Scena I
Wiedżmin: Historia majątku Dwerckow
Bohaterowie:
Geralt – wiedźmin ze szkoły Wilka
Lucjusz – Hrabia, właściciel majątku Dwerckow w Velen. Wasal księcia Darrusa
Ionia – dama dworu, córka Lucjusza
Edlin – mąż Ionii, dziedzic majątku Dwerckow
Nisa – szlachcianka, siostra Ionii
Żak – lokaj w majątku Lucjusza, przyjaciel Edlina
Kuternoga – odźwierny
Trelis – zarządca areny
Darrus – Novigradzki książę
Strażnicy
Scena I
(Lucjusz, Ionia, Geralt, Kuternoga)
(Komnata pałacu w grodzie Dwerckow, ogromne obrazy na ścianach, Lucjusz i Ionia siedzą znużeni w głębokich fotelach)
Ionia:
Dadźbóg krótką drogą bieży
I na traktach już śnieg leży
Żal, że piękne tak przyjęcie
Szybko skończy gwiazd nadejście
Lucjusz:
(Zdziwiony)
Przyjęcie? Prawda, iście, na Swaroga!
Wszak księcia Darrusa droga
Bieżyć ma przez nasze włości
Mus nam jego przyjąć w gości!
Kiedy będzie?
Ionia:
Przybywa już w tę niedzielę
Szykujem z siostrą wesele
Tańce, śpiewy i jedzenie
Dzisiaj radość w wielkiej cenie
W czasie smuty, niepewności
Tłumy zjadą do nas gości
By raz pierwszy od dni wielu
Szczęścia zaznać na weselu
Prawda, że ubogiej będzie
Wszak na traktach kotły wszędzie
Trudno zwieźć rzadkie frykasy
Strach po zioła posłać w lasy
Tedy miast stu my przy księciu
Dań skosztujem sześćdziesięciu
Lucjusz:
Propo smuty, niepewności
Pamiętaj że mimo gości
Nawet biorąc księcia w włości
Tobie nie lza wiele psocić
Pamiętaj że mimo czasu,
Płaczów, modłów i hałasów
Mimo że on dawno w grobie
Tyś córko jest wciąż w żałobie
Jak postępy?
Ionia:
Zrezygnował już następny
Węszył, pytał, badał tropy
Wziął zaliczki kielich złoty
Wczoraj przybył, padł pokornie
Jęczy, że strapion ogromnie
Lecz jak w miednicy mydlina
Rozpłynął się trop Edlina
Jego nikt już nie odnajdzie...
(Wchodzą Kuternoga i Geralt)
Lucjusz:
(Gniewnie)
Któż to!?
Kuternoga:
(Stoi skrzywiony, prawie cały ciężar ciała na jednej nodze)
Przybył wiedźmin, prosto z traktu
Ponoć pierwszy w swoim fachu
Zskoczył zwinnie z rączej klaczy
I mówi, że szuka pracy
Ionia:
(Oburzona)
Olaboga! Cóż za hańba!
Któż ci kazał wpuścić diabła!
Zrodzony z odmętów losu
Bękart mroku i chaosu
Mord najemny jego fachem
Miecz bandycki jest za pasem
Wiarą gardzi, brak mu zasad
Nie uznaje świata fasad
Królów, paktów, obyczajów
Potępieniec wszystkich krajów
Ach, gdyby się zwiedział kapłan
Żeś nam do dom wpuścił czarta!
Precz z nim zaraz – z wiary drwina
Przepuścić przez próg wiedźmina
Kuternoga:
Wybaczenia mus mi prosić
Pani słuszność ma w swej złości
Jednak ja żem w dobrej woli
Bom podsłuchał raz rozmowę
Jak to wiedźmin młodą wdowę
Którą porwali chocholi
Znalazł i wyrwał z niedoli
To się pytam obecnego
Czy umie co podobnego
Odparł, że się uże tropów imał
I odnajdzie nam Edlina
Lucjusz:
Bzdura, wiedźmin nie od tego
Rąbać bestie rzeczą jego
Od tropienia specy byli
Wszyscy równo zawodzili
Geralt:
Prawda, hrabio, nie mą rzeczą
Jest tropienie zgubnych ludzi
Alem wiele chłopców, dziewcząt
Już odnalazł, co ich zgubił
Pazur albo szpon paskudzi
Lucjusz:
Co też mówi?
Geralt:
Wiem od sługi, że na kresach
Tam, gdzie był wasz krewny przepadł
Widziano strasznego biesa
Go odnajdę, jeśli bestia
Winna jest zniknięciu zięcia
Poczwara, niczym inklina
Sprowadzi mnie do Edlina
Lucjusz:
Precz mi z domu! I nie wracaj
Nie potrzeba nam tu czarta
Nikt nie znalazł zięcia śladów
Najzdolniejsi z Novigradu
Jeśli oni nie wskórali
Nic nam po wiedźmińskiej stali
I zaklinam, zniknij z włości
Książę miły przyjdzie w gości
Weźmie mnie za dysydenta
Jak znajdzie u mnie odmieńca
(Geralt i Kuternoga wychodzą, oburzona Ionia dynamicznie schładza się aksamitnym wachlarzem)
Ionia:
Cóż za skandal, czyś go widział?
Brudny, zimny, i te ślipia!
Kuternoga nas naraził
Gdy mutanta tu wprowadził
Mogłam sługę wziąć gładysza
Lecz litość mnie wzięła cicha
Gdym zoczyła tę chudzinę
Marną, słabą, bladą minę
Ocalić chciałam gamonia
Teraz czuję się zraniona
Mutant w domu, co za czasy!
Oby nikt go nie zobaczył
By nam kiep napytał trwogi...
Czas się pozbyć Kuternogi!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro