Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Scena I

 Wiedżmin: Historia majątku Dwerckow

Bohaterowie:

Geralt – wiedźmin ze szkoły Wilka

Lucjusz – Hrabia, właściciel majątku Dwerckow w Velen. Wasal księcia Darrusa

Ionia – dama dworu, córka Lucjusza

Edlin – mąż Ionii, dziedzic majątku Dwerckow

Nisa – szlachcianka, siostra Ionii

Żak – lokaj w majątku Lucjusza, przyjaciel Edlina

Kuternoga – odźwierny

Trelis – zarządca areny

Darrus – Novigradzki książę

Strażnicy

Scena I

(Lucjusz, Ionia, Geralt, Kuternoga)

(Komnata pałacu w grodzie Dwerckow, ogromne obrazy na ścianach, Lucjusz i Ionia siedzą znużeni w głębokich fotelach)

Ionia:

Dadźbóg krótką drogą bieży

I na traktach już śnieg leży

Żal, że piękne tak przyjęcie

Szybko skończy gwiazd nadejście

Lucjusz:

(Zdziwiony)

Przyjęcie? Prawda, iście, na Swaroga!

Wszak księcia Darrusa droga

Bieżyć ma przez nasze włości

Mus nam jego przyjąć w gości!

Kiedy będzie?

Ionia:

Przybywa już w tę niedzielę

Szykujem z siostrą wesele

Tańce, śpiewy i jedzenie

Dzisiaj radość w wielkiej cenie

W czasie smuty, niepewności

Tłumy zjadą do nas gości

By raz pierwszy od dni wielu

Szczęścia zaznać na weselu

Prawda, że ubogiej będzie

Wszak na traktach kotły wszędzie

Trudno zwieźć rzadkie frykasy

Strach po zioła posłać w lasy

Tedy miast stu my przy księciu

Dań skosztujem sześćdziesięciu

Lucjusz:

Propo smuty, niepewności

Pamiętaj że mimo gości

Nawet biorąc księcia w włości

Tobie nie lza wiele psocić

Pamiętaj że mimo czasu,

Płaczów, modłów i hałasów

Mimo że on dawno w grobie

Tyś córko jest wciąż w żałobie

Jak postępy?

Ionia:

Zrezygnował już następny

Węszył, pytał, badał tropy

Wziął zaliczki kielich złoty

Wczoraj przybył, padł pokornie

Jęczy, że strapion ogromnie

Lecz jak w miednicy mydlina

Rozpłynął się trop Edlina

Jego nikt już nie odnajdzie...

(Wchodzą Kuternoga i Geralt)

Lucjusz:

(Gniewnie)

Któż to!?

Kuternoga:

(Stoi skrzywiony, prawie cały ciężar ciała na jednej nodze)

Przybył wiedźmin, prosto z traktu

Ponoć pierwszy w swoim fachu

Zskoczył zwinnie z rączej klaczy

I mówi, że szuka pracy

Ionia:

(Oburzona)

Olaboga! Cóż za hańba!

Któż ci kazał wpuścić diabła!

Zrodzony z odmętów losu

Bękart mroku i chaosu

Mord najemny jego fachem

Miecz bandycki jest za pasem

Wiarą gardzi, brak mu zasad

Nie uznaje świata fasad

Królów, paktów, obyczajów

Potępieniec wszystkich krajów

Ach, gdyby się zwiedział kapłan

Żeś nam do dom wpuścił czarta!

Precz z nim zaraz – z wiary drwina

Przepuścić przez próg wiedźmina

Kuternoga:

Wybaczenia mus mi prosić

Pani słuszność ma w swej złości

Jednak ja żem w dobrej woli

Bom podsłuchał raz rozmowę

Jak to wiedźmin młodą wdowę

Którą porwali chocholi

Znalazł i wyrwał z niedoli

To się pytam obecnego

Czy umie co podobnego

Odparł, że się uże tropów imał

I odnajdzie nam Edlina

Lucjusz:

Bzdura, wiedźmin nie od tego

Rąbać bestie rzeczą jego

Od tropienia specy byli

Wszyscy równo zawodzili

Geralt:

Prawda, hrabio, nie mą rzeczą

Jest tropienie zgubnych ludzi

Alem wiele chłopców, dziewcząt

Już odnalazł, co ich zgubił

Pazur albo szpon paskudzi

Lucjusz:

Co też mówi?

Geralt:

Wiem od sługi, że na kresach

Tam, gdzie był wasz krewny przepadł

Widziano strasznego biesa

Go odnajdę, jeśli bestia

Winna jest zniknięciu zięcia

Poczwara, niczym inklina

Sprowadzi mnie do Edlina

Lucjusz:

Precz mi z domu! I nie wracaj

Nie potrzeba nam tu czarta

Nikt nie znalazł zięcia śladów

Najzdolniejsi z Novigradu

Jeśli oni nie wskórali

Nic nam po wiedźmińskiej stali

I zaklinam, zniknij z włości

Książę miły przyjdzie w gości

Weźmie mnie za dysydenta

Jak znajdzie u mnie odmieńca

(Geralt i Kuternoga wychodzą, oburzona Ionia dynamicznie schładza się aksamitnym wachlarzem)

Ionia:

Cóż za skandal, czyś go widział?

Brudny, zimny, i te ślipia!

Kuternoga nas naraził

Gdy mutanta tu wprowadził

Mogłam sługę wziąć gładysza

Lecz litość mnie wzięła cicha

Gdym zoczyła tę chudzinę

Marną, słabą, bladą minę

Ocalić chciałam gamonia

Teraz czuję się zraniona

Mutant w domu, co za czasy!

Oby nikt go nie zobaczył

By nam kiep napytał trwogi...

Czas się pozbyć Kuternogi!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro