Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Twój uśmiech


- Czy to możliwe, że jednak mu na mnie zależy?- zapytała samą siebie w myślach. Pokręciła głową na samą myśl- to zbyt niedorzeczne, on zawsze dbał tylko o siebie, taki już jest...musisz się skupić- zganiła siebie. Ze skupieniem zaczęła uwalniać coraz to większe pokłady chakry i wpompowywać w ciało przyjaciela. Sakura nie mogła pozwolić Naruto umrzeć. Był jej najlepszym przyjacielem, a po odejściu Sasuke, to właśnie on ją wspierał. Po za nią był jedyną osobą starającą się sprowadzić Uchihę z powrotem. Nie raz ją denerwował, a nawet wyprowadzał z równowagi swoim zachowaniem. Czasami naprawdę zachowywał się jak bachor.

 Przypomniała sobie, jak bardzo ją irytował jako dziecko, ale potem Sasuke wyjaśnił jej, dlaczego chłopak się tak zachowywał. Od tego momentu nabrała do niego więcej sympatii, i nawet się nie zorientowała, kiedy stał się tak bliski jej sercu. Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić życia bez niego. Z całego serca pragnęła, by spełnił swoje marzenie i został Hokage, zasłużył na to, jak mało kto. Po za tym wszyscy na tej wojnie na niego liczyli. Był ich bohaterem i nadzieją. Właśnie miała zamiar uformować specjalną pieczęć, tą samą, której kiedyś użyła babcia Chiyo,by uratować Gaarę. Starsza kobieta użyła do tego celu chakrę Naruto oraz swoją, ale Sakura nie miała zamiaru narażać nikogo innego. Miała zamiar zużyć całą chakrę, którą udało jej się uzbierać przez te trzy lata w pieczęci. Lecz zanim zdążyła połączyć ręce, Sasuke sięgnął po jedną z jej dłoni i przyłożył do swojego serca.

- Czujesz?-zapytał- jeśli to zrobisz to moje serce także przestanie bić- powiedział z powagą i w błagalnym geście jeszcze mocniej przycisnął jej rękę do swojej klatki piersiowej.

- Sasuke-wyszeptała, westchnęła i dodała po chwili- dobrze wiesz,że muszę to zrobić. Bez niego nie mamy szans za wygranie tej wojny, wszyscy na niego liczą. Dobrze o tym wiesz- uśmiechnęła się do niego delikatnie.

- W takim razie użyj mojej chakry-zaoferował i położył wolną dłoń na klatce przyjaciela.

- Hehe- zaśmiała się lekko bez cienia wesołości- szkoda,że Naruto tego nie słyszy- po chwili dodała opanowanym tonem- nawet z twoją pomocą to nie byłoby możliwe. To technika, która kosztuje jego użytkownika życie. Nie ma potrzeby marnować twojej energii...spójrzmy prawdzie w oczy, ty bardziej się im przydasz, niż ja.

- Ale...Sakura...

- Żadnych ale-westchnęła- jakbyś nie zauważył jesteśmy na wojnie, to oczywiste,że będą ofiary.

- Nie...nie ty

- Tak się składa,że jestem najlepszą kandydatką. Jestem shinobi, nie mogłabym wyobrazić sobie lepszej śmierci, niż w obronie przyjaciół, czy bliskich mi osób- łzy napłynęły jej do oczu i rozmyły obraz Sasuke. Kontynuowała leczenie i powróciła myślami do przeszłości, przypomniała sobie każdą chwilę, którą z nim spędziła.

Ona od zawsze go kochała i nigdy nie przestała, bez względu na to, co robił. Na początku to była zwyczajna obsesja, wszystkie dziewczyny z akademii kochały się z Sasuke Uchiha, bo był mądry, silny, utalentowany i przystojny. Ona jednak w przeciwieństwie do reszty dziewczyn miała to szczęście,że trafiła z nim do drużyny. Dzięki temu mogła poznać go lepiej. Kiedy poznała jego smutną historię zapragnęła być przy nim, być jego wsparciem, by nie był samotny. On jednak nigdy jej na to nie pozwolił. Zawsze był oschły w stosunku do niej, nie jeden raz zastanawiała się, co tak naprawdę w nim widziała. Wcale nie chodziło o jego urodę, czy też talent. Ona po prostu miała głęboką potrzebę, by nie zostawiać go samego. Wiedziała,że pomimo swojego zachowania jest samotny i nieszczęśliwy. Nawet nie zdała sobie sprawy z tego, kiedy obsesja przerodziła się w miłość. Z pełną mocą uświadomiła sobie to dopiero tej pamiętnej nocy, kiedy wyznała mu swoje uczucia po raz pierwszy. Ona była gotowa zostawić dla niego swój dom, rodzinę i przyjaciół.Była gotowa zostać zbiegłym ninja dla niego. Bo prawda jest taka,że dla NIEGO zrobiłaby wszystko.

 Otarła łzy wierzchem dłoni i skuliła się lekko w sobie, gdyż zaczynała tracić siły. Obraz powoli zaczął się rozmywać, więc pozwoliła sobie na zamknięcie oczu na chwilę. W tym momencie całkowicie opadła z sił i czuła jak jej bezwładne ciało zupełnie jak marionetka spada. Już przygotowała się na to,że za chwilę uderzy w ziemię, poczuje jej zimno. Bardzo, więc zaskoczyło ją to, gdy zamiast na ziemię upadła w czyjeś miękkie i ciepłe ramiona. Nigdy nie było jej tak wygodnie, jak w tym momencie. Leniwie otworzyła oczy i zobaczyła obraz swojego ukochanego, płakał.

Sasuke tulił mocno dziewczynę do siebie, zupełnie jakby w ten sposób próbował ogrzać jej chłodniejące ciało z którego powoli zaczynało uciekać życie.

- Proszę cie....błagam...nie odchodź..nie...nie zostawiaj mnie samego- powiedział przez łzy. Nagle poczuł czyjś delikatny dotyk na policzku. To Sakura ocierała jego łzy. Jej dłoń była taka delikatna, a skóra nieskazitelnie gładka.

- Nie płacz... proszę cie...-wyjąkała-mówiąc szczerze to przed odejściem chciałabym zobaczyć twój uśmiech... nigdy nie widziałam jak się uśmiechasz- posłała mu słaby,ale piękny uśmiech.

- To twoje jedyne życzenie?- zapytał,ale postanowił je spełnić, więc posłał jej krzywy uśmiech.

-Hm...nie do końca..chciałabym, abyś mi obiecał,że razem z Naruto wrócisz do wioski.

- Bez ciebie nie mam po co tam wracać.

- Nie rób tego dla mnie..lecz dla siebie..pamiętaj,że to tam jest twój dom.

- Sakura...

- Tak?

- Ja...ja cie kocham

- Naprawdę?- zapytała z uśmiechem na twarzy. Pomyślał, że w jej stanie musiał ją wiele kosztować.

- Tak-odpowiedział pewnie.

- Cieszę się,że mogłam to usłyszeć przed śmiercią...ja też cie

- Wiem-odpowiedział, po czym pochylił się i pocałował ją. Przelał w ten pocałunek całą miłość i tęsknotę jaką czuł do tej dziewczyny. Ona oddała mu go z całą namiętnością i resztką sił jaka w niej została.Otworzyła oczy i z trudem spojrzała na swojego ukochanego po raz ostatni, po czym zapadła w wieczny sen.

- Sakura...Sakura...proszę cie otwórz oczy..spójrz na mnie- tulił ją do siebie i płakał po raz pierwszy od śmierci Itachiego. W tym momencie czuł się bezradny. Zupełnie jak po zamordowaniu jego klanu. Czuł się tak samo, jak ten mały chłopiec, który stracił wszystko co kochał. Naruto, który leżał obok otworzył oczy i zerwał się na równe nogi.

- Sasuke co ty wyprawiasz,czemu nie pomożesz Kakashiemu-sensei? Chłopak nic nie odpowiedział. Twarz miał schowaną w dłoniach,więc blondyn nie widział jego łez.

- Ej...coś ty głuchy- powiedział z dezaprobatą, dopiero teraz dostrzegł ciało swojej przyjaciółki leżącej obok.

- Sakura-chan..jesteś ranna?-podszedł do niej i chciał pomóc jej wstać, więc chwycił jej dłoń. Dreszcz zrozumienia przeszedł przez jego ciało, kiedy poczuł,że ręka dziewczyny jest lodowata.

- Sa...Sakura-chan-powiedział niepewnie i zwrócił się do chłopaka- tylko mi nie mów,że ona...- zamilknął.

- To wszystko twoja wina idioto!!-wykrzyczał Sasuke- gdybyś nie był takim Młotkiem i nie pozwolił się zabić to ona nie musiałaby...- nie dokończył, nie potrafił.

- Co? Jak to jakbym nie umarł..przecież żyje!!!

- Tak...dzięki niej...ona poświęciła się dla ciebie...użyła jakiejś techniki by ocalić ci życie i tym samym poświęciła własne!

- Nie...niemożliwe... Sakura-chan- łzy napłynęły mu do oczu. Nie mógł znieść tego, co się stało. Sakura od zawsze była dla niego bardzo ważna. Na początku szalał na jej punkcie, ale w momencie w którym dojrzał na tyle, aby zrozumieć jej uczucia względem Sasuke pogodził się z tym i zaczął traktować ją jak siostrę. Nie mógł przyjąć do wiadomości tego,że jej już nie ma. Najpierw stracił rodziców, potem najlepszego przyjaciela, później Zboczonego Pustelnika, którego uważał za kogoś w rodzaju dziadka, a teraz stracił i ją. Nie mógł się z tym pogodzić, a tym bardziej z myślą,że to właśnie on ją zabił. Po chwili podbiegła do nich Karin i zawołała- Sakuke-kun!- rzuciła się w jego ramiona, lecz on odepchnął ją natychmiast.

- Karin..cieszę się,że cie widzę-powiedział

- Ohhh. Sasuke-kun ja też się cieszę,że...-nie zdążyła dokończyć, bo Sasuke zapytał

- Karin..znasz techniki, dzięki którym można zwrócić komuś życie?

- Co?- zapytała zbita z pantałyku. Tym pytaniem sprowadził ją na ziemie ze świata marzeń.

- Jeśli tak to ocal ją..proszę cie- powiedział błagalnym głosem i wskazał na martwe ciało ukochanej.

- Ja?Dlaczego miałabym ją ratować? - zapytała oburzona Karin.

- Dlatego,że ja ją kocham- odpowiedział machinalnie chłopak.

Te słowa zabolały dziewczynę. Szalała na jego punkcie odkąd pamiętała. Wiedziała,że on nie odwzajemnia jej uczuć, lecz myślała,że to z tego powodu,że taki jest. Nie interesuje się dziewczynami. Ma inne cele w życiu. Teraz jednak dowiedziała się,że jego ignorowanie innych kobiet wynikała z tego,że kocha inną. A skoro kocha ją teraz to zapewne robił to zawsze, bo szczerze wątpiła, by właśnie teraz się w niej zakochał.

 Spojrzała w jego szczere oczy i wiedziała,że on nie kłamię. Na dodatek pod wpływem tego błagalnego wzroku, coś ją ścisnęło w sercu. Co by nie mówić o jej obsesji na jego punkcie to naprawdę jej na nim zależało i chciała,żeby był szczęśliwy. Nie mogła patrzeć na tak całkowicie załamanego Sasuke. Musiała mu pomóc.

- Dobrze. Zrobię, co w mojej mocy, ale niczego nie obiecuje. Nigdy nie wskrzeszałam zmarłych-dodała po chwili zastanowienia.

- Użyj mojej chakry- zaoferował chłopak i podszedł do niej.

- Znam jedną technikę. Nie wiem czy zadziała, bo nigdy wcześniej jej nie stosowałam na zmarłych. Polega na oddaniu jej sporej ilości energii życiowej oraz ogromnych pokładów chakry. Muszę cie uprzedzić,że jeśli wezmą twoją to pozbawię cie jej niemal całkowicie. Nie będziesz w stanie walczyć. Przypominam,że jesteśmy na wojnie, a to będzie znaczyło,że nie będziesz nawet w stanie się bronić. Narazisz w ten sposób swoje życie na niebezpieczeństwo. Co gorsze nie ma gwarancji,że to zadziała. Jesteś pewny,że chcesz podjąć to ryzyko?

- Jestem pewny-powiedział bez zastanowienia i położył ręce na klatce piersiowej Sakury.

Karin była w szoku. Nigdy wcześniej nie widziała go tak zdeterminowanego i pewnego własnych słów oraz zachowania.

Z sekundy na sekundę chłopak zaczął tracić siły. Czuł się winny z tego powodu,że poprosił właśnie Karin o nie małą przysługę. Nie było jednak nikogo innego, kto byłby w stanie mu pomóc. Zdawał sobie sprawę z uczuć którymi go darzyła i wiedział ile musi ją to kosztować. Zaczął żałować tego, jak traktował ją do tej pory. Nie miał w zwyczaju być miłym dla kogokolwiek, lecz tylko ją tak naprawdę całkowicie ignorował. Była dla niego jeszcze bardziej irytująca, niż Sakura, jako dziecko. Teraz jednak żałował tego, że nawet usiłował ją zabić. Zrobiłby to bez mrugnięcia okiem, gdyby nie Sakura.

- Sakura-pomyślał-nie po raz pierwszy powstrzymała mnie przed popełnieniem błędu. Była kimś w rodzaju jego anioła stróża, który nie pozwalał mu całkowicie zatracić się w mroku.

- Szkoda, że tak późno zdałem sobie z tego sprawę-wyszeptał sam do siebie-oby tylko nie było za późno.

- Mówiłeś coś Sasuke-kun?

- Nie...nieważnie.

Czuł ,że powoli zaczyna tracić przytomność. Widział przez mgłę. Postanowił jednak,że za nic w świecie nie zaśnie. Musi zobaczyć,że ona żyje, a potem będzie musiał ją chronić. Jedyne co chciał zrobić po jej przebudzeniu to zabrać gdzieś daleko stąd. Daleko od wojny i tych wszystkich ludzi. Gdzieś,gdzie będą sami. Zaczął już snuć plany na przyszłość. Nie dopuszczał nawet do siebie myśli,że miałaby się nie obudzić. To była zbyt straszna perspektywa. Życie bez niej byłoby dla niego horrorem. Właściwie to od jej śmierci ma wrażenie,że sam umiera. Zawsze drwił z takich sytuacji, gdy ktoś mówił,że umiera z rozpaczy, czy tęsknoty. Do tej pory wydawało mu się,że to tylko takie gadanie, że to niemożliwe. Myślał tak dopóki nie przekonał się na własnej skórze, co to jest za uczucie. Uczucie bezradności i świadomość,że życie straciło jakikolwiek sens. Nie ma chyba nic gorszego. Spojrzał w górę i zobaczył Naruto, który stał tam z niepokojem na twarzy i nadzieją w oczach. Sasuke wcześniej nawet go nie zauważał.

- Naruto, pomóż Kakashiemu. Na nic się tu nie przydasz.

Chłopak przytaknął i niechętnie oddalił się w kierunku odgłosów walki. Nie miał ochoty jej zostawiać dopóki nie upewni się,że Sakura żyje. Nie mógł walczyć z myślą,że ją zabił. Oddalił się jednak, bo zdawał sobie sprawę jak w tej sytuacji musi czuć się Sasuke. Nigdy wcześniej nie widział swojego przyjaciela w takim stanie. Nie zdawał sobie sprawy z uczuć jakimi chłopak darzy Sakurę. Przecież nawet usiłował ją zabić. Teraz jednak pojawił mu się obraz z przeszłości przed oczami. Uświadomił sobie coś co wcześniej mu umknęło.

- Sasuke nigdy nie próbował zabić Sakury-chan.

Naruto nie jeden raz z nim walczył i zdawał sobie sprawę z szybkości i sprawności przyjaciela w walce. Prawda była taka,że gdyby chciał ją zabić to zrobiłby to. Nikt nie byłby w stanie go powstrzymać.

Sakura powoli zaczynała odzyskiwać przytomność, a świadomość do niej wracać. Nie mogła otworzyć oczu, była zbyt wyczerpana. Słyszała jednak odgłosy walki gdzieś w oddali oraz cichy płacz. Poczuła,że coś kapie na jej policzki-łzy-pomyślała- ktoś płacze, ale kto? i dlaczego?. W tej chwili zdała sobie sprawę z tego,że ktoś trzyma ręce na jej klatce piersiowej. Leżała na ziemi, lecz głowę miała opartą o coś co nie było ani twarde ani miękkie-dziwne-pomyślała.

- Gdzie ja jestem?-jej myśli szalały- na czym leżę? Kto i dlaczego płacze? Czemu słyszę jakieś wybuchy?

Poczuła,że siły zaczynają jej wracać. Czuła się na tyle dobrze, że zaryzykowała otwarcie oczu. Z trudem je otworzyła, ale to, co zobaczyła całkowicie ją zaskoczyło. Nie widziała nic po za czyimiś granatowymi włosami. Na początku nie dodarło do niej to co widziała. Zaczęła się zastanawiać gdzie je widziała i u kogo. Wiedziała,że zna te włosy,że spotkała się z nimi już nie jeden raz. Niestety nie kojarzyła tego kto był ich właścicielem.Myślała, więc dalej

- To nie moi rodzice, bo ich włosy przypominają kolorem moje. To też nie są włosy Naruto, bo on jest blondynem. Sasuke-kun?..Nie..przecież on odszedł z Konohy. Dlaczego miałby teraz siedzieć obok niej? To nie ma sensu-coś jednak ją tknęło i cofnęła się trochę myślami-Sasuke-kun? Ale dlaczego?- i wtedy wszystko zaczynało do niej wracać- Odgłosy walki-zaczęła wyliczać- powracające siły..i..i jej ukochany.

-Sasuke-kun?-powiedziała słabym głosem.

- Sa..Sakura-powiedział płacząc.

- Przestań płakać.To do ciebie nie pasuje- powiedziawszy to uśmiechnęła się do niego delikatnie.

Nie mógł uwierzyć w to co widzi. Nigdy wcześniej nie był tak bardzo szczęśliwy.

- Ty..Ty żyjesz.

- Tak. Na to wygląda- po krótkim zastanowieniu dodała- Ale czekaj...jak to jest możliwe?

- Tak,że cie uratowałam-powiedziała Karin- a tak po za tym to nie ma za co.

- Co?-zapytała nieprzytomnie, dopiero teraz ją zauważyła.-a tak dziękuje.

- Pff..nie zrobiłam tego dla ciebie tylko dla Sasuke-kun.

- Ahh..tak, zaraz gdzie jest Naruto? Czy on...

- Żyje-odpowiedział chłopak z nutą rozczarowania w głosie.

- Tak?..Cieszę się. Gdzie jest?

- Na polu bitwy..może tam się do czegoś przyda-powiedział z irytacją.

- Więc czemu jesteś tu, a nie tam?- wskazała brodą miejsce z którego dochodziły wybuchy.

- Bo ty tu jesteś.

-Idiotka-wykrzyknęła Karin- a myślisz,że skąd wzięłam tak wielkie pokłady chakry?

- Uratowałeś mnie?...A..no dziękuje

- Sakura..pamiętasz co się stało przed tym jak ty..no

- Umarłam?-dodała pomocniczo

- Powiedzmy..zanim ucięłaś sobie trochę przydługą drzemkę.

- Pamiętam tylko mój sen.

- A co ci się śniło?

- Że spełniło się moje największe marzenie.

- Opowiedz mi ten sen.

- Co? Nie, to głupie.

- Proszę.

-Ehh..ale pamiętaj,że nie mam wpływu na to co mi się śni-ubezpieczyła się po czym wyznała- śniło mi się,że powiedziałeś,że mnie kochasz-zarumieniła się na te słowa,lecz odważnie spojrzała mu w oczy. Zobaczyła w nich troskę i coś jeszcze, dużo bardziej intensywnego.

- A co było potem?

- Co?-zaskoczył ją tym pytaniem i wyrwał z rozmyśleń.

- Potem..ty-podjęła jeszcze jedną próbę-ty..

- Pocałowałem cie?-dodał pomocniczo z rozbawieniem na twarzy.

- Tak...-po chwili, gdy sobie coś uświadomiła dodała-chwila skąd wiesz co mi się śniło?

Szczerząc się do niej odpowiedział-bo to nie był sen

- Nie..byl..sen?- powtarzała powoli każdą sylabę,jakby dopiero uczyła się składać zdania.

- Nie..to nie był sen-westchnął i kontynuował- Sakura kocham cie..prawda jest taka, że od zawsze. Lecz wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy. Przepraszam za to, co ci zrobiłem i za to, że tyle razy cie zraniłem. Nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę,że mam szansę ci to powiedzieć.Myślałem...myślałem,że straciłem cie na zawsze. Ta myśl była straszna, przerażająca, nie mógłbym wyobrazić sobie niczego gorszego.

- Sasuke-kun..ja też cie kocham- chciałaby powiedzieć mu tak wiele, ale nadmiar emocji sprawił,że łzy zaczęły cieknąć po jej policzkach. Sasuke starł je delikatnie dłonią. Nie mogła nic powiedzieć, więc spojrzała mu w oczy, podniosła lekko głowę i pocałowała go. W tym pocałunku oddała mu wszystkie te lata nieobecności oraz tęsknotę i miłość jaką do niego czuła.


Wiem, że zakończenie trochę słabe, ale jakoś tak do tego opowiadania nie pasowała mi kontynuacja pt: " i wrócili razem do wioski, wzięli ślub, Sasuke zapłodnił Sakurę, a ta potem urodziła "

Dziękuje za wszystkie gwiazdki, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: