Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

track five; zayn — pillowtalk

Argentyńczyk z początku ignorował przyjemne uczucie, nie wiedząc czym było spowodowane, ale biorąc pod uwagę to, że nadal spał, przez sen pomyślał, że to dlatego. Był pewien, że śnił, że śniło mu się coś miłego, może trochę intymnego, ponieważ miał wrażenie, jakby rozkosz ogarniała bardziej jego dolną część ciała. Ale im dłużej Leo wiercił się w miejscu, próbując odtrącić przyjemność kumulującą się w jego żołądku, tym bardziej się przebudzał i zaczynał myśleć, że to wcale nie sen.

Cóż, miał rację.

Uchylił powoli powieki, zamglonymi oczami spoglądając w sufit nad nim, a spomiędzy jego ust wydobyło się ciche sapnięcie, kiedy poczuł mokre usta wewnątrz swojego wrażliwego uda. Mimowolnie odsunął je na bok, nie mogąc poradzić sobie z łaskotkami, które miał w tym miejscu, ale silna dłoń zacisnęła się na jego nodze, prowadząc ją z powrotem do wcześniejszej pozycji.

— Cris? — wymamrotał zachrypniętym głosem, zerkając na mężczyznę ułożonego między jego nogami.

— Oh, nie śpisz już — Leo mógł dostrzec jego figlarny uśmieszek przez zaspane spojrzenie. — Jak się spało?

— Mhm, dobrze — powiedział cicho, poprawiając się na łóżku i zagryzając wargę, kiedy nadeszło kolejne muśnięcie, z którym ledwo sobie poradził.

Cristiano doskonale wiedział, że uda były najsłabszym punktem mniejszego piłkarza i ilekroć był tam dotykany, nie potrafił usiedzieć w miejscu. Były też czułym punktem Portugalczyka, ale w zupełnie innym sensie.

— C–co robisz? — spytał, wyginając ciało w delikatny łuk, kiedy miękkie cmoknięcia zamieniły się w podgryzienia.

— Chciałem umilić Ci poranek — odparł z uśmiechem na twarzy, nie zaprzestając pieszczot.

Ronaldo stabilizował jego ciało, chcąc mieć pewność, że Leo nie ucieknie ani nie wykona zbyt gwałtownego ruchu, podczas gdy on obsypywał go nadmiarem przyjemności. Lionel wstydził się to przyznać, ale prawdą było, że nie potrzebował zbyt wiele do szczęścia. Nie miał jednak pojęcia, czy na ogół był tak wrażliwy, że sam dotyk sprawiał, że tracił kontakt z rzeczywistością, czy to Cristiano tak na niego działał.

A może to dlatego, że Cristiano po prostu wiedział, jak i które guziki wcisnąć po kolei, żeby mały Argentyńczyk się dla niego rozpadł? Możliwe.

— R–Ronnie — jęknął cicho Messi, kiedy poczuł, jak usta jego kochanka zassały się na jego bladym udzie, chętne stworzyć czerwony ślad, który miał go oznaczać.

Oznaczać jako zajętego, ale tak naprawdę nikt nie mógł nigdy tego zobaczyć. A tym bardziej dowiedzieć się, przez kogo został oznaczony.

— Tak niewiele Ci trzeba — zaśmiał się starszy. — Jesteś taki słodki — dodał, sprawiając że na twarz Leo wskoczył niemalże bordowy rumieniec, a on zakrył ją rękoma, nie chcąc aby Cris widział go w takim stanie, chociaż już wiele razy był świadkiem zarumienionego Messiego.

Nie trudno było o ten widok.

— Proszę — wyszeptał tym razem Leo.

— Huh? O co mnie prosisz, kochanie?

— Dotknij... dotknij mnie, proszę — pocałunki to za mało. Potrzebował czegoś więcej, potrzebował bliskości, dotyku.

— Przecież już Cię dotykam — zachichotał starszy.

— N–nie tak, nie tak — nadal mówił ściszonym głosem. — Chcę Cię poczuć, Cris.

Cristiano zamruczał cicho, śmiejąc się przy tym. Oh, nie miał zamiaru spełnić prośby Argentyńczyka, a na pewno nie na chwilę obecną. Messi wiedział, że zanim jego niewinne pragnienie się spełni, będzie musiał przeżyć chęć droczenia się swojego chłopaka.

— Nie wiem, muszę pomyśleć — stwierdził, sunąc swoimi smukłymi palcami wzdłuż uda Leo, który próbował wyrwać je spod dotyku piłkarza, ale na darmo. Cristiano trzymał go zbyt blisko siebie, majàc nad nim pełną kontrolę. — Widzimy się dopiero drugi dzień od bardzo dawna. Aż tak Ci mnie brakuje?

Lionel miał ochotę parsknąć. Co to w ogóle było za pytanie? Już nie chodziło mu o fakt, że przez tą rozłąkę miał ochotę poczuć go jeszcze bardziej, ale o to, że sam jako pierwszy wyszedł z inicjatywą. Nieczęsto jego poranki wyglądały w ten sposób, a teraz udawał, że „musi pomyśleć"? Absurd. Leo wiedział, że podobnie jak on, Cristiano go pragnął. Ale potrzeba drażnienia się z nim była najwidoczniej silniejsza.

— Cris, błagam... przestań — sapnął, czując jak mężczyzna kreślił wzroki palcami w jego najbardziej wrażliwych miejscach.

— To mam Cię dotykać czy nie? Bo już się gubię.

Messi miał zamknięte oczy, ale był prawie pewien, że gdyby spojrzał na Portugalczyka, zobaczyłby jego głupkowaty, zadziorny uśmieszek, którym doprowadzał go na skraj wytrzymałości. Cris doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dominował nad Leo w każdym znaczeniu tego słowa i dlatego wykorzystywał to w stu procentach.

— Czasami mam ochotę Cię zabić — przyznał.

— Brutalnie — zachichotał ponownie, co zwykle było zbawieniem dla uszu Messiego, ale nie w tym momencie.

Poza tym chichot Cristiano chwilę później został przerwany przez dźwięk telefonu. Leo od razu uchylił powieki, najpierw spoglądając w kierunku źródła dźwięku, a następnie na Ronaldo, który nadal leżał między jego nogami i tym razem gładził jego biodra. Argentyńczyk sięgnął po małe urządzenie znajdujące się na stoliku nocnym i zerknął na ekran.

Jego ojciec.

Prawie zapomniał o jego istnieniu, tylko dlatego że przez jeden dzień do niego nie dzwonił.

— To Jorge — westchnął cicho, przecierając twarz.

Poczekał, aż połączenie się zakończy, a kiedy to się stało, chciał odłożyć telefon na bok. Jednak w tym samym momencie imię jego taty pojawiło się na ekranie po raz kolejny.

— Odbierz — zaproponował Cris, wsuwając palce za gumkę od bokserek Leo.

Messi zerknął na Cristiano, nie będąc przekonany do tego pomysłu, ponieważ chciał ten poranek spędzić ze swoim kochankiem, w miły sposób, a biorąc pod uwagę to, co ostatnio działo się w jego życiu zawodowym, wiedział, że jego ojciec nie dzwonił do niego z dobrymi wieściami. Być może znalazł mu jakiś klub, ale to nadal nie było nic dobrego. Nic nie sprawi, że będzie czuł się tak samo szczęśliwy jak w Barcelonie.

Ale Jorge nie odpuszczał, a kiedy zadzwonił po raz trzeci, wreszcie odebrał.

— O co mnie prosiłeś? Oh, tak... żebym Cię dotknął — powiedział Cristiano w tym samym momencie, co Leo odebrał połączenie.

Jego serce momentalnie zabiło szybciej, a w głowie pojawiła się myśl natychmiastowego rozłączenia się. Mógł się tego spodziewać. Powinien wiedzieć, że Cristiano był w stanie droczyć się z nim nawet w takiej sytuacji. Na ziemię jednak sprowadził go głos jego ojca, który nawoływał jego imię przez słuchawkę.

— Leo! Leo, jesteś tam?

— T–tak, tak, jestem... wybacz, dopiero wstałem — mruknął, przyglądając się ruchom swojego chłopaka, który pochylał się nad nim i muskał czule jego podbrzusze.

Zagryzł wargę, próbując nie wydać z siebie żadnych kompromitujących go dźwięków.

— Paris Saint–Germain złożyło bardzo dobrą ofertę — usłyszał nagle. Oh, wiedział, że chodziło o jakiś klub, to było do przewidzenia. — Inter Miami nadal proponuje lepsze pieniądze, ale skoro gra w Ameryce odpada, Paryż najlepiej wypada na tle reszty ofert.

Leo wiedział, że w końcu będzie musiał coś wybrać; przecież nie miał jeszcze zamiaru rezygnować z klubowej kariery, chociaż myślał o tym, bojąc się, że nigdzie indziej nie da sobie rady (cóż, nadal tak myślał). Ale teraz ciężko było mu zdecydować o przyszłości, zwłaszcza że obudził się niespełna pięć minut temu, a między jego nogami leżał Cristiano. Myśl o klubie to ostatnia myśl w jego głowie.

— Mhm... — zamruczał, momentalnie spalając się ze wstydu, a Ronaldo parsknął w jego skórę, kiedy stopniowo obniżał jego bokserki i składał delikatne pocałunki coraz niżej.

— 25 milionów euro — kontynuował. — Gra z najlepszymi, szansa na piątą Ligę Mistrzów. Neymar zapewnie również się ucieszy.

Oh, bez wątpienia. On także cieszyłby się na ponowną grę z Neymarem w drużynie, ale to nadal brzmiało dla niego tak nierealnie. Miał podpisać kontrakt z innym klubem, wyjechać do zupełnie obcego kraju bez znajomości języka, otoczenia i kultury? Jasne, to wszystko kwestia czasu, aż Leo się zaklimatyzuje, ale na ten moment... to wszystko wydawało się być zbyt odległe. To nie mogło się dziać.

— Cris — syknął cicho, kiedy Portugalczyk przyszczypał zębami jego skórę, po czym uderzył się mentalnie w twarz.

— Jesteś z Cristiano? — usłyszał.

Kurwa.

— Tak — odparł krótko, karcąc wzrokiem starszego mężczyznę, który jedynie posłał mu przepraszający uśmiech i wrócił do obsypywania go pocałunkami.

— Jasne... rozumiem, że przeszkadzam — jego ton głosu zmienił się niemal natychmiastowo. — Pamiętaj, Leo, że zegar tyka. Nie radziłbym Ci zwlekać, bo nikt nie pozwoli na Twój transfer w środku sezonu, kiedy w końcu łaskawie się zdecydujesz. Zadzwoń, jak będziesz miał chwilę.

Po tych słowach Jorge zerwał połączenie, a Messi przystawił dłoń do czoła, przymykając powieki. Musiał przyznać, że jego ojciec miał trochę racji. Nie powinien odkładać tej sytuacji w nieskończoność, ale Leo nadal wierzył, że jakimś magicznym cudem Barcelona będzie mogła go zatrzymać. Ale czas uciekał, a on z zarządem Barcy nie miał aktualnie żadnego kontaktu.

W najgorszych snach nigdy by nie pomyślał, że jego życie tak się potoczy. Kiedy już wszystko wracało do normalności po ciężkim okresie, kiedy Cristiano nagle wrócił do jego codzienności, był pewien, że przyszłość zapowiadała się tylko lepiej. Mógł mieć przy sobie mężczyznę, którego kochał, nadal utrzymywać kontakt z Antonellą i mieć pełne prawo do widywania swoich dzieci.

Niestety, coś musiało to zepsuć.

— Wszystko okej, skarbie? — usłyszał głos Cristiano blisko swojej twarzy.

Leo uchylił powieki, spoglądając na lekko zmartwiony wyraz twarzy swojego kochanka i przygryzł wargę.

Nie, nic nie było okej.

— Chodzi o klub. Podobno PSG złożyło mi ofertę — odparł cichym głosem i odwrócił spojrzenie.

— Oh... i?

Ale Lionel już nie odpowiedział. Zamiast odpowiedzi, w jego oczach pojawiły się łzy. Nie miał pojęcia, kiedy płakał tak dużo jak przez ostatnie kilka tygodni. Sytuacja z Cristiano nigdy nie była dla niego łatwa i też musiał dużo wycierpieć, aby usłyszeć od niego te upragnione dwa słowa, które w jednej chwili poskładały jego serce w całość, ale był prawie pewny, że nawet wtedy nie miał tyle załamań nerwowych, co teraz. Bo kiedy Leo myślał o Portugalczyku, jego myśli często były pozytywne, a kiedy myślał o Barcelonie... myślał tylko o tym, że już nigdy nie wróci do swojego ukochanego klubu.

— Nie, Leo, proszę... — powiedział przejętym tonem głosu Ronaldo, zaczynając obcałowywać twarz mężczyzny.

Zaczął od szczęki, aż delikatne muśnięcia przeszły na jego policzka. Pierwsze łzy wypłynęły z oczu Messiego, a Cristiano niemal natychmiast je scałował, trącąc przy tym nosem jego twarz. Leo nagle obrócił głowę w kierunku mężczyzny, pragnąc sięgnąć ust Crisa, a ten zrozumiał jego intencję i pozwolił mu się pocałować. Messi westchnął drżąco w wargi swojego chłopaka, zakładając ręce na jego szyję.

— Jak mogę Cię uszczęśliwić, pchełko? — spytał Ronaldo, czule muskając usta Leo.

— Pieprz mnie — odparł między pocałunkami, przyciągając starszego piłkarza bliżej siebie.

Nie chciał teraz niczego innego. Chciał zapomnieć o otaczającym go świecie, chciał chociaż na chwilę przestać myśleć o tym, co czekało go jutro czy za tydzień. Poza tym odkąd Cristiano go obudził, był podniecony.

— Na pewno tego chcesz? — Cris wolał się upewnić, a Leo jak bardzo za każdym razem doceniał to pytanie, tak podobnie go nienawidził. Bądź co bądź, to była jedyna rzecz w życiu, której Argentyńczyk był pewien w stu procentach – uprawiać seks z Cristiano. Czasami nawet podczas wygrywania nie czuł się tak dobrze, jak dotykany przez Ronaldo.

— Tak. Tak, proszę — wyszeptał i najwidoczniej to wystarczyło, aby Cris przeszedł w końcu do rzeczy.

Ich pocałunek w jednej chwili stał się namiętniejszy, a Leo jęknął cicho w wargi kochanka, kiedy ten docisnął swoje kolano do jego krocza. Kochał ten stan, kochał to uczucie. Teraz wiedział, że to kwestia czasu, aż poczuje się jak w niebie. Lionel był zbyt wrażliwy na wszystko, co robił Cristiano; nie potrzebował wiele do szczęścia.

   Messi odchylił głowę do tyłu, kiedy Cris przeszedł pocałunkami na jego szyję. Silne dłonie mężczyzny wsunęły się pod jego koszulkę, zaciskając się na talii mniejszego piłkarza. Przysunął go bliżej siebie, uderzając ich biodrami, przez co Leo ponownie jęknął, a narastające podniecenie wysłało przyjemne wibracje do jego kutasa.

Nagle Cristiano odsunął się od Argentyńczyka, aby w jednej sekundzie pozbyć się jego białej koszulki i rzucić ją gdzieś w nieznane na podłogę. Po tym od razu wrócił do wcześniejszych czynności. Przycisnął swoje usta do szybko unoszącej się klatki piersiowej Leo, zaczynając ją obcałowywać, a gdzieniegdzie zasysał się na jego skórze.

— Ah, Ronnie! — pisnął niemal, kiedy starszy mężczyzna zaczął maltretować jego wrażliwy sutek.

Wygiął plecy w lekki łuk. Palce jednej ręki wsunął w krótkie włosy Crisa i zaciskając je na nich, próbował jakby odsunąć od siebie piłkarza, nie będąc w stanie wytrzymać przyjemności, którą od niego otrzymywał poprzez zasysanie się na jego wrażliwych miejsach. Cristiano był jednak silniejszy, dlatego złapał nadgarstek Argentyńczyka w silnym uścisku i przygwoździł go do materaca.

— Hm? Co się dzieje, kochanie? — Portugalczyk zachichotał cicho, wypuszczając spomiędzy ust sutek młodszego.

— Za... za dużo — wydyszał cicho.

— Za dużo? Powinienem przestać?

— Nie.

Myśli Leo były niespójne, czyli jak zwykle podczas zbliżeń z Cristiano. Chciał więcej, ale kiedy dostawał to, czego pragnął, myślał, że to za dużo, jednocześnie nie chcąc, aby jego kochanek przestawał się nim zajmować w sposób, jaki uwielbiał najbardziej. Cóż... nic nie mógł na to poradzić. Wiedział jednak, że gdy pozwoli działać Crisowi, ten go nie zawiedzie i sprawi, że będzie się czuł jak w niebie.

— Jesteś taki niezdecydowany, Leo... musisz mi powiedzieć, czego dokładnie chcesz.

Messi spojrzał na Ronaldo zamglonym wzrokiem, zagryzając dolną wargę. Chciał wszystkiego na raz, co innego miał odpowiedzieć?

— Czy możesz... czy możesz mnie już pieprzyć, proszę? Przestań się droczyć i po prostu mnie wypieprz — poprosił. Nie chciał dłużej czekać, uważał, że gra wstępna to ostatnie, na co miał teraz ochotę.

— A jeśli ja chcę się z Tobą kochać? — wyszeptał Cristiano, pochylając się nad mniejszym piłkarzem.

— Cris... — zaczął, ale nie dokończył, ponieważ jego usta zostały zamknięte przez czuły pocałunek.

Nie umiał go nie kochać. To było wręcz niemożliwe. Cristiano mógł mieć problem z wyrażaniem swoich uczuć publicznie, mógł sprawiać pozory momentami agresywnego, był arogancki na swój sposób, ale dla Leo... dla Leo zawsze był najbardziej kochanym i czułym człowiekiem na świecie.

   Nagle ich pocałunek został przerwany, a przyjemne ciepło zastąpione przez chłód. Messi spojrzał na Crisa, który zszedł z łóżka i odszukał swoją torbę, z której po chwili wyjął niewielką tubkę lubrykantu. Szybko znalazł się z powrotem przy młodszym mężczyźnie i usiadł na swoich kostkach między jego nogami.

— Wiem, że jesteś niecierpliwy, ale nie mogę Cię skrzywdzić — uśmiechnął się do Leo, który poczuł w żołądku przysłowiowe motylki.

Te słowa mogły wydawać się małymi rzeczami, a jednak Messi traktował je jak świętość. Cristiano nigdy nie zrobił nic przeciwko Leo i z każdym następnym ich zbliżeniem zapewniał go, że tak pozostanie.

   Ronaldo szybko pozbył się bokserek Leo, tym samym sprawiając, że Argentyńczyk leżał przed nim teraz kompletnie nago. Wiedząc, co miało nastąpić, rozchylił bardziej swoje nogi, wcześniej zginając je w kolanach, a w międzyczasie Cristiano wycisnął na palce sporą ilość przeźroczystego, pachnącego truskawkami płynu. Przysunął się bliżej Messiego, kierując swoje palce między jego pośladki. Kiedy tylko Lionel poczuł zimno, zadrżał i przymknął powieki, odchylając głowę do tyłu na poduszki. Starszy mężczyzna sprawnie odszukał dziurkę swojego kochanka i ostrożnie zaczął wsuwać w niego środkowy palec, na którym Leo niemal natychmiast się zacisnął. Na jego ustach pojawił się cichy jęk, a podniecenie ponownie uderzyło jego ciało. Cris dał mu chwilę na przyzwyczajenie się, po czym zaczął delikatnie poruszać nadgarstkiem, chcąc go przygotować na kolejne palce, aż w końcu na swojego kutasa.

— Cristiano — sapnął słabo Argentyńczyk, bardziej rozchylając swoje nogi.

— Huh? Chcesz więcej? — Cris w jednej chwili znalazł się przy twarzy mniejszego mężczyzny, skradając mu pocałunek.

Leo tylko kiwnął głową i nie musiał długo czekać na odpowiedź. Jego chłopak wsunął w niego drugi palec bez żadnego oporu. Ponieważ teraz częściej uprawiali seks, Messi przyzwyczaił się do rozmiaru Cristiano i przestał być tak ciasny, jak do tej pory.

— Jesteś taki dobry, Leo — usłyszał i prawie od razu zarumienił się na całej twarzy.

Ronaldo miał w zwyczaju komplementować go podczas stosunków. Jeszcze nigdy nie usłyszał od niego degradujących go słów; zawsze był tak samo czuły, nazywając go dobrym, a nawet najlepszym.

— Tak dobrze przyjmujesz moje palce — z tymi słowami dołożyć trzeciego palca, dociskając je do samego końca, a Messi zajęczał znacznie głośniej na przypływ wrażeń. — Robisz to lepiej, niż ktokolwiek inny.

Leo wiedział, że Georgina nie była jedyną jego partnerką. Wiedział też, że Irina też nie była pierwsza. Nie bez powodu Cristiano miał przez długi czas przypisywaną łatkę kobieciarza. Dlatego też on nie był pierwszym, który mógł poczuć jego palce w sobie, a także uprawiać z nim seks, a i tak traktował to jak swego rodzaju zaszczyt. Nic nie mógł poradzić na to, że uznawał Ronaldo za pierdolonego Boga.

— Z nikim innym nie było mi tak wspaniale, jak z Tobą, skarbie, wiesz? — zamruczał blisko jego ust, zginając i krzyżując na zmianę palce. — A dobrze wiesz, że nie byłeś trzeci ani czwarty.

— N–nie chcę o tym słyszeć — wymamrotał cicho.

— Racja, przepraszam, kochanie — odparł Cris. — Teraz liczysz się tylko Ty.

To po prostu nie był moment, aby Cristiano zaczął opowiadać o swoich partnerkach życiowych czy po prostu seksualnych. Leo nie chciał tego słuchać, a Portugalczyk rozumiał go i nie miał zamiaru dalej ciągnąć tematu.

   Cris rozciągał młodszego mężczyznę jeszcze przez krótką chwilę, aż wreszcie wyjął z niego swoje palce. Messi nadal miał zamknięte oczy i odchyloną w tył głowę, a jego klatka piersiowa unosiła się w szybkim tempie. Nie widział więc, co działo się wokół niego, ale był pewny, że zaraz miał nadejść najlepszy moment tego poranka, jak nie dnia.

I nie mylił się.

Kilka sekund później poczuł, jak przez jego pośladki przedzierał się spory kutas Cristiano, otwierając go raz po raz, kiedy piłkarz wsuwał się w niego powoli. Lionel wygiął plecy w łuk, zaciskając palce na prześcieradle i ciągnąc je w swoim kierunku. Rozchylił usta bardziej, pozwalając aby wydobył się przez nie cichy krzyk spowodowany uczuciem początkowego bólu. Ale kiedy Cris dosunął się do końca, łącząc ich biodra razem, zaczął gładzić czule boki Argentyńczyka, jakby chciał go uspokoić i przyzwyczaić do swojej wielkości.

— Wszystko dobrze? — zapytał Ronaldo.

— Nie musisz o wszystko pytać — mruknął ledwo Leo, uchylając powoli powieki i spojrzał na twarz swojego kochanka nad sobą.

Wyglądał tak pięknie. Zazdrościł sam sobie, że mógł oglądać go w takim wydaniu. Zaspana, urocza buzia, rozczochrane, nie nażelowane włosy i to wszystko tylko dla niego.

— Wiem, ale chcę — odparł. — Twoje zdanie liczy się dla mnie najbardziej, a ja powiedziałem Ci, że chcę się z Tobą kochać. A wtedy nic nie może Ci się stać...

— Kocham Cię — wyszeptał Leo.

Kochał go najmocniej na świecie. Czasami nadal nie wierzył, że był jego chłopakiem. Codziennie dziękował Bogu za jego istnienie.

— Ja Ciebie też — odpowiedział i sięgając ponownie tego poranka ust Messiego, poruszył się po raz pierwszy.

Leo sapnął w wargi Cristiano, co zachęciło go do dalszego działania. Zaczął się poruszać w nim stale, ale nadal powoli i delikatnie, jednocześnie nie przerywając ich pocałunku. Cmoknięcia w pomieszczeniu mieszały się ze słodkimi dźwiękami wydawanymi przez Argentyńczyka i cichym skrzypaniem hotelowego łóżka.

Messi oplótł ramionami szyję Ronaldo, a nogi zarzucił na jego talię, aby było mu wygodniej. Dzięki temu mógł też poczuć mężczyznę lepiej i bardziej, ale to wydawało się być za mało. Leo chciał więcej, ale wiedział, że na wszystko przyjdzie pora. Teraz nie pozostawało mu nic innego, jak rozkoszować się chwilą.

   Z czasem pchnięcia Cristiano stały się szybsze, a jego wargi z ust Leo zsunęły się na jego szyję. Delikatnie przygryzał skórę na niej, trzymając dłonie po obu stronach bioder swojego chłopaka, kiedy nadawał tempo swoich ruchom, dostarczając mu wystarczającej przyjemności.

— B–bez śladów, Cris... bez... śladów — wystękał z trudem, przyjmując pchnięcia Portugalczyka najlepiej, jak potrafił.

Musieli być jednak ostrożni. Same malinki nie zdradzały ich związku, ale Leo wolał uniknąć spojrzeń nie tylko fanów, ale także jego bliskich. O ile nie miał obowiązku spowiadać się kibicom ze swojego życia, jego przyjaciele byli bardziej dociekliwi i gdyby na jego szyi pojawił się nawet najmniejszy, prawie niewidoczny ślad, zaczęłyby się pytania. A przecież tylko garstka osób z jego otoczenia wiedziała o nim i Ronaldo.

— Tak bardzo chciałbym, aby wszyscy wiedzieli, że jesteś mój i tylko mój — Cristiano westchnął z przyjemności, odsuwając się od szyi Leo. — Cholera... jesteś taki piękny, najpiękniejszy. Mógłbym patrzeć na Ciebie całymi dniami.

— Przestań — Messi zarumienił się wściekle i chcąc to ukryć, schował twarz w swoich dłoniach.

— Nie, nie, nie... daj mi na siebie popatrzeć, proszę, Leo — Cris objął nadgarstek Lionela, chcąc odsunąć rękę od jego twarzy.

— Wyglądam... okropnie — wymamrotał cicho.

— Leo, leżysz przede mną całkowicie nagi i uprawiamy seks. Myślisz, że to, że się rumienisz, to najbardziej wstydliwa rzecz teraz? — parsknął lekko, a Messiemu nie pozostało nic, jak pokazać z powrotem swoją twarz. — Tak lepiej. Tak się cieszę, że mogę Cię mieć przy sobie.

Messi szczerze nie miał pojęcia, w jaki sposób jeszcze mógł reagować na słowa swojego kochanka. Był dla niego tak dobry, zbyt dobry. Czasami wydawało mu się, że nie doceniał tego wystarczająco. Najczęściej spalał się ze wstydu, kazał mu przestać, zamykał się w sobie, ponieważ nie umiał radzić sobie z komplementami, którymi Cristiano zasypywał go każdego dnia. Powinien się już do tego przyzwyczaić, a tymczasem nadal uciekał wzrokiem, kiedy Cris mówił mu te wszystkie miłe rzeczy.

— Oh, zasługujesz na więcej — mruknął nagle Ronaldo, aby chwilę później zacisnąć bardziej palce na bladych biodrach Leo i przyspieszyć swoje ruchy.

Lionel krzyknął niespodziewanie, przymykając z powrotem powieki. Jęczał głośno z każdym następnym pchnięciem mężczyzny, a jego ruchy stawały się coraz to szybsze i szybsze. Wkrótce główka penisa Portugalczyka zaczęła się ocierać o jego prostatę, sprawiając że tym razem Leo widział przed oczami gwiazdy. Było mu tak cholernie dobrze, chciał krzyczeć wniebogłosy, chciał, aby wszyscy wiedzieli, jak wspaniale teraz się czuł.

— Cris! — wiercił się pod umięśnionym ciałem Ronaldo, czując jak niesamowita przyjemność powoli zaczynała kontrolować jego ciałem i umysłem.

— Lubisz to, prawda? Kochasz — stwierdził Cristiano cichym, przerywanym głosem, kiedy non–stop wbijał się w mniejszego piłkarza.

— Oh, tak! Tak, tak, właśnie tam — jęczał Leo. — O Boże, o–oh!

Leo był pewny, że Cris maksymalnie przyspieszył swoje ruchy, uderzając rytmicznie jego prostatę i doprowadzając go na skraj wytrzymałości. Nie potrzebował zbyt wiele, aby wreszcie wygiąć swoje ciało i osiągnąć szczyt, brudząc przy tym swój napięty tors. Łzy wypływały z jego oczu, kiedy Ronaldo nadal się w nim poruszał, aż również doszedł głęboko w nim, pozwalając sobie jeszcze na kilka następnych pchnięć, tak aby przypieczętować ich zbliżenie. Dosunął się do samego końca, dysząc w szyję Messiego i nie będąc w stanie dłużej utrzymać swojego ciężaru na rękach, opadł na ciało mniejszego mężczyzny.

Leo nie miał pojęcia, ile leżeli w kompletnym bezruchu i ciszy, kiedy Cristiano wyszedł z niego i nagle delikatnie się odsunął, obejmując jego talię i przyciągając go do silnego uścisku.

— Tak się cieszę, że Cię mam — wyszeptał wprost do ucha Argentyńczyka.

— Już to mówiłeś — zauważył Lionel, wtulając się w ciepłe ciało piłkarza.

— Wiem, bo to prawda... i chcę, żebyś o tym wiedział.

Messi otworzył oczy, aby spojrzeć na Cristiano, który mu się przyglądał.

— Kocham Cię, pchełko.

Leo uśmiechnął się lekko, ale szczerze.

— Ja Ciebie też, Ronnie. Najbardziej na świecie.

— Mhm... bardziej od swoich dzieci?

— Jesteście na równi — parsknął cichym śmiechem.

A jeśli kochał swoje dzieci i Cristiano tak samo... nikt nie miał prawa podważyć jego miłości do tego mężczyzny.

_____

POWRACAM SZYBKO Z NOWYM ROZDZIALEM XD taka mam wene i ochote sie z wami podzielic nastepnymi rozdzialami, ze nie moglam wytrzymac, bo sa zajebiste wedlug mnie🫢🫢

ps. dzis na czas dodany, wow!

twitter: @ smieszkujemy

hasztag: #pchełkicristiano

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro