w śmiertelnej pościeli, leżał do niedzieli - 9
Ten trochę krótszy ale mam nadzieje że nadal ciekawy
Louis zmęczony, ba, wyczerpany wstał o świcie słysząc ciche szepty lasu. Co raz mniej podobała mu się ta zdolność z powodu tego jak bardzo musiał się skupiać w tym czasie a co za tym idzie, bardzo męczył swój mózg i często bolała go głowa. W szczególności dziś, miał wrażenie że coś złego się stanie.
-Czas ucieka, nie jest tu bezpiecznie- szeptał złowrogo a w tle słychać było szum wody, fale rozbijające się o brzeg- i nie chodzi mi o naszego pasożyta- dodało co Louis od razu zapisał "pasożyt przy jeziorze"
-Wojna właśnie się rozpoczęła- krzyknął ktoś- oni nie wiedzą, miłość tym razem zła nie pokona- szatyn zrozumiał te słowa dokładnie, las mówił o Tonim i Niallu
-Nawet tak nie mów!- zagrzmiała złowrogo puszcza- ktoś nam pomoże, musi!- Louis wręcz usłyszał płacz tego drzewa
-On jest synem archaniołów, nie poświęci się dla piekła- usłyszał dziwne słowa i je również zapisał
-Ale oni nie wiedzą!-kolejny krzyk
-Wojna trwa!- głosy narastały aż Louis przestał je rozróżniać wtem las krzyknął
-Jeszcze nie wszystko stracone!- i głosy umilkły jakby zdały sobie sprawe z czyjejś obecnosci, z obecności kogoś na prawdę potężnego ale po ich stronie, drzewa, którego słuchały się pozostałe, Mlango Kuzimu
Chwile potem las przemówił głosem niskim, dumnym i tak potężnym że aż ptaki przestały ćwierkać, wiatr szumieć i deszcz jakby się wyciszył. Samym Louisem wstrząsnęło na tę barwę głosu.A wtedy już wiedział, drzewo, którego szukali odezwało się i nie miało dobrych wieści.
-Louisie- zwróciło się do łowcy imieniem wprowadzając Lou w przerażenie- nie słuchaj tego pesymistycznego lasu, macie szanse obalić apokalipsę- kontynuowało, powietrze stało się w pokoju ciężkie, gęste jednak pozostali łowcy nadal spali- Toni i Niall nie znają przepowiedni, wysłaniec Lucyfera chce wykorzystać niewinność obu- mówiło co raz głośniej aż śpiący Zayn i Liam poczuli się niekomfortowo zaczynając wiercić się w swoich łóżkach- w tym pokoju są jeszcze dwaj łowcy, jeden zdrajca, morderca a drugi ten, który jako jedyny ma szanse was uratować- mówiło tak głośno ze Louis miał ochotę krzyczeć z bólu głowy, dwaj łowcy wstali i pierwsze co dostrzegli to Louis klęczący na podłodze z zakryta głową a z jego nosa i uszu leciała krew- nie pozwól prawdziwemu demonowi zbliżyć się do Nialla- zakończyło a młody łowca padł na posadzkę nieprzytomny
-Toni, coś nie tak? Zachowujesz się jakoś dziwnie- powiedział Niall, nie spali już od dłuższego czasu a Toni co jakiś czas obracał się i sprawdzał czy nikt ich nie obserwuje
-wyczuwam ducha w pobliżu- wyznał Toni
-a co one... w jaki sposób nam zagrażają?- spytał trochę teraz przerażony blondyn
-nam? w żaden, tobie... to dość skomplikowane, ale spróbuje ci wytłumaczyć
Najpierw jednak wskazał na mały drewniany domek, całkiem zadbany ale nikt nie był w nim od dawna. Obaj pomyśleli że to pewnie domek tylko na lato albo ferie.
-Zacznijmy od tego jak się tu pojawiają, nie licząc świąt im poświęconych. Są trzy możliwości. Niedokończone sprawy, ofiara okropnego morderstwa lub pokuta z czyśćca. Jeśli duch ma tu niedokończone sprawy to po prostu je załatwia, to są te dobre duchy. Okrutne morderstwo to duchy jakby tu uwiezione, one nie wierzą że umarły i czasem mogą sfiksować i zacząć zabijać, to trochę neutralne. Najgorsze są duchy z czyśćca. Dostały szanse odpokutowania ale nie muszą z niej korzystać, te duchy zazwyczaj wykorzystują okazję i mszczą się na swoich wrogach i całych ich rodzinach- wytłumaczył na co Niall tylko przytaknął i w międzyczasie zaczął przygotowywać coś do zjedzenia- nie da się rozróżnić tych duchów więc mogą udawać te dobre z początku a potem chcieć cie skrzywdzić, usuwa się je na różne sposoby, te dobre znikną same kiedy już nie wiem... na przykład porozmawiają z rodziną, neutralnym trzeba uświadomić że nie żyją lub spalić ich szczątki bo wtedy nic ich tu nie trzyma - zamyślił się na chwile- co do tych z czyśćca to jest to skomplikowane bo ich ciał już najczęściej nie ma, trzeba je przechytrzyć lub pozwolić dokończyć zemsty, bo nie ukrywajmy te dobre z czyśćca robią dobre uczynki i nikomu nie przeszkadzają więc nikt ich nie usuwa, ale te mściwe... trzeba poświęcić kogoś, kogo nie znały za życia i kto nie jest spokrewniony z nikim takim, za zabicie takiej osoby trafiają natychmiast do piekła
Toni tłumaczył to jeszcze długo, potem mówił o zjawach i potężniejszych duchach, które ludzie zamknęli w swoim świecie jak krwawa mary, Niall poprosił go by powiedział mu tez coś o wilkołakach, wampirach i innych istotach i właściwie tak minął im ten dzień.
W czasie kiedy Zayn pojechał z Louisem do szpitala i tłumaczył ich nowemu przyjacielowi co się stało Liam postanowił odwiedzić Harrego. Chłopak nadal był nieprzytomny
-chyba wystarczy ci tego bólu przyjacielu- powiedział wyciągając z kieszeni kurtki strzykawkę z rtęcią - musisz mi wybaczyć, ostrzegałem twojego męża przed powiedzeniem Zaynowi prawdy, to jego obwiniaj- wbił strzykawkę w kroplówkę i wcisnął do środka - miłych ostatnich chwil Harry i do zobaczenia za pół godziny, mam nadzieje że twoje serce w sumie podda się jeszcze szybciej- schował strzykawkę do kieszeni i wyszedł na korytarz
Wcisnął guzik przywołujący windę i zjechał nią na najniższe piętro. Wsiadł do samochodu a tam z radością obserwował jak po zaledwie minucie przerażeni lekarze wbiegają do Harrego którego ciało dostało śmiertelnych drgawek. Louis pada na kolana przy Harrym i krzyczy, płacze a Zayn zmrożony stoi z tyłu. W tle słychać tylko jeden długi głośny pisk a na komputerze widnieje czerwona prosta kreska. Nim Liam wyłącza kamerę pozwala sobie jeszcze posłuchać głosu młodego lekarza, który miał dać Louisowi nadzieje tym swoim drzewem
-zapiszcie, zgon 03.33 w nocy
-godzina diabła- wyszeptał Zayn i spojrzał w ukrytą kamerę, wtedy dopiero Liam wyłączył podgląd i odjechał ze świadomością że oni już wiedzą
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro