Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

w śmiertelnej pościeli, leżał do niedzieli - 9

Ten trochę krótszy ale mam nadzieje że nadal ciekawy



Louis zmęczony, ba, wyczerpany wstał o świcie słysząc ciche szepty lasu. Co raz mniej podobała mu się ta zdolność z powodu tego jak bardzo musiał się skupiać w tym czasie a co za tym idzie, bardzo męczył swój mózg i często bolała go głowa. W szczególności dziś, miał wrażenie że coś złego się stanie.

-Czas ucieka, nie jest tu bezpiecznie- szeptał złowrogo a w tle słychać było szum wody, fale rozbijające się o brzeg- i nie chodzi mi o naszego pasożyta- dodało co Louis od razu zapisał "pasożyt przy jeziorze"

-Wojna właśnie się rozpoczęła- krzyknął ktoś- oni nie wiedzą, miłość tym razem zła nie pokona- szatyn zrozumiał te słowa dokładnie, las mówił o Tonim i Niallu

-Nawet tak nie mów!- zagrzmiała złowrogo puszcza- ktoś nam pomoże, musi!- Louis wręcz usłyszał płacz tego drzewa

-On jest synem archaniołów, nie poświęci się dla piekła- usłyszał dziwne słowa i je również zapisał

-Ale oni nie wiedzą!-kolejny krzyk

-Wojna trwa!- głosy narastały aż Louis przestał je rozróżniać wtem las krzyknął

-Jeszcze nie wszystko stracone!- i głosy umilkły jakby zdały sobie sprawe z czyjejś obecnosci, z obecności kogoś na prawdę potężnego ale po ich stronie, drzewa, którego słuchały się pozostałe, Mlango Kuzimu

Chwile potem las przemówił głosem niskim, dumnym i tak potężnym że aż ptaki przestały ćwierkać, wiatr szumieć i deszcz jakby się wyciszył. Samym Louisem wstrząsnęło na tę barwę głosu.A wtedy już wiedział, drzewo, którego szukali odezwało się i nie miało dobrych wieści.

-Louisie- zwróciło się do łowcy imieniem wprowadzając Lou w przerażenie- nie słuchaj tego pesymistycznego lasu, macie szanse obalić apokalipsę- kontynuowało, powietrze stało się w pokoju ciężkie, gęste jednak pozostali łowcy nadal spali- Toni i Niall nie znają przepowiedni, wysłaniec Lucyfera chce wykorzystać niewinność obu- mówiło co raz głośniej aż śpiący Zayn i Liam poczuli się niekomfortowo zaczynając wiercić się w swoich łóżkach- w tym pokoju są jeszcze dwaj łowcy, jeden zdrajca, morderca a drugi ten, który jako jedyny ma szanse was uratować- mówiło tak głośno ze Louis miał ochotę krzyczeć z bólu głowy, dwaj łowcy wstali i pierwsze co dostrzegli to Louis klęczący na podłodze z zakryta głową a z jego nosa i uszu leciała krew- nie pozwól prawdziwemu demonowi zbliżyć się do Nialla- zakończyło a młody łowca padł na posadzkę nieprzytomny




-Toni, coś nie tak? Zachowujesz się jakoś dziwnie- powiedział Niall, nie spali już od dłuższego czasu a Toni co jakiś czas obracał się i sprawdzał czy nikt ich nie obserwuje

-wyczuwam ducha w pobliżu- wyznał Toni

-a co one... w jaki sposób nam zagrażają?- spytał trochę teraz przerażony blondyn

-nam? w żaden, tobie... to dość skomplikowane, ale spróbuje ci wytłumaczyć

Najpierw jednak wskazał na mały drewniany domek, całkiem zadbany ale nikt nie był w nim od dawna. Obaj pomyśleli że to pewnie domek tylko na lato albo ferie.

-Zacznijmy od tego jak się tu pojawiają, nie licząc świąt im poświęconych. Są trzy możliwości. Niedokończone sprawy, ofiara okropnego morderstwa lub pokuta z czyśćca. Jeśli duch ma tu niedokończone sprawy to po prostu je załatwia, to są te dobre duchy. Okrutne morderstwo to duchy jakby tu uwiezione, one nie wierzą że umarły i czasem mogą sfiksować i zacząć zabijać, to trochę neutralne. Najgorsze są duchy z czyśćca. Dostały szanse odpokutowania ale nie muszą z niej korzystać, te duchy zazwyczaj wykorzystują okazję i mszczą się na swoich wrogach i całych ich rodzinach- wytłumaczył na co Niall tylko przytaknął i w międzyczasie zaczął przygotowywać coś do zjedzenia- nie da się rozróżnić tych duchów więc mogą udawać te dobre z początku a potem chcieć cie skrzywdzić, usuwa się je na różne sposoby, te dobre znikną same kiedy już nie wiem... na przykład porozmawiają z rodziną, neutralnym trzeba uświadomić że nie żyją lub spalić ich szczątki bo wtedy nic ich tu nie trzyma - zamyślił się na chwile- co do tych z czyśćca to jest to skomplikowane bo ich ciał już najczęściej nie ma, trzeba je przechytrzyć lub pozwolić dokończyć zemsty, bo nie ukrywajmy te dobre z czyśćca robią dobre uczynki i nikomu nie przeszkadzają więc nikt ich nie usuwa, ale te mściwe... trzeba poświęcić kogoś, kogo nie znały za życia i kto nie jest spokrewniony z nikim takim, za zabicie takiej osoby trafiają natychmiast do piekła

Toni tłumaczył to jeszcze długo, potem mówił o zjawach i potężniejszych duchach, które ludzie zamknęli w swoim świecie jak krwawa mary, Niall poprosił go by powiedział mu tez coś o wilkołakach, wampirach i innych istotach i właściwie tak minął im ten dzień.




W czasie kiedy Zayn pojechał z Louisem do szpitala i tłumaczył ich nowemu przyjacielowi co się stało Liam postanowił odwiedzić Harrego. Chłopak nadal był nieprzytomny

-chyba wystarczy ci tego bólu przyjacielu- powiedział wyciągając z kieszeni kurtki strzykawkę z rtęcią - musisz mi wybaczyć, ostrzegałem twojego męża przed powiedzeniem Zaynowi prawdy, to jego obwiniaj- wbił strzykawkę w kroplówkę i wcisnął do środka - miłych ostatnich chwil Harry i do zobaczenia za pół godziny, mam nadzieje że twoje serce w sumie podda się jeszcze szybciej- schował strzykawkę do kieszeni i wyszedł na korytarz

Wcisnął guzik przywołujący windę i zjechał nią na najniższe piętro. Wsiadł do samochodu a tam z radością obserwował jak po zaledwie minucie przerażeni lekarze wbiegają do Harrego którego ciało dostało śmiertelnych drgawek. Louis pada na kolana przy Harrym i krzyczy, płacze a Zayn zmrożony stoi z tyłu. W tle słychać tylko jeden długi głośny pisk a na komputerze widnieje czerwona prosta kreska. Nim Liam wyłącza kamerę pozwala sobie jeszcze posłuchać głosu młodego lekarza, który miał dać Louisowi nadzieje tym swoim drzewem

-zapiszcie, zgon 03.33 w nocy

-godzina diabła- wyszeptał Zayn i spojrzał w ukrytą kamerę, wtedy dopiero Liam wyłączył podgląd i odjechał ze świadomością że oni już wiedzą

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro