Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wielkie gratulacje - Blaise

Dość gładko udało im się przemknąć przez całą salę. W tunelu do którego weszli nikogo nie było. Blaise zacmokał z niezadowoleniem.

- Kto powiesił ten szkielet szczura przy suficie? To niszczy całą konwencję. Gruz i trupy na dole, brokatowe kokardy na górze! Tak to miało być - stwierdził oburzony.

- Możemy po prostu iść? - zapytała gryfonka. Zabini popatrzył na jej bladą twarz.

- Dobra, potem to zdejmę. To w tamtą stronę - wskazał ręką kierunek.

Szli chwilę w ciszy kilka razy zatrzymując się na rozstajach korytarzy. Drogę rozświetlały im lewitujące nad nimi fioletowe lampiony. Doszli do wbudowanej w kamienną ścianę drabinki. Zdecydowanie nie miała tysiąca lat, więc Blaise nie miał pojęcia jak sam Slytherin i jego dziedzice przed zbudowaniem drabiny wychodzili z Komnaty, ale średnio go to interesowało.

- No i proszę bardzo, oto jesteśmy. Idzie się tą drabinką, potem przez klapę, następnie schody, kolejna drabinka i tadam, jesteś na zewnątrz.

- Nie powinieneś jakoś oznaczyć wyjścia? Większość osób nawet go nie zauważy i pójdzie dalej - zauważyła Weasley.

- Prowadziła do niego girlanda z wyciętych różowych jednorożców, ale ktoś musiał ją zerwać. To oburzające jak bardzo rozpowszechniony jest wandalizm w tej szkole, nie sądzisz?

Wiewióra tylko przewróciła oczami i weszła na drabinkę.

- Iść z tobą? Tak na wszelki wypadek jakbyś miała zemdleć lub skręcić kostkę. Uwielbiam ratować damy w opresji.

- Niech mnie Merlin od twojego ratunku broni. Nie jestem niepełnosprawna - prychnęła.

- Zauważyłem, co nie zmienia faktu, że jakieś dziesięć minut temu zwróciłaś na moje buty i wyglądasz dość trupio.

Nie odpowiedziała.

- A z tą klapą ci chociaż pomóc? - zapytał, sceptycznie patrząc jak rudowłosa jedną ręką mocuje się z zardzewiałą klamrą, a drugą trzyma się kurczowo drabinki, próbując utrzymać równowagę. Było to dość imponujące jak na jej słaby stan. W końcu udało jej się popchnąć płytę wystarczająco mocno, by się prześlizgnąć przez szczelinę.

- A do widzenia nawet nie powiesz? - zawołał za nią chłopak. Nie powiedziała. Wzruszył ramionami. Już miał pójść w swoją stronę z poczuciem wypełnienia dżentelmeńskiego obowiązku, gdy usłyszał krzyk z góry.

- Tutaj nie ma żadnych schodów!

Blaise momentalnie się zatrzymał.

- Jak to nie ma? Wczoraj były. Chyba nie sądzisz, że poszły sobie na spacer.

- Nie jestem ślepa, jak mówię, że nie ma, to nie ma! Sam sobie popatrz, tylko stąd zejdę - odkrzyknęła. Przez chwilę rozległy się jakieś głuche odgłosy, ale klapa się nie podniosła. - To się nie chce otworzyć! Zabini chodź tu w tej chwili!

Zdziwiony chłopak wspiął się na drabinkę. Wcześniej nie było żadnych problemów z otwieraniem wyjścia od wewnątrz. Popchnął klapę i wsadził głowę do pomieszczenia nad nim. Od razu zauważył że coś było nie w porządku. Ciemne pomieszczenie oświetlało tylko światło z różdżki Weasley. A przecież i tutaj zostawiał lampiony. Zdziwiony wczołgał się do środka, nie zważając na klapę za nim. Klapa upadła z głośnym łupnięciem. Gryfonka próbowała ją złapać przed zamknięciem, jednak nie udało jej się i tylko głośno krzyknęła, gdy kamień przytrzasnął jej palce. Blaise wstał i zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Rzeczywiście, nie było w nim żadnych schodów. Był tylko gruz i więcej gruzu. I całkiem sporo ciemności, ani śladu fosforyzującego balonu w kształcie pegaza.

- Brawo, teraz oboje jesteśmy zamknięci - jęknęła wściekła dziewczyna.

Ślizgon z powrotem przyklęknął przy klapie. Z tej strony zamiast klamry wystawała z niej mała rzeźba wężyka. Chłopak próbował za nią ciągnąć, ale nic się nie stało. Mimo wkładania w to całej siły klapa nie chciała się ruszyć nawet o cal. Pchanie też nic nie dawało. Kamienny wąż przypatrywał się mu z wrednym uśmieszkiem jakby mówił "Co pan zrobisszzz? Nic pan nie zrobisszzz. Ciekawe kto kogo zje."

- Wygląda na to, że pomyliłem drabinki… - powiedział w końcu Blaise zostawiają wrednego węża w spokoju. - A stąd trzeba poszukać innego wyjścia, bo to nie puszcza.

- Gratulacje Zabini, gratulacje! Jak zawsze grzeszysz intelektem! - Weasley zarumieniła się ze wściekłości, dzięki czemu mniej przypominała trupa, ale dla odmiany chyba chciała mu wydłubać oczy albo coś w tym stylu. Chłopak sięgnął do kieszeni swoich spodni po różdżkę, ale jej nie znalazł.

- A żeby ci się gołąb na głowę wypróżnił, Nott - zaklął głośno. - Teodor ukradł mi różdżkę. Tak sądze, tylko on zawieszał mi się dziś na szyi udając mdlejącego.

- Kolejne gratulacje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro