12
Selena:
Wieczorem córka nie chciała się rozstać z tatą wcale gdy mówił, że wróci jutro ona zatrzymywała go i nie chciała puścić.
- Mamo powiedz coś tacie !
Spojrzałam na niego surowo.
- Nic ! - mówię powstrzymują śmiech.
Po chwili wszyscy trzej śmialiśmy się do łez mama pokręciła na nas głową.
- Jak małe dzieci.. choć Susane niech rodzice pobędą trochę sami a my pójdziemy spać.
- Ale... - zastanowiła się chwilę to było tak urocze - Będzie tu tata jak wstanę rano?
- Będę skarbie - mówi i całuję ją w czoło - Kolorowych i bajkowych snów kochanie.
- Tobie też tato.
Gdy zniknęli na górze ja usiadłam na kanapie przeglądając kanały. Po chwili przyszedł Michael z dwoma lampkami wina. Usiadł obok i podał mi jedną. Spojrzałam na niego nieco zaskoczona.
- Chciałbym choć jeden wieczór spędzić z tobą bez kłótni. Chce byśmy dziś wyłączyli już myślenie. Dziś jesteśmy my - złapał mnie za podbródek i odwrócił do siebie - Kocham cię Selena. Jesteś miłością mojego życia mamy córkę która oboje nas kocha. Chce zestarzeć się z wami chcę was kochać.. chcę was uszczęśliwić. Poświęcę wszystko by tak było obiecuję. Zrezygnuje ze wszystkiego byle być z wami. Za dużo już czasu poświęciłem za dużo rozstań i chwilowych powrotów...
Westchnęłam odwracając wzrok łzy płynęły mi po policzkach.
- Selena ja naprawdę..
Wstałam odruchowo chodząc tam i spowrotem.
- Boje się.. - zalałam się łzami - Że znów to się stanie..
Wstał podszedł do mnie i przyciągnął do siebie.
- Teraz już na nic nie pozwolę mam rodzinę a o nią się dba i pilnuje jak oka w głowie.
Pochylił się dałam się ponieść emocją i pozwoliłam na to by złączył nasze usta. Byliśmy tak bardzo stęsknieni za sobą, ze nie wiem kiedy znaleźliśmy się w sypialni. Postawił mnie na podłodze i zaczął rozbierać wciąż całując.
- Jesteś moim życiem.. - spojrzał mi w oczy.
- Tak bardzo cię kocham..
Tym razem ja złączyłam nasze usta i przytuliłam go mocno do siebie. Nie został dłużny i już po chwili całkiem nadzy leżeliśmy na miękkiej pościeli. Rozkoszując się sobą nawzajem po tak długim rozstaniu... kochał się ze mną jak za pierwszym razem.. z pełną miłością..
Rano obudziłam się w ramionach ukochanego po chichu nawet nie liczyłam, że zostanie. Myślałam, że znów ucieknie w nocy. Jednak mnie miłe zaskoczył.
- Dzień dobry kwiatuszku - ucałował moje usta.
- Dzień dobry - odezwałam się gdy odsunął się ode mnie - Wiesz wyspałam się jak nigdy - mówiąc to przytuliłam się do niego mocniej.
- Ja też kwiatuszku.. - pocałował mnie w czoło.
Nagle do pokoju wpadła Sus za nią moja mama spojrzała na nas uśmiechając się.
- Wiedziałam! Idę zrobić śniadanie ! - zakrzyczała radośnie wychodząc.
Między nas wdrapała się Sus rozdzielając nas z uśmiechem objęliśmy ją oboje.
- Tatuś !
Udawałam zasmuconą.
- Jak to tatuś a mamuś już nie ma? Czuję się odrzucona! - mówię zakładając ręce na piersi.
- Mamo ! - krzyknęła rzucając się mi na szyję.
Jackson zaśmiał się i wstał z łóżka kierując się do łazienki.
- Załatwię to i owo dziś - uprzedza.
- Dobrze - wstałam zaraz za nim ubierając się w luźną sukienkę.
Gdy wyszedł z łazienki spojrzał na mnie zalotnie ponieważ nie było już przy mnie susane. Przyciągał mnie do siebie.
- Jesteś najlepszym co mnie spotkało kwiatuszku wyglądasz dziś cudownie - powiedział i pocałował mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro