Lata Współczesne. POSZUKIWANIE
Gdy wieści o zniknięciu bratanicy doszły do Kaja Mrocznego, nie chciał w to uwieżyć. Postanowił w pogoni za nią wysłać , najlepszych łowców i swoich zwiadowców.
-Nie martw się synu, doprowadze do ciebie twoją przyszłą samice.
-Ale tato, to moja kuzynka. Ja tak nie mogę, kocham inną.
- Już rozmawialiśmy o tym. Nie doprowadzaj mnie do szewskiej pasji. Będziesz miał Izis za alfe żadną inną.
Koniec rozmowy , wracaj do siebie . I do czasu aż ciebie przywołam przed swoje oblicze , nie pokazuj mi się na oczy.
- Niech tak będzie ojcze.
-Synu, to dla naszego dobra.
-Powiedziałem niech będzie. Odchodze teraz.
DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ.
Przed oblicze swego Pana Kaja Mrocznego, przybyli zwiadowcy.
-Panie nigdzie , nie ma tej dziewczyny. Żadnego śladu niczego. Wygląda tak jakby się rozpłyneła w powietrzu. Nikt nic o niej nie wie, nawet u jej rodziców z stadzie Tonego. Niczego o niej nie wiedzą.
-Słucham, nawet najlepsi moi zwiadowcy . Nie mogą znaleść jednej czerwonowłosej dziewczyny. Kogo ja mam w swoi szeregach, same patałachy. Do niczego jesteście, by wilczycy nie móc wytropić.
-Panie bądz miłościwy, zlituj się . Sporo nas zgineło na tej wyprawie trzech z ośmiu nas przetrwało. Ale jej nie mogliśmy znaleść.
Kaj nie oszczędził żadnego zwiadowcy, przemienił się w wilka i rozszarpał ich , aż na zewnątrz wypłyneły wnętrzności. Na kawałeczki poszarpal ludzkie ciała. Z nerwów , z niemocy. Bo bratanica wykiwała Kaja Mrocznego.
Po dwóch dniach przed nim również staneli łowcy, powiedzieli mu to samo. Że dziewczyny nie ma nigdzie , po żadnej stronie świata.
- Przecież, nikt nie rozpływa się w powietrzu. Ja ludzi trace , a ta szczeniara chiwa się przedemną.
Sam będę musiał , się tym zająć . Sam ją znajde , zostawiając za sobą krwawe ślady.
I również pod postacią, wilka rozszarpał, swych łowców.
W szeregach , Kaja zaczeli się obawiać o swoje życie. Szeptali nawet o tym by schronić się u brata , swego pana. I tak po mału zaczeło się uszczuplania szeregów Mrocznego Kaja. Uciekali od niego, by nie zostać zgładzeni.
WATAHA TONEGO I AISZY
-Prosimy o azyl, prosimy o łaske. Uciekamy przed mściwą ręką , naszego pana byłego. Kaj Mroczny, dostaje szału , nawet obłedu. Rozszarpał na strzępy już wielu.
-Dlaczego , to zrobił. Co takiego uczynili złego. Że mój zły brat, tak uczynił?
- Za złe wieści . O Tony Szlachetny Pomocnym zwany. Zwiadowcy piersi zostali zamordowani, po nich łowcy najlepsi z najlepszych. Dlaczego pytasz Panie. Przez to iż oni, waszej pierworodnej znaleść nie mogli.
-Jak to, gdzie jest, nasza córka?
-Nikt tego nie wie. Znikła z dnia na dzień, nikt nie mógł jej wytropić ni znaleść. Jakby jej nie było na tym świecie , nawet w śrud ludzi jej nie ma .
-Więc , gdzie jest moja dziecina?
- Nie wiemy, proszę pani. Nie wiemy gdzie wybrana znikneła. Wolimy by wróciła i zwyciężyła . Żyliśmy w strachu, i w kłamstwie. Które wpierał nam Kaj Mroczny. Że gdy wybrana będzie samica alfa , w jego syna stadzie to pokuj zapanuje , między braćmi.
-Nie bójcie się. Nie wygnam was na łaske tego zwyrodnialca i dla was , znajdzie się u nas miejsce.
Po tym gdy Tony z Aiszą , dowiedzieli się o swej córce. Rozpacz wampirzyco-wilczycy odczówała obawe o swoją jedynaczkę. Wiedziała od kogo wyciągnąć informacje.
-Kira. Ona będzie napewno wiedziała gdzie się podziewa nasza córka.
-I myślisz , że ją zdradzi. Że wie gdzie jest Izis?
W środku nocy przed wrotami zamku Rady, pod osłona nocy. Zapukała zakaptużona kobieta. Jej oczy były smutne , i lśniły od łez.
Bazyl otworzył drzwi, aż nie mógł uwieżyć kogo widzi.
Wpóścił niewiaste do środka i poprowadził do swojego gabinetu.
-Boże , Aisza co ty tu robisz?
-Chcę porozmawiać z Kirą.
-Wiem o co chcesz pytać, ale nic tobie nie powie nowego. Nikt nie wie gdzie jest Izis, nawet Black jej nie czuje.
-Kim jest Black?
-Wilkiem który się wpoił z waszą córką. Jest silnym samcem alfa, trzecim alfą urodzonym w tą samą noc. Co Izi i jej kuzyn. Black z Izi są sobie pisani.
-Rozumiem , czy wiesz gdzie ma on swoją watache?
-Trzy dni i trzy noce z tąd. Na północy w środku lasu, za grórami i rzeką.
-Wiesz czy jest u siebie, czy szuka Izis?
-Jest u siebie , czeka na nią cierpliwie.
-Jak to czeka, siedzi bez czynnie?!
Nagle zawył alarm, oznaczający wtargnięcie na teren Rady, osób nieproszonych.
Wszyscy zaczeli zbiegać do sali balowej, inni z bronią, inni w różnych postaciach.
Nawet Aisza pobiegła z Bazylim, tam spotkała elfkę, której oddała dziecko by je ukryła .
-Aisza, co ty tu robisz?
-Przyszłam zapytać ciebie , o swoją córke. Wiesz gdzie jest Izis, powiedz.
-Nie wiem gdzie jest. Wiem że jest bezpieczna, żyje cała i zdrowa. Jeszcze troche a wyjdzie z ukrycia. A teraz chodz , musimy uciekać.
Gdy Bazyl i inni bronili swych bram, Kira z Aiszą oraz Heder uciekły.
Po dłuższej wędrówce wrócili do stada Aiszy.
A Tony był troche zgniewany na żonę, że znikneła bez informacji.
-Aisza, bałem się że coś się tobie stanie. Witaj Kiro, a ty młoda damo kim jesteś?
-Pochodze z rodu łowców, Bazyli z Rady Ludzi jest moim kuzynem. A wasza córka Izis, jest dla mnie jak siostra. To moja najlepsza i jedyna przyjaciółka. Również czcigodny Panie , martwie się o nią. Mam nadzieje że ten zidiociały wujaszek jej nie znajdzie.
-Heder , nikt nie może znaleść Izi. Dlatego Rada została zaatakowana. Ciekawa jestem czy Bazyli i reszta zdążyli uciec.
Kira zamyśliła się i uroniła łze. Którą szybko przetarła. Dziewczyna zaóważyła odczucia elfki. Położyła jej dłoń na ramię by dodać jej otuchy.
-Kiro będzie dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro