Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.Невероятна възможност

Dariyia, idąc do gabinetu dyrektora, zdążyła obgryźć wszystkie paznokcie. Nogi trzęsły jej się jak galareta, a w głowie kłębiło się multum złych myśli. Dyrektor Karkarow rzadko wzywał kogokolwiek do swojego gabinetu, prawie tak rzadko, jak jadał z uczniami posiłki w Sali Jadalnej. Był od nich odizolowany na tyle, na ile się dało, nie licząc oczywiście zajęć Magii Zaawansowanej. Krótko mówiąc, jeśli wzywał kogoś do siebie, z automatu oznaczało to kłopoty. A Dariyia może nie pałała miłością do swojej szkoły, ale zdecydowanie nie chciała wylecieć podczas swojego ostatniego roku. 

Kiedy doszła do końca korytarza, dostrzegła znajomego chłopaka. Gdyby nie ogolone na jeża włosy, można by go nazwać blondynem, całkiem przystojnym. Uśmiechnął się do niej pogodnie, ale po chwili znowu wyprostował na baczność, przyjmując sztuczną, poważną pozę. 

- Nazwisko i klasa? - zapytał Nikolai po bułgarsku, próbując powstrzymać atak śmiechu.

- Wasilow, klasa siódma - powiedziała Dariyia nieco zrezygnowana, nie mając ochoty na żarty. Rozejrzała się wokół nich niepewnie - Błagam, powiesz mi, że cokolwiek wiesz. Zaraz porzygam się ze stresu...

- Nie jesteś jedyna, czeka tam co najmniej dziesięć osób, ja też zostałem zaproszony - wyjaśnił żywo chłopak, a po chwili pochylił się do niej z uśmiechem - Tam jest też Krum. Na luzie w zapiętej bluzie, nic nam nie będzie. 

Odetchnęła z ulgą. Nadal nie wiedziała, dlaczego zostali wezwani, ale nie mogło chodzić o wyrzucenie ze szkoły. Była bezpieczna.

Chociaż, czy ktokolwiek w Durmstrangu mógł nazwać siebie bezpiecznym?

- Leć, skończę wartę i zaraz do was dołączę - mruknął Nikolai i ziewnął - Ygh, spać mi się chcę, jak cholera. Szkoda, że nie dostałem przydziału do Sali Jadalnej, mógłbym się chociaż zdrzemnąć... Najgorszemu wrogowi nie życzę warty przy gabinecie dyrektora, chętnie przydzieliłbym ją temu debilowi, Poliakowowi...

Dariyia pokiwała głową, po czym ominęła swojego kolegę i zaczęła wchodzić po stromych schodkach. Nie miała ochoty na small talk, nadal była zdenerwowana. 

To nie tak, że nie lubiła Nikolaia. Ogólnie nie lubiła ludzi, wolała siedzieć sama. Tylko o ile większość osób to akceptowało i się nie narzucało, tak Nikolai stwierdził, że jego życiową pasją będzie próba zaprzyjaźnienia się z nią, pomimo jej odmów. Przez chwilę podejrzewała nawet, że się może w niej zauroczył, ale od kiedy od czwartej klasy zaczął gadać o pewnej Niemce, odetchnęła z ulgą. Przynajmniej nie był gburem, któremu zależało jedynie na zdobyciu jak najlepszej pozycji. Dariyia już sama taka była, nie potrzebowała więcej. 

Drzwi były otwarte na oścież i słyszała donośne rozmowy, więc domyśliła się, że Karkarowa jeszcze nie było. Kiedy weszła do ciemnego gabinetu, kilku uczniów rzuciło na nią okiem, ale po chwili wróciło do swoich rozmów. Każdy z zebranych był z jej roku, może z jednym wyjątkiem, ale wszyscy mieli skończone siedemnaście lat. W kącie dostrzegła jedyną obecną dziewczynę, Annę, siedzącą w kącie i gapiącą się na puste ściany. Była jedną z tych popularniejszych lasek, nigdy z nią nie rozmawiała i wiedziała jedynie, że jest z Ukrainy. W oczy rzucił jej się także Wiktor Krum, widocznie śpieszący się gdzieś, zapewne na kolejny trening. Co chwilę zerkał na ogromny zegar po jego prawej.

Rozglądanie się po pomieszczeniu chwilę jej zajęło, bo nagle rozległy się potężne, znajome kroki. Zebrani przerwali rozmowę i automatycznie ustawili się w równym szeregu, stając na baczność. Wzrok Dariyi utkwiony był w otwartych drzwiach, aż w końcu pojawił się w nich skwaśniały jak zwykle Igor Karkarow. Rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby chcąc się przekonać, czy nic się w nim nie zmieniło podczas jego nieobecności. Wszedł do środka i usiadł za swoim ogromnym biurkiem. Pięknie rzeźbione krzesło wyglądało niczym najprawdziwszy tron.

Za nim do środka wszedł Nikolai i stanął na końcu szeregu. Mrugnął do brunetki i tak jak wszyscy, wpatrywał się w Karkarowa. 

- Spocznij - rzucił krótko, a uczniowie rozluźnili się lekko, ale nie wyszli z szeregu i nie odważyli się nic powiedzieć - Na początku waszej nauki wyjaśniłem wam, że kto dobrze się sprawuje, może zasłuży na nagrodę. Nie uważam, że każdy z was na nią zasłużył, ale wyniki waszych egzaminów wskazują was, jako jednych z najlepszych uczniów waszego rocznika. Dlatego zadecydowałem, że to wy będziecie reprezentować Durmstrang podczas Turnieju Trójmagicznego. 

Zebrani nadal nie odezwali się, ale widocznie ożywili i z uśmiechami po sobie spoglądali. Dariyia stała jak wyryta. Wiedziała, że jest wybitną uczennicą, ale usłyszeć coś takiego od samego Karkarowa... To było praktycznie niemożliwe.

Turniej Trójmagiczny. Oczywiście, że wiedziała o czym była mowa. Wygrana w czymś takim zapewniała wieczną chwałę i wiele możliwości. Mogłaby wzmocnić swoją pozycję. Kącik jej ust uniósł się delikatnie. 

- Turniej odbędzie się w Szkolę Magii i Czarodziejstwa Hogwart, a rywalizować będziemy jeszcze z Beauxbatons - kontynuował dyrektor nieco głośniejszym głosem, aby zwrócić na siebie uwagę - Popłyniemy tam pod koniec października, aby zdążyć na trzydziestego pierwszego. Będziecie zwolnieni z egzaminów końcowych, ale nie zwalnia was to z nauki i wart. Za to wszyscy macie obowiązek zgłoszenia się do Turnieju. Jeśli ktoś ma zamiar stchórzyć, niech wyjdzie natychmiast i nie zaprząta mi głowy. 

Znowu zapadło milczenie, ale nikt nie wyszedł, nikt się nie odważył. Nikt nie wiedział, co mogłoby to oznaczać. Szlaban, wyrzucenie? Żaden z uczniów nie miał zamiaru się o tym przekonać. Karkarow rozsiadł się w fotelu wygodniej i pokiwał głową. 

- Rozejść się i wrócić do swoich zajęć - rozkazał, po czym spojrzał na Wiktora i dodał do niego nieco łagodniejszym głosem - Wiktorze, zostań proszę. Muszę z tobą pomówić, jako, że jesteś starostą. 

Jak jeden mąż skinęli przed mężczyzną głowami i po kolei wyszli z gabinetu, aż został tylko Wiktor. Schodząc po schodkach, Dariyia nie mogła w to uwierzyć. Serce waliło jej jak nigdy dotąd. Całe życie czekała na taką okazję, aż los okazał się łaskawy. Nie dostrzegała nawet, jak szeroko się uśmiechała, dopóki Nikolai cicho nie parsknął.

- Promieniejesz. Oczy ci się normalnie zaświeciły, jak Karkarow wspomniał o Turnieju - zauważył, kiedy weszli na korytarz, a reszta zaczęła się rozchodzić. Dariyia spojrzała na niego wilkiem, a ten roześmiał się pogodnie - Spokojnie! Masz sporę szansę na wygraną. Jesteś najmądrzejsza z nas wszystkich. No i, szczerze, wolałbym ciebie niż Kruma. Już idzie nim rzygać, ciągle tylko on i on. Wypadałoby odświeżyć elitę.

- Nie zgłosisz się? - spytała dziewczyna podejrzliwie, unosząc jedną brew.

- Oczywiście, że się zgłoszę. Trochę mi wisi, czy mnie wybiorą, czy nie, w końcu jestem cholernie bogaty, ale no zgłoszę się. Karkarow by mi chyba łeb ukręcił, matka w ogóle spaliłaby mnie żywcem - roześmiał się blondyn - Ale fajnie będzie pojechać do Hogwartu, do Anglii. To podobno strasznie ciekawa szkoła, wiesz? 

Oczywiście, że wiedziała. Wiedziała prawie wszystko swojej wymarzonej szkole. 

Następne rozdziały będą dłuższe, i swear

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro