9
Stałam w osłupieniu nie rozumiejąc jego reakcji.
- Poczekaj to nie tak miało zabrzmieć - zawołałam poczułam się głupio analizując to co powiedziałam.
- Doskonale wszystko zrozumiałem - szepnął gdy byłam za nim staliśmy właśnie na środku ulicy.
Ruszył dalej jednak złapałam go za nadgarstek zmuszając by się zatrzymał i odwrócił. Zrobił to. Spojrzałam w jego oczy wyrażały gniew.
- Czego ty ode mnie chcesz Gomez ? Raz mówisz, że mnie kochasz, raz że nie, raz chcesz mnie w swoim życiu potem znów mnie nie chcesz, innym razem zasłaniasz się córka mówić „dla jej dobra", kurwa mam tego dość nie będę za tobą latał błagając cię o rozmowę. Sama siedzisz w oknie i śledzisz mój każdy krok brakuje ci mnie ale sama przed sobą nie umiesz się przyznać! Kochasz mnie a wmawiasz sobie, że nie...
Pierwszy raz widziałam do takiego wkurzonego i rozżalonego. Pierwszy raz przeklina. Pierwszy raz widziałam jego oczy tak gniewnie spoglądające w moją stronę. Było mi dziwnie poczułam wyrzuty sumienia.
- Przepraszam - wymamrotałam spuszczając wzrok.
- Co mi po tym skoro za chwile zrobisz dokładnie to samo? - mówi zakładając ręce na piersi.
- Przeprosiłam cię okej? Czego jeszcze oczekujesz?
- Nie jestem zabawką mam uczucia które za każdym twoim złym postępowaniem słabną ale ciebie to przecież nie interesuje - odwrócił się na pięcie z zamiarem odejścia.
Jednak ja znów podbiegłam torując mu drogę stając na przeciwko niego.
- Wtedy kiedy cię zostawiłam w tym domu...
- Po co znów to mówisz ? Przecież ja to wszystko wiem co chcesz tym osiągnąć ? Zrobiłaś to bo byłaś głupia!
- Zrobiłam to bo byłam w potrzasku nie rozumiesz ?! Wtedy bym cie nie zostawiła kocham cie tak samo teraz cie kocham! Żałuje tego dnia żałuje każdego kolejnego w którym byłam zmuszona żyć bez ciebie! - byłam z siebie dumna, że w końcu powiedziałam mu to w oczy.
- I co z tego ? - zdał się nie wzruszony spoglądając na mnie dalej z tym samym gniewem.
- Co mam ci jeszcze powiedzieć ?
- To już nie masz co wymyślić ? - mówi prostując się.
- Mam tego dość sam nie wiesz czego chcesz - mówię mijając go i odchodząc.
- Ciebie... - mówi na co się zatrzymałam - ja tylko chce ciebie - dodaje usłyszałam kroki a po chwili stał za mną czułam jego zapach odwróciłam się szybko.
Wtedy złapał mnie za biodra przyciągając bliżej mówiąc:
- Chce być z tobą kochać cie i czuć się kochanym nic więcej nie pragnę - po czym zbił się w moje usta całując starannie.
Wplotłam ręce w jego włosy ciągnąc je delikatnie na co Michael zamruczał. Oddawałam każdy z jego pocałunków złapał mnie pod udami i podniósł w górę. Owinęłam swoje nogi wokół jego pasa ani na trochę nie oderwał się ode mnie. Ruszył w nieznaną mi drogę jednak po chwili poczułam jak otwiera drzwi. A po kilku minutach położył mnie na czymś miękkim i zawisnął nade mną spojrzałam znów w jego oczy które wyrażały miłość. Ten wzrok pamiętam od zawsze. Znów złączyłam nasze usta nie chciałam zacząć myśleć. Nie chciałam przerywać tej pięknej chwili. Jednak gdy Jackson zaczął rozpinać swoją koszule usłyszeliśmy chrząknięcie. Jackson oderwał się od moich ust niechętnie spoglądając w stronę drzwi. Stała tam jego aktualna w mediach jego kobieta.
- Nie przeszkadzam ? - zapytała patrząc z żalem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro