Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5


Gabriel

Odwróciłem się żeby zobaczyć jak może wyglądać córka Rodryka. Najpierw przyjrzałem się jej sukni.Piękny jedwab w kolorze różu. Potem zacząłem podnosić swój wzrok ku jej twarzy. Ku mojemu zdziwieniu była zasłonięta kremowym welonem. Nie widziałem dokładnie co kryje się za tym skrawkiem materiału. Widziałem tylko bladą twarz dziewczyny. Później spojrzałem się trochę wyżej i zauważyłem że ma upięte włosy w kok. Były czarne jak heban . Nie wiem co ale coś mnie do niej przyciągało. Nie wiedziałem przecież jak wygląda więc nie byłą to jej uroda, nic o niej nie wiedziałem więc to na pewno nie jej charakter lub inteligencja. Więc co? Nie miałem pojęcia.

- To jest właśnie moja córka Rozamunda.

- Bardzo jestem rad z naszego spotkania księżniczko.

- O proszę Cię Gabrielu. Bez przesady. To oczywiste że powinieneś nazywać ją po imieniu.- Powiedział Rodryk. Przytaknąłem tylko i wróciliśmy do przerwanej rozmowy. Jednak mój wzrok cały cas podążał w jej kierunku.

Rozamunda

O matko. Już po wszystkim. Siedziałam teraz z matka i słuchałam jak coś mi opowiada. Jednak nie koncentrowałam się nad tym zbytnio a to wszystko przez niego. Czułam na sobie jego spojrzenie. Czyżby nie podobał mu się moja sukienka. A zresztą co mnie to obchodzi. On też mi się nie podoba. Gdy się odwrócił w moją stronę, zauważyłam że ma bliznę na prawym policzku. Pewnie było ich więcej.

- Pięknie wyglądasz córciu. - Pochwaliła mnie mama. Odkąd tu przyszłam nie odezwałam się ani słowem. Na stwierdzenie mamy tylko się uśmiechnęłam i pokiwałam głową. A ona kontynuowała.- Radzę ci kochanie uważaj na naszego gościa. Czuje że za tą uprzejmością coś się kryje. Słyszeliśmy wystarczająco dużo rzeczy na jego temat. Podczas jego pobytu tutaj, staraj się jak najmniej się z nim widywać. Dobrze?- Zaskoczyła mnie tym stwierdzeniem. Nie spodziewałam się, że jeszcze teraz mam robić wszystko aby go unikać. A poza tym, co za różnica i tak niedługo wyjedzie. A ja wrócę do normalnego trybu życia. Zerknęłam na niego ukradkiem. Czy naprawdę jest, takim potworem jak mówią. Nie mi to oceniać. a tak w ogóle, każdy wie że nie ma dymu bez ognia. Nie powinnam zaprzątać sobie nim dłużej głowy. Są o wiele ciekawsze rzeczy do roboty. Popatrzyłam na okno zrobiło się już późno. jakby na te słowa moja mama właśnie wstała.

- Zrobiło się już późno, nasz gość jest na pewno zmęczony.-Ojciec spojrzał się na mamę i wstał, a razem z nim jego towarzysz.

- To prawda. Jutro oprowadzimy cię po posiadłości. Mam nadzieję że Ci się spodoba.

- Z pewnością- I tu popatrzył na mnie, że aż ciarki przeszły mi po plecach. Później wszyscy udaliśmy się do swoich pokoi.Wystarczyło bym się tylko położyła, a już zmorzył mnie sen.

Gabriel

Rodryk powiedział że jutro będę miał okazje zwiedzić posiadłość. Nie mam bladego pojęcia dlaczego, ale chce by Rozamunda mnie oprowadziła. Nie powiedziała ani słowa odkąd się pojawiła. Mogło by się wydawać to dziwne, ale nie chce jej ani na chwilę stracić z oczu. Muszę się opamiętać. Nie po to tu przybyłem. Rozamunda, to imię wydaje mi się jakieś, nie na miejscu. Skoro jej ojciec pozwolił mi mówić do nie po imieniu, będę używał zdrobnienia. Róża. Pewnie nikt tak się do niej jeszcze nie zwracał. Więc będę pierwszy.



















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro