Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ucieczka

Astrid zamknęła drzwi. Cicho podeszła do okna wisiał tam sznur z prześcieradeł i koców. Usiadła na parapecie i chciała zejść po sznurze. Nagle przed oczami stanął jej obraz Berg. Radosne i wesołe miasto. Dzieci bawiące się na ulicy. Kobiety rozmawiające o ludziach. Mężczyzn pracujących w pocie czoła. Smoki które wesoło latają po niebie. Nie może tego zniszczyć. Jono zabrał jej jaką kolwiek broń. Jeśli ucieknie.. Berg przepadnie. Cofneła się. Rozwiązała węzły i rosprostowała tkaniny.
- As!!Jesteś tam? Otwieraj!-krzyknął Jono zza drzwi.
- Co? Ubierałam się!! - krzyknęła.
- Acha już myślałem że uciekłaś. - zaśmiał się. Astrid usiadła na łóżku. To już koniec jej życie będzie tak wyglądać. A gdyby tak napisać do Czkawki o ukrytych wojskach??

Minęło kilka dni. Statek dopłynął do portu. As wybiegła na pomost. Stała na nim Heathera.
- Tak tęskniłam!! - krzyknęła do niej i przytuliła ją.
- Masz kontakt z Czkawką? - zapytała cicho.
- Tak ale.. - Nie dokończyła.
- Spotkaj się ze mną przy piekarni dziś wieczorem. - powiedziała Astrid i poszła do Jona.

Astrid już wiedziała. Powie o wszystkim Czkawce. On pokona wroga i będą razem. Teraz tylko musiał odczytać ten list. Wyszła z domu. Powiedziała Jonowi że idzie po bułki. Szła małą ścieżką do centrum miasta. Nagle ujrzała Czkawkę. Trzymał za rękę rudą dziewczynę. Nachylił się i pocałowali się. Kiedyś tylko ją tak całował. Teraz znalazł sobie jakăś. Astrid pękło serce. Nagle poczuła że nie chce się z nim spotkać ani pisać. Zapłakana pobiegła nad morze. Zapatrzyła się w nie.
- Myślałem że poszłaś po pieczywo? - zapytał Jono. Wyrósł nagle koło niej.
Astrid tak się przestraszyła że osuneła się z nie wysokiej góry.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro