wejściu do Hogwartu. Cedrik zrobił jedynie oczy niewiniątka, a jego przyjaciel prychnął - Nie mogłeś nam odpuścić treningu nawet w Noc Duchów, kiedy się dzieje? Po raz setny chcę ci uświadomić, że z Pucharu Quidditcha w tym roku nici!

- Wiem, ale nasza czwórka w przyszłym roku odpadnie, więc trzeba trenować resztę - wyjaśnił spokojnie Diggory, a po chwili w jego oczach pojawiło się rozbawienie - No i trochę treningu źle ci nie zrobi, brzuch ci się nie powiększy. 

- Czyli trenujemy tylko po to, aby niańczyć Tony'ego i resztę? - Kurt uniósł rozbawiony brew - Powinni mi za męczenie się z wami płacić. 

Anthony pacnął go w ramie, aż drugi Puchon odskoczył.

- Pilnuj lepiej swojej ukochanej, Daryi - mruknął, szczerząc zęby, a czarnowłosy zmrużył oczy - Ale coś mi się wydaje, że ją zobaczymy, w kościach czuje.

- Agatha czuje to w kościach - poprawił go Luke, zerkając w prawo, gdzie znajoma blondynka siedziała Edwardowi Zarickowi na barana, aby widzieć więcej. 

- Weźcie, nie róbcie mi nadziei - jęknął zrezygnowany Kurt - Marzę o tym, aby ją zobaczyć...

- Ej, już coś widać!

Najpierw na niebie pojawił się ogromny wóz ciągnięty przez abraksany, a wkrótce wysiadła z niego najpierw wysoka kobieta, wzrostem dorównująca jedynie Hagridowi. Szybko po niej pojawiły się uczennice Beauxbatons, jedne z najpiękniejszych dziewczyn, jakie Cedrik kiedykolwiek widział. Pewna blondynka szczególnie rzuciła mu się w oczy, było w niej coś takiego... niecodziennego. 

Z jeziora wyłonił się maszt, a potem statek. Wszyscy wpatrywali się w niego zafascynowani, aż cały wypłynął na powierzchnie i przycumował. Potężnie zbudowani mężczyźni zaczęli wychodzić na ląd, ale po chwili Puchon zrozumiał, że to ich futra wyglądają tak, jakby ich właściciele byli niezwykle masywni. 

I nagle ją dostrzegł. Myślał, że może coś mu się przewidziało, ale to była ona, to naprawdę była ona. Merlinie, chyba śnił. 

- Ej, patrzcie! Kr... - zaczął podniecony Chris, ale Luke, który również dostrzegł Bułgarkę, przerwał mu głośno. 

- EJ, TO TA DZIEWCZYNA! 

* ja już serio nie pamiętam, czy o tym wspominałam, ale Polaków przydzieliłam do Durmstrangu. Oczywiście, możecie się zapytać ''ale co z Polakami mugolakami, przecież nie mogli pójść do Durmstrangu?!''. Dowiecie się w pewnym ff :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro