Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

TERAZNIEJSZOSC: ODSIECZ

W czasie gdy Kevin z Blackiem , przytomnosc odzyskal.Uswiadomili sobie ze , ne ma z nimi czerwonowlosej. Pedem ruszyli spowrotem, skad wyroszyl. Wpadli przez drzwi, salonu i z siebie wydusili.

KEVIN, BLACK
-Oni ja porwali!

Na ich slowa, TONY, ROWAN, BEN,I MAX wstali z miejsc siedzacych. AISZA z KIRA I HEDER ORAZ JANE , patrzaly ze lzami w oczach.

TONY
-Kto i kogo, porwal?

BLACK
-Tornax , zrobil zasadzke , nas ogluszyli, a Izis porwali.

Kobiety wszystke razem tylko, -"NIE!!!!!" wykrzyczaly.

ROWAN
-Macie pewnosc, ze to Tornax?

KEVIN
-Tak dziadku. Jestesmy pewni,tylko on rob takie , zasadzk na wilki.

ROWAN
-A,probowaliscie, chociaz sie z nia skontaktowac?

BLACK
-Nie,odrazu przybylismy do was, gdy sie ocknelismy.Zrozumielsmy co sie stalo.

ROWAN
-To czekajcie, ja to teraz zrobie. Moze, powie mi , gdzie sie znajduje.

Starszy Alfa podszedl do okna, popatrzal przed siebe i w ciszy umyslu,skontaktowal sie z dziewczyna.

ROWAN
"Izis, slyszysz mnie. Wiem co sie stalo. Juz ruszamy na odsiecz. Musisz jedyniepowiedziec, gdzie sie znajdujesz. Ikto ciebie wiezi. czy to Kaj? "

IZIS
"Dziadku, slysze ciebie, lecz slabo.Nie wiem gdzie mnie trzymaja, jestem zwiazana w jakejs piewnicy, tu nie ma okna, nie widze przestrzeni. Ale tonie wuj, mnie przytrzymuje.To Belnda, ta zdrajczyni elficka"

TONY
-Czy, napewno niczego ne zaowazyliscie, bo ja wogole jej ne czuje. Moze to Kaj ja przytrzymuje? Zaraz do niego wyroszam. Idziecie ze mna?

BLACK, BAZ ,KEVIN

-Tak.- powiedzieli wszyscy razem zgodnie.

ROWAN
- Tony, dzieciaki.To nie Kaj przytrzymuje Izis, tylko Belinda. Nasza dziewczynka, jest gdzies dalej, nie na tych terenach. Ledwo sie slyszelsmy. Izis nam nie pomoze, siebie odnalesc.Jest zwiazana, w piewnicy bez oken. Poczekajcie, jest tylko jedna osoba,ktora moze wiedziec, gdzie przytrzymywana jest Izs. Ale nie bedziecie tym zadowoleni, wiec ja to zrobie. Skontaktuje sie z nim.

TONY
-Tato,jestes pewny ze on pomoze. Przeciez sam moze w tym uczestnczyc,pomagac tej warjatce Belindzie.

AISZA
-Tony, wszystkiego trzeba sprobowac.By uratowac, nasza coreczke z lap tej warjatki.

KIRA
-Gdy zlapie ja, w swe rece. Niech wszystko co boskie mi wybaczyy, ale wypatrosze, ta idotke Belinde. Nikt nie bedzie , swych lap,kladl na nasza dziewczyne.

ROWAN
"Kaj, to ja ojciec. Wiem ze teraz stoimy na przeciw siebie. Ale musze sie spytac, cos Ciebie"

KAJ
"Tak ojcze, o co chodzi?"

ROWAN
"Czy wiesz cos,o tym. By Belinda przytrzymywala Izis?"

KAJ
"Co! O czym ty, do mnie mowisz?"

ROWAN
"Tornax zrobil zasadzke,porwali Izis. Nie wiemy gdzie ja trzymaja. Myslalem ze , wiesz cos o tym?"

KAJ
"To ze, chce dziewuche dla swego syna. Nie znaczy ze bym , posunalsie do tego. Wiem co o mnie, myslicie i macie racje. Jestem lotrem morderca. Zabilem wlasna matke i niewinnych ludzi. Ale jej bym nie zabil"

ROWAN
"Wiec ,nie wesz nic o ty?"

KAJ
"Nie. Ale klka dni temu, byla u mnie Bellinda. Namawiala mnie na to, alejej odmowilem. Moze ja przytrzymuje, w starym dworze za morzem. ale nie wyczolem, obecniosci, czerwonej wilczycy. Wiec nie wiem, gdzie ja ukrywa"

Kira wraz z Bazylim, poszli do starszyzny elfow, prosic o pomoc w wyszukaniu Izis. AISZA wraz z Heder i Jane, powedrowaly do prastarej wiedzmy. Ktora do poszukiwan, przyznaczyla trzy czarownice w wieku heder i izis. Prastara wiedzma byla zbulwersowna, zachowaniem,naznaczonej elfki. Znalezli Tornaxa, zamknl go w lochach, lecz on nie pisna slowa nie zdradzil gdzie sie kryje upadla krolowa.

ROAN
" Izis pametasz, jak mowlem tobe, kilka tygodnitemu. Ze musisz znalesc sposob, byuciszyc swa moc i sile?'"

IZS
" Tak dziadku, pametam. I wiesz co, teraz slysze ciebelepiej, moze jestescie gdzies blizej, Ale coma do tego, ma moc i sila?''

ROWAN
''Wem ze to nie bezpieczne,ale musze ciebie prosc o to. Byś ,teraz chociaz troche jej na zewnatrz siebie , wypóściła. Może w ten sposób, dojdziemy do Ciebie i , ciebie uratujemy"

IZIS
"Dobrze dziadku, spróbujmy"

Dzewczyna wyposcila energie ze swego ciala, kazdy wyczol ten impuls. Wiedzieli w która strone ruszyc.
Po trzech dniach dotarli, do niewielkiej lesnej chatki. Kevin z Blackem schytali Belinde, a AISZA i JANE znalezli , schwytana dziewczyne. Rozwiazaly ja z silnych , grubych sznurow, wyprowadzily na swerze powietrze.

Bazyl, Tony i jej dziadek, schwytali reszte tj zgrai. Choc nie byli za tym by , ich mordowac, to teraz wymiezyli im kary.
Black z nienawiescia w oczach, z checia mordu. Odezwal sie do sprawczyni, porwania jego dziewczyny.

BLACK

-Nie ma kary, na to cos zrobila. Najchetniej bym ciebie rozszarpal, i wyrwal z wnetrza twe organy. Ale jestem pewny, ze Izis by na to ne, pozwolila, a ja nie jestem Mrocznym Kajem. Wiec osadza ciebie inni,wszyscy sie zbierzemy. Sad wydamy nad toba, kazdy z innej rasy, innego narodu. Ale mniej pewnosc, ze nie poscimy ciebie wolno. Mialas szanse, na normalne wolne zycie. Wybralas przestepstwo, wiec zaplacisz za to, ty wywloko.

BELINDA

-Black, moj ukochany, przyszedles do mnie. Nie mow takich zeczy, ranisz serce moje.

BLACK

-Ty , jestes chora naglowe! nieszczesna kobieto. Przyszedlem na odsiecz , swej Alfie, swej dzieczynie ukochanej. Zrozum to w koncu, ze ciebie i mnie, nic nie laczylo i nie laczy. Ja kochalem , kocham i bede kochal, tylko jedna istote. Ta istota jest, szkarlatno oka Alfa, dziewczyna o czerwonych wlosach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro