Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Gabriel


No to się wkopałem, ale przynajmniej mogę być blisko niej. Gdy zauważyłem jak się ożywiła gdy wspomniałem o zagadkach, sam też nabrałem entuzjazmu. Do czasu, aż nie zadała mi jednej z nich. Pomyślmy chwile. Dała mi dobę na rozwiązanie zagadki. Nie powiedziała że nie mogę nikogo prosić o pomoc. Poszedłem do Maxa może ten coś wymyśli. Znalazłem go z resztą watahy. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak to wygląda przed nimi. Nie powiem im całej prawdy.

- Muszę się o coś was spytać.-Wszyscy spojrzeli na mnie z zaciekawieniem. Chciałem już coś powiedzieć ale ktoś mi przerwał.

- Alfo to nie moja wina, należało się mu. - powiedział Xavier na swoją obronę. Do diabła! O czym on plecie!?

- Xavier? Coś ty znów zmalował?!- Spojrzałem się na niego, a on zrobił minę niewiniątka.

- Nic. A stało się coś?- Nie no ja kiedyś trafię do wariatkowa. Później zajmę się sprawą chłopka. Właśnie przypomniałem sobie po co tu przyszedłem.

- Słyszałem pewną zagadkę, i byłem ciekaw czy ktoś zna odpowiedź.

- No to mów, a my zobaczymy czy zgadniemy.- Powiedział Max. Dziwne że się o nic nie pytają. Na przykład po co mi odpowiedź.

- No więc tak.-Powiedziałem zagadkę a w sali nastała cisza.- No co. Nikt nie wie?- Muszę sobie znaleźć kogoś kto to rozwiąże ale w tedy odezwała się Rebeka.

Szedłem do Róży. Jeśli moja odpowiedź okaże się zła to przynajmniej coś powiedziałem. Zobaczyłem naszą księżniczkę idącą w moją stronę. Zaciągnąłem się jej zapachem. Pachniała różami i wanilią.

Przybliżyła się do mnie.

-  I co już wież?

- Możliwe.- Popatrzyłem się na nią ze swoim uśmiechem.

- A więc?

- A jakaś nagroda za rozwiązanie zagadki?

- A co byś chciał?

- Nie wiem. Polegam na tobie.

- Dobrze. Jeśli zgadniesz.- Mam nadzieję że właśnie tak się stanie. Ciekawe jak będzie nagroda. Jeśli Rebeka podała prawidłową odpowiedź będę jej niezmiernie wdzięczny.

- Ok to..

- Chwila.- Przerwała mi. A ja spojrzałem się na nią dziwnie.

- Co?- zapytałem jakbym nie wiedział o co chodzi, bo tak właśnie było.

- A co ja będę miała w zamian jeśli ci się nie uda? Mhm?- O rany. O tym nie pomyślałem.

- Wybierzesz coś. Zgoda?

- Tak. No to już mów. Nie mogę się doczekać.

- No wiec odpowiedź brzmi góra.- Patrzyłem na nią z wyczekiwaniem.

- Dobrze.- odetchnąłem. Dopiero teraz zauważyłem że wstrzymywałem oddech. Nawet nie zorientowałem się jak złapała mnie za rękę i zaczęła gdzieś ciągnąć. Jej dłoń była tak ciepła. Nie chciałem jej puścić.

- Dokąd idziemy?

- Zobaczysz.- Poszliśmy do jakiegoś ciemnego zakątka.

- Co my tu robimy?- Zapytałem, ale ona przyłożyła mi palec do ust.

-Cii.- Odwróciła się w drugą stronę, a potem powiedziała.- Przejście.-Potem szliśmy przez las. Nagle się zatrzymała i stanęła na przeciwko mnie. - Trzeba zawiązać ci oczy.

- Słucham?

- No bo to przecież niespodzianka.-Wzięła kawałek materiału i zawiązała mi go tak bym nic nie widział. Gdy stała tak blisko i dotykała rękoma moich włosów miałem ochotę okręcić się w jej stronę, porwać w ramiona i wbić się w jej usta. O rany. Opanuj się. Jeśli ona jest w stanie doprowadzić mnie do takiego stanu gdy tylko na nią spojrzę to co dalej.

- Daleko jeszcze?

- Chwila. Już jesteśmy. -Odwiązała mi chustę. A mym oczom okazał się niebywały widok.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro