Epilog
Rozamunda
Jestem oszołomiona i chyba on też. Patrze się na jego oczy i mogłabym zatonąć w ich głębi. Gabriel cały czas mnie obejmuje. Po chwili nasze twarze się do siebie przybliżają. Łączymy nasze usta w delikatnym pocałunku. Potem staje się on jeszcze bardziej zachłanny i namiętny. Teraz mogłabym już umrzeć. Po chwili odrywamy się od siebie by nabrać powietrza. Kładzie on swoją twarz w zagłębieniu mojej szyj i wdycha zapach moich włosów.
- Moja. - Powiedział. Teraz dopiero coś zrozumiałam, że zawsze należałam do niego. To los nas połączył. Za co jestem mu niezmiernie wdzięczna.
- Tylko twoja.- Popatrzył się na mnie z taką miłością. Włożyłam rękę w jego włosy, na co zamruczał. Uśmiechnęłam się d siebie.
- Różo jesteś moją Mate.
- A ty moim. Kocham Cię Gabrielu. Całym moim sercem, ciałem i duszą. Należą one tylko i wyłącznie do Ciebie.- Jego wzrok pociemniał od pożądania. W tej chwili nie liczyło się już nic. Tylko ja i on. Byłam pewna że właśnie teraz gotowa zrobić dla niego wszystko, o co tylko by mnie poprosił. Całował mnie tak głęboko i z uczuciem. Nie chciałam, już nigdy być z dala od niego. Ułożył mnie na plecach na łóżku, a sam zawisł nade mną. Jedną ręką trzymał moją głowę by pogłębić pocałunek, a druga trzymał na mojej tali. Tak mocno przygarnął mnie do siebie, jakby bał się że to tylko sen. Jęknęłam gdy jego usta dotarły do mojego oznaczenia. Na co się uśmiechnął i kontynuował czynność. Nagle przestał i patrzył na mnie takim wzrokiem, że aż ciarki przeszły mnie po plecach.
- Musimy skończyć bo...
- Bo?
- Jeszcze trochę i nie zdołam się powstrzymać. Jesteś taka piękna. Który zdołałby trzymać ręce przy sobie w twojej obecności? Na pewno nie ja. Wież, wcześniej nie odpowiadało mi że zakrywałaś twarz, ale teraz się z tego ciesze.
- Dlaczego?
- Wydaje mi się że właśnie dzięki temu jesteś teraz ze mną.- zaczął całować moje dłonie.- Teraz, jak sobie tylko wyobrażę że miałoby, Cię nie być przy mnie to chciałbym nigdy się nie urodzić.- Wiedziałam że mówi powarznie. Czego chcieć więcej.
- Przysięgam Ci że nigdy Cię nie opuszczę. Gdzie ty i ja.
- Trzymam Cię za słowo.- po tym znów naparł natarczywie na moje usta.
Trzy miesiące później
Te ostatnie miesiące były jak w bajce. Bardzo dużo czasu spędzałam z Gabrielem. Cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Na każdym kroku okazywał mi swe gorące uczucie. Jak o tym pomyśle od razy wielki rumieniec wchodzi mi na policzki. Oczywiście nie zaniedbuje też obowiązków Luny. Widać że wszyscy się do mnie przekonali, przynajmniej mam taką nadzieję. Kristofer pomaga mojemu mężowi w niektórych sprawach. Widać że cierpi, ale jest już lepiej. Dużo pisze z bratem i rodzicami. Opisałam im jaka jestem szczęśliwa. Mają niedługo nas odwiedzić. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku gdyby nie to że ostatnio czuje się nie zbyt dobrze. Głowa mnie strasznie boli i brzuch. Nie mówię nic Gabrielowi bo ten zaczął by od razu panikować. Dlatego gdy poszedł do swoich zajęć ja udałam się do lekarki.
- Dzień dobry.
- Witaj Luną, w czym mogę służyć.
- Ostatnio nie zbyt dobrze się czuję.
- Proszę usiądź, zaraz sprawdzimy co Ci dolega.- Patrzyłam jak lekarka mnie bada, a po chwili spojrzała się na mnie.
- Co mi dolega?
- Luno, jesteś w ciąży.- Nie mogłam uwierzyć co ona mówi. Będę miała dziecko. Jak w transie wyszłam z pomieszczenia i zaczęłam iść w kierunku gabinetu mojego przeznaczonego. Otworzyłam drzwi i weszłam bez pukania. Wiem że nie powinnam, ale chciałam od razu powiedzieć Alfie o tej radosnej nowinie. Popatrzył się na mnie uradowany z mojej obecności.
- O co chodzi?
- Muszę z tobą porozmawiać.- Tu się spojrzałam na dwóch tutaj obecnych.Maxa i Colta- Na osobności.- dodałam, bo wiedziałam że gdybym tego nie zrobiła nie wyszli by stąd. Pewnie ich ciekawi o co chodzi.
- Więc.- Wyciągnął rękę w moim kierunku którą przyjęłam.
- Muszę ci o czymś powiedzieć.
- No to mów. Mam nadzieje że to nic złego.
- Och nie. Chodzi oto że ostatnio źle się czułam, i poszłam do lekarki i..
- Co się dzieje? Jesteś chora?- Jego twarz wyrażała strach, a po chwili złość.- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
- To nie jest teraz najważniejsze. Dowiedziałam się że jestem w ciąży.- Patrzył na mnie z szokiem, a po chwili z wielką uciechą. Wziął mnie w ramiona i zakręcił w okół własnej osi.
- Będziemy mieli dziecko.- Przytulił się do mnie.- Myślałem że nie mogę już być bardziej szczęśliwy, ale myliłem się. A to wszystko dzięki tobie Różo Refran. Moja anielico.
Mam nadzieję że książka się podobała. Dziękuje wszystkim co ją czytali, głosowali i pisali pozytywne komentarze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro