Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

track twelve; kings of leon — wild

Transfer Sergio Ramosa stał się faktem! Legenda Realu przechodzi do PSG."

Radiowy głos prezentera wytrącił Leo ze skupienia, z jakim kierował samochód i wystarczyła chwila, a uderzyłby w tył wozu przed nim, gdyby tylko nie zahamował na czas.

Czerwone światło.

Argentyńczyk natychmiast podgłośnił radio, kiedy tylko zorientował się, że mężczyzna mówił dalej o przyszłości Ramosa. Lionel doskonale wiedział, że Sergio nie przedłużył kontraktu z Realem Madryt, wszyscy to wiedzieli, w końcu jeszcze niedawno zostało to ogłoszone całemu światu. Nie spodziewał się jednak, że wkrótce wylądują razem w klubie. Leo zupełnie tego nie widział. Próbował to sobie wyobrazić, ale jakoś obraz jego i Hiszpana przybijających sobie piątkę po zdobytej bramce niezbyt do niego przemawiał. To nie tak, że nadal się nie lubili, bo nie — ich relacje się polepszyły. Ramos nie faulował już tak często i agresywnie Messiego podczas meczów, a Messi nie patrzył na chłopaka swojego przyjaciela z takim obrzydzeniem jak zawsze. Pozostali więc w neutralnych stosunkach. Jednak to, że mieli zostać teraz kolegami z jednego klubu, nadal było dla niego co najmniej dziwne.

Gdyby nie to, że wracał właśnie ze spotkania ze swoim ojcem, któremu zdążył już potwierdzić, że chce dołączyć do PSG, zmieniłby jeszcze zdanie.

   Lionel przekroczył próg swojego domu z ciężkim westchnięciem na ustach. Był już wystarczająco wyczerpany po dzisiaj. Rano ledwo zdążył wyjść na czas, ponieważ po przebudzeniu zastanawiał się przez kilka następnych minut, czy aby na pewno był gotowy na konfrontacje z Jorge. Kiedy wreszcie stwierdził, że nic innego mu nie pozostawało, był prawie spóźniony. Nie wypił nawet kawy, a podczas ubierania się był na tyle głośno, że obudził Cristiano. Jedyne, co zrobił, to przeprosił go i czym prędzej zbiegł po schodach na dół, niemal zabijając się po drodze.

Ale przeżył.

Przeżył, dotarł na spotkanie ze swoim ojcem i wyraził chęć dołączenia do paryskiego klubu. Lepiej być nie mogło.

Teraz marzył tylko o odpoczynku.

   Wszedł w głąb rezydencji, niemal od razu dostrzegając otwarte drzwi balkonowe i dzięki temu już wiedział, gdzie był jego chłopak. Portugalczyk wykorzystywał ostatnie dni wolnego, niemal codziennie opalając się na słońcu. To chyba nie było zbyt zdrowe, ale Cris robił to od lat, jego karnacja od zawsze była złocista i opalona, co tylko dodawało mu uroku, więc Leo stwierdzał, że był świadomy tego, co robił. Poza tym w przeciwieństwie do niego, Cristiano jeszcze nigdy nie spalił się na słońcu.

Podchodząc bliżej Crisa, Messi dostrzegł, że ten ma słuchawki na głowie. Uśmiechnął się delikatnie i bez chwili namysłu, stanął za leżakiem, na którym wypoczywał i pochylił się nad nim, tym samym zasłaniając mu rażące promienie słońca. Jego twarz objął rękoma, a kiedy starszy z nich uchylił powieki, Leo poszerzył uśmiech i pozwolił sobie cmoknąć jego usta na powitanie.

— Już wróciłeś? — zapytał Cristiano, oddając pieszczotę i jednocześnie zdejmując słuchawki z uszu.

— Już? Siedziałem tam trzy godziny — prychnął. Nawet nie wiedział dlaczego to spotkanie trwało aż tyle. Miał tylko powiedzieć, że wybrał już klub i jak najszybciej wrócić do domu, aby następnie zapomnieć o tym, że wkrótce zostanie piłkarzem PSG do samej oficjalnej prezentacji. Nie miał pojęcia, kiedy minęły te trzy godziny i o czym konkretnie rozmawiali.

— Oh — mruknął Cris. — Myślałem, że krócej. To pewnie przez to, że od rana się opalam i straciłem rachubę czasu.

— Nie boisz się, że się spalisz? — uśmiechnął się Leo, siadając obok Cristiano na jego leżaku.

— Jeszcze nigdy nie miałem z tym problemu.

— Cóż, zawsze może być ten pierwszy raz — wzruszył ramionami.

— Źle mi życzysz? — starszy uniósł brew, parskając cicho śmiechem.

— W życiu — zaprzeczył, również się śmiejąc. — Ale poważnie, trochę się martwię — to nie był dla niego nowy widok, ale i tak czasem przerażał go fakt, ile jego chłopak spędzał czasu na słońcu.

— Nie masz o co, kochanie — machnął na to ręką. — Jak z Jorge? Dogadaliście się ze wszystkim? — zapytał.

— Tak, dzisiaj ma skontaktować się z Nasserem i jeśli się uda, do końca tygodnia powinienem polecieć do Paryża, nakręcić oficjalkę i podpisać kontrakt — westchnął cicho. To nadal brzmiało dla niego jak kiepski żart.

— Szybko — stwierdził Ronaldo.

— Mhm... a w przyszłym tygodniu mają mnie ogłosić jako ich oficjalnego piłkarza.

Argentyńczyk spuścił głowę. Nadal nie przestał myśleć o tym, jak Barcelona go potraktowała po tym wszystkim, co dla nich zrobił i codziennie żył nadzieją, że śnił, że to koszmar, z którego zaraz się wybudzi. W końcu będzie musiał przywyknąć do tego, że to wszystko było szarą rzeczywistością.

A może nie będzie tak źle? Podobno ludzie na całym świecie go uwielbiają; być może w PSG nie będzie inaczej?

   Przyjemne ciepło nagiej skóry wyrwało go z myślenia. Leo bez oporu wtulił się w ciało Cristiano, kiedy ten przyciągnął go do siebie, zmuszając go aby położył się obok.

— Będzie dobrze, Leo. Radzisz sobie z tym coraz lepiej — usłyszał.

— Tak, chyba... chyba trochę zaczynam się z tym godzić — mruknął. Co innego mu pozostało? — Ney mówi, że to dobry klub i wszyscy się dogadują. Zresztą, widać to po nim, chociaż on... jest duszą towarzyską, a ja nie.

— Nie musisz być duszą towarzyską, żeby dogadywać się z innymi. Jesteś charyzmatyczny, pomocny i przyjacielski, wydaje mi się, że to wystarczy, aby Cię polubili — powiedział Cris. — Poza tym, jesteś Leo Messim, a nie byle kim. Myślę, że nawet jeśli będziesz siedział cicho jak mysz pod miotłą, każdy będzie za Tobą szalał.

Lionel uśmiechnął się delikatnie i wtulił się bardziej w mężczyznę, przymykając powieki. Przez kilka następnych sekund leżeli w kompletnej ciszy, aż w końcu Leo powiedział:

— Będę grał z Ramosem.

— Huh?

— Też podpisał kontrakt z PSG — wyjaśnił i otworzył oczy, spoglądając na Cristiano, który był widocznie zaskoczony słowami Argentyńczyka. Nie wiedział? — Nie mówił Ci? — uniósł brew.

— Nie — pokręcił głową. — Mówisz poważnie? — spytał, a Leo tylko przytaknął. — Oh, to... chyba świetnie, prawda? — wygiął usta w lekkim uśmiechu, a Messi tym razem zmarszczył brwi.

Świetnie?

— No... nie wiem — odparł.

— Przecież się lubicie.

— „Lubimy" to za duże słowo — stwierdził, wzruszając ramionami. — To po prostu będzie trochę... dziwne. Wiesz, przez tyle lat ze sobą rywalizowaliśmy, podcinał mi nogi, a teraz mamy sobie podać ręce? — doskonale wiedział, że takie rzeczy zdarzały się w piłce nożnej, ale i tak było to dla niego absurdalne.

— Cóż, Ty też byłeś moim największym rywalem, a teraz mogę Cię nazywać moim chłopakiem — zaśmiał się cicho Cris, co wywołało subtelny uśmiech u młodszego z nich.

No tak, prawie zapomniał o ich przeszłości.

— To nie to samo — powiedział. — Ty nigdy nie faulowałeś mnie z premedytacją i nie wyzywałeś od najgorszych — Ramos robił to ciągle. Nadal nie miał pojęcia, jaki był do końca jego problem? Był obrońcą, jasne że tak, musiał dbać o to, aby piłka nie znalazła się za blisko bramki jego drużyny, ale dlaczego zawsze robił takie agresywne wślizgi? Czy ilość czerwonych kartek na jego koncie mu nie wystarczała?

— Wasze relacje się polepszyły, więc myślę, że nawet mógłby Ci pomóc się odnaleźć w Paryżu.

— Przecież on sam najpierw powinien to zrobić — mruknął.

— Tak, ale Ramosowi łatwiej się jest dogadać z innymi — stwierdził Ronaldo, a Leo sapnął tylko ciche „oh" i spuścił wzrok, co natychmiast zauważył Portugalczyk. — To znaczy... wiesz, o co mi chodzi, Lio. Sam mówiłeś, że nie czujesz się komfortowo w nowym otoczeniu.

— Tak, wiem, nie musisz się tłumaczyć — uśmiechnął się pocieszająco, ale słabo.

— Źle to zabrzmiało, zdaję sobie z tego sprawę — westchnął, wyglądając na naprawdę przejętego, czego Lionel nie chciał.

Nie powinien tak reagować, przecież Cristiano nie powiedział niczego złego.

— Nie, nie... czy możemy o tym zapomnieć, proszę? Nie chcę, żeby znowu wyniknęło z tego coś nieprzyjemnego — przetarł twarz. Był zmęczony i nie chciał dodatkowych emocji, a zdążył zauważyć, że ostatnimi czasy on i Cris kłócili się coraz częściej. Wolał tego uniknąć.

— Jasne, skarbie — Ronaldo kiwnął głową. — Masz na coś ochotę? Chciałbyś do mnie dołączyć? Przyda Ci się odpoczynek.

— Pójdę się chyba zdrzemnąć, jestem trochę śpiący — odparł, podnosząc się powoli, a po chwili spojrzał z góry na Cristiano. — Porobimy coś wieczorem? — uśmiechnął się, jakby tym uśmiechem prosił swojego chłopaka o spędzenie razem aktywnie czasu.

— Coś wymyślę, pchełko — odparł Cris, odwzajemniając gest argentyńskiego piłkarza, którzy poszerzył uśmiech i pochylił się nad starszym mężczyzną, aby pocałować go jeszcze na odchodne.

— Dziękuję — szepnął Leo, gładząc czule jego policzek, aż wreszcie zostawił go samego i czym prędzej udał się do ich wspólnej sypialni.

Internet zawrzał, kiedy Barcelona oficjalnie potwierdziła, że Messi nie będzie kontynuować gry w katalońskim klubie. Niemal od razu zaczęły się teorie, spekulacje, gdzie pójdzie dalej, o ile nie zamierzał kończyć w tym momencie kariery. Pojawiły się nawet wyzwiska w stronę zarządu Barcy, ale i samego Lionela. Świat piłki nożnej żył teraz tylko i wyłącznie sytuacją Argentyńczyka, zastanawiając się, co będzie dalej? Wydawało się to być ogromnym ciosem nie tylko dla kibiców Barcelony, ale i kibiców całego futbolu.

Leo musiał przyznać, że nigdy wcześniej nie widział takiego poruszenia w świecie piłki nożnej, jak teraz, gdy siedział w samochodzie wiozącym go na stadion Parc des Princes i czytał po kolei nagłówki artykułów.

Na obiekt wszedł od tylnej strony, nie chcąc aby ktokolwiek go zobaczył. Ludzie spekulowali już, że mógł dołączyć właśnie do Paris Saint–Germain, ale na razie nic nie zostało jeszcze potwierdzone. Najpierw musiał nagrać oficjalne, powitalne wideo, które miało przedstawiać go jako nowego piłkarza francuskiego klubu, a potem dopiąć wszystkie formalności z zarządem PSG na ostatni guzik.

   Spotkanie z Nasserem przebiegało spokojnie, ale Messi miał wrażenie, jakby trwało zdecydowanie za długo. Jego ojciec zabierał głos w większości sprawach, a on tylko przytakiwał na wszystko, co mówił, ponieważ nie było już niczego, z czym mógłby teraz walczyć. Leo niestety będzie musiał zrezygnować ze swojej ukochanej dziesiątki. Mimo wszystko, na własne życzenie. Neymar zdążył mu już zaproponować, że chętnie odda mu swój numerek, ale ten nie był w stanie przystać na tą propozycję. W końcu to tylko cyfra, a Ney był tutaj pierwszy. Nie chciał, aby ktokolwiek musiał mu się podporządkowywać. Zdecydował się więc grać przez najbliższe dwa lata swojego kontraktu z numerem trzydzieści.

Zaczynał swoją karierę z trzydziestką, ale miał jednak nadzieję, że nie zakończy jej w ten sposób. Nie miał zamiaru kończyć kariery w Paris Saint–Germain; nadal chciał zrobić to w Barcelonie.

   Leo czuł się dziwnie w innym stroju niż Dumy Katalonii czy swojej reprezentacji. Koszulka i spodenki były jego rozmiaru, ale odnosił wrażenie, jakby były za małe, źle na nim leżały. Patrzył na siebie w lustrze i miał ochotę zwymiotować; wyglądał okropnie. Niby PSG miało kolory podobne do Barcy, ale ich zestawienie i odcień zupełnie nie przypadał mu do gustu.

Widok siebie w innym niż zawsze stroju przyprawiał go o nieprzyjemne dreszcze, ale i niekończącą się nadzieję, że nadal śnił.

— Nie wyglądasz źle, Leo — usłyszał nagle głos swojego ojca. — Chociaż mogłeś zgodzić się na propozycję Neymara. Dziesiątka pasowałaby Ci o wiele bardziej.

Lionel parsknął w odpowiedzi. Wszystko kazało mu myśleć, że jego ojciec tylko udawał, że przejmował się sytuacją związaną z Barceloną. Wciąż pamiętał, jak szybko poddał się w walce o niego i nic nie było w stanie przekonać go, że było inaczej.

— Wybacz, ale w tej chwili nie chcę słyszeć z Twojej strony ani słowa — mruknął dość nieprzyjemnym tonem głosu.

— Bez obaw, synu, kiedy oficjalnie ogłoszą Cię piłkarzem PSG, a Ty podpiszesz kontrakt, dam Ci spokój na najbliższe dwa lata, póki znowu nie zaczniesz gwiazdorzyć — odparł, a Leo spiorunował wzrokiem swojego ojca.

— Gwiazdorzyć? Znowu? — prychnął. Kiedy niby gwiazdorzył?

— Za dwa lata Twój kontrakt będzie dobiegał końca i jestem prawie pewien, że nie będziesz go chciał przedłużyć.

— Oczywiście, że nie — powiedział bez zastanawiania. — Mam nadzieję, że mój klub będzie w lepszej sytuacji, która pozwoli im mnie odzyskać.

— „Twój klub"? — zaśmiał się.

— Barcelona.

— Leo, skończ marzyć. Barcelona to przeszłość — westchnął jakby teatralnie. Jakby zupełnie go to nie ruszało.

Dlaczego był tak nieczuły?

— Era Leo Messiego w Barcelonie dobiegła końca. Masz szansę stworzyć historię gdzieś indziej. Dlaczego nadal podchodzisz do tego z takim pesymizmem?

A jak inaczej miał się zachowywać? Czy gdyby zamienili się miejscami, jego ojciec nadal zgrywałby zimnego chuja?

— Skup się, Leo i zacznij żyć na nowo. Pokaż, na co Cię stać i nie zawiedź ani mnie, ani siebie, ani wszystkich ludzi na całym świecie, którzy śledzą Twoją karierę. Niektórzy z nich nie będą Cię oceniać za to, co zrobisz, jak rozpoczniesz swoją karierę w PSG, ale są też tacy, którzy będą wyczekiwać każdego Twojego niepoprawnego ruchu. Myślę, że to rozumiesz, bo zawsze tak było, dlatego postaraj się nie dać im powodów do oczerniania Cię — powiedział poważnym tonem głosu, wpatrując się w spiętą twarz swojego syna. Westchnął cicho i dodał: — Zbierz swoje myśli i wyjdź, kiedy będziesz gotowy. Nagraj to wideo jak najszybciej i wróćmy do hotelu. Pamiętaj, że jutro z rana masz testy — po tych słowach Jorge opuścił szatnię, zostawiając Leo samego.

Argentyńczyk chciał po prostu zniknąć. Nic nie szło po jego myśli i wszystko wskazywało na to, że będzie tylko gorzej. Jedyne, co podnosiło go teraz na duchu, to to że w Paryżu mógł liczyć na pomoc Neymara, a przez ten cały czas miał wspierać go także Cristiano.

Problem był jednak w tym, że jego chłopak nie zawsze będzie przy nim.

_____

witam was po przerwie!!! wrocilam z wakacji i wreszcie moge wrocic do was ❤️ wybaczcie jednak za krotki niz zawsze rozdzial, ale nie widzialam sensu rozpoczynac kolejnej akcji, ktora planowo jest dluga, dlatego ciag dalszy nastapi w kolejnej czesci XD  mam teraz troche czasu dla siebie, dlatego bede pisac <3

dla tych, ktorzy sa glodni akcji moge zagwarantowac, ze kolejne rozdzialy ich zadowola 😜

postaram sie jak najszybciej dodac kolejna czesc!! do zobaczenia

twitter: @ smieszkujemy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro