85. Powtórka z rozgrywki i księżniczka
Czkawka, kiedy wrócił od Wilczych okrętów skręcił od razu chaty, by się zdrzemnąć. Wilki również kończyli prace przy swoich statkach. Z kolei Wandale kiedy oswoili się w pełni ze smokami i zaczęli się zgrywać, to prace przygotowawcze przed walką znacznie przyśpieszyły. Malboro z Borkiem krążyli i patrolowali nad wodami Berk czy wróg nie napływa oraz wypatrywali kobiet i ich smoków. Kiedy kończył czwarte okrężnie zauważył w powietrzu ruch. Noc była bardzo gwiaździsta, a piękna srebrzysto biała pełnia rozświetlała ocean, co tylko przyczyniło się do bardzo dobrej widoczności.
- Boro. - smok zaczął lecieć w te stronę. Zbliżali się do siebie. - Dziewczyny! - ucieszył sie, kiedy rozpoznał sylwetki.
- Bork! - krzyknęła Lara. Po czym smoki zawisły w powietrzu, witając się.
- Macie? - spytał bez ogródek.
- Tak. Nawet składniki! - zapiała szczęśliwa. - Lećmy już. - po czym od razu skierowali się do chaty Gothi. Rudowłosa zajęła się rozmową z Gothi i przygotowaniami do ważenia odtrutki. Kobiecina była zaspana, ale raz dwa odzyskała pełny rezon i się obudziła. - Lumi leć po Uldę. - poleciła jej przyjaciółka, po czym smoczyca zniknęła.
- Czkawka? - spytała Valka.
- Zmieniłem się Ellą. Powiedziała mi, że poszedł spać. - odpowiedział.
- I bardzo dobrze. - skinęła głową. - Niech wypocznie. Bork raport proszę. - posłała mu lekki uśmiech.
- Wilcze okręty gotowe do wypłynięcia. Lista, którą zostawiłyście została w pełni zrobiona. Smoki, Wandale i Wilki w pełni ze sobą współpracowali i stworzyli wiele rzeczy w trybie praktycznie natychmiastowym. Zwłaszcza Gronkiele i Szpetozgony. - kobieta kiwnęła głową zadowolona - Wodzowie do późna obmyślali różne strategie i przewidywania walk. Smoki wodne łowili ryby oraz ku mojemu zdziwieniu węgorze dla Tajfumerangów.
- Proszę? Przecież one...
- Rozkaz Alfy. - szepnął, spoglądając na Gothi.
- Rozumiem. - kiwnęła głową.
- Dodatkowo Strażniki pełnią warty wokół wyspy.
- Smoczy Kapłani tutaj... Na cmentarzu była ich mała ilość, ale one kryją sie doskonale... Alfa. - dokończyła. Chłopak skinął głową. - Oszołomostrach nie czeka. Wie co się dzieje i reaguje. W drodze powrotnej widziałam kilka chmar smoków lecących chyba w stronę Oris.
- Z pewnością to możliwe. - skinął głową.
- Wszystko gotowe! - odezwała się Lara. - Możemy robić ostatnią część. - w tej samej chwili wpadła do chaty zaspana z mokrymi włosami Ulda.
- Obecna! - krzyknęła budząc smoki, śpiące na zewnątrz. Korzystały z każdej możliwej chwili wolnej na sen i regenerację sił. Te warknęły złe. - Wybaczcie. - powiedziała ze skruchą. - Macie wszystko?
- Tak. - Lara poszła po soczewki i Oko, wszystkie składniki i pełne dwie fiolki, które uwarzyli wcześniej.
- Doskonale... Ha! - krzyknęła - Dwie albo trzy godziny i Czkawka będzie w pełni zdrów. - uśmiechnęła się szeroko.
- Jak to?
- Zażył tą o przyjemnym smaku i zapachu? - podniosła odpowiednią.
- Tak.
- A po tej się pochorował? - wskazała palcem na tą ciemną.
- Tak... - Lara zmarszczyła brwi.
- Która była pierwsza zażyta?
- Ta ohydna . - podniosła ją.
- Ale wy macie szczęście! - zaśmiała się.
- Ta słodka jest ostatnia. Nie zaburzyliście. Liczyła się pierwsza fiolka najbardziej. Pozostałe dwie są dopełnieniem. Te fioletowo czarne bąble to wywar. Pokryły całe ciało?
- Tak. - po odpowiedzi Lary zachichotała.
- Kto miał tę zacna przyjemność...
- Ja i proszę nie wnikać w to głębiej. - przerwał jej Bork. Kobieta zaśmiała się.
- Woda się zagotowała?
- Tak. - odpowiedziała Lara. Wrzućcie miętę, szałwie i lubczyk aż poczujesz silny zapach mięty. Potem wyciągnij liście i dodajcie pokrzywę i czystek. Przyda się też wosk pszczeli rozpuszczony na ogniu. - Gothi podeszła do szafki i wyciągnęła wielki kawałek wosku pszczelego i ułamała kawałek, podając go Uldzie. - Czy mogę? - wskazała na chochlę. Staruszka skinęła głową, a Lara w między czasie wyciągnęła z wody zioła i wrzuciła kolejne. - Gothi masz suszone liście, barwiące gorącą wodę na lekki zieleń albo brąz? - kobiecina podeszła do linek z suszonymi ziołami, po czym skruszyła w szmatce kilka liści. - Dziękuję. - wieszczka podziękowała, kiedy jej podała. - Doskonała jakość. - wrzuciła do wosku i wymieszała gałązką. - Laro wyjmij zioła. - Dziewczyna wyłowiła i zwolniła miejsce swojej mistrzyni, która zajęła jej miejsce. - Mamy już prawie skończoną trzecią fiolkę.
- Już?! - zdziwiła się.
- Tak. Ta ma posłużyć zregenerowaniu sił po drugiej i pierwszej, którą niestety Czkawka musi zażyć raz jeszcze. - posłała krzywy uśmiech Borkowi. Lara od razu spojrzała na Borka, który przewrócił oczami i westchnął.
- Dobra, zajmę się naszą księżniczkę. - mruknął.
- I dlatego cię uwielbiam. - powiedziała Lara i podeszła do niego, po czym cmoknęła go w policzek.
- Kiedy zacna księżniczka ma to zaczynać proces oczyszczania? - westchnął i objął Larę ramieniem.
- Daj mu jeszcze kilka godzin snu. Nim zaatakują minie pewnie jeszcze koło dziesięć do czternastu wschodów słońca. Żona Risa wie o zdrajcy i już szykuję na niego pułapkę. Dostaliśmy list od malucha.
- Czyli póki co nie ma co się martwić i szykować się?
- Tak nawet jakby Ark wypłynął już teraz minie minimum tydzień nim tu dopłynie. A atak na Oris będzie w terminie. - przelała gotowy wywar do fiolki. - Gotowe. Tylko... daj mi tą ohydną. - Lara podała ją. Ulda odkorowała ją. - Jeszcze ohydniejsza. Poleżała i stała się silniejsza. To dobrze dla tego pół gada. Thorze ohyda. - Upiła łyk wywaru.
- Spokojnie można go pić. - wszyscy spróbowali i się pokrzywili. - A ta jest pyszna i można ją normalnie pijać.
- Słodki i gorzki jednocześnie. - zdziwiła się Lara i coś zanotowała.
- Dokładnie. A teraz niech wszyscy kładą sie spać. Musimy wypocząć. Bork Lara jutro lecicie na Oris musicie zorganizować smoki i powstrzymać szpiega. Obawiam się, że to może mieszkaniec wyspy. Bork masz myśli kto to może być? - chłopak westchnął.
- Niestety, ale mam podejrzenia, ale obym się mylił. Ris będzie zawiedziony, jeśli się okaże, że to prawda. - powiedział. - Lara?
- Oczywiście że lecimy kilka godzin po wschodzie. Lumi musi być w pełni sił i ile zajmie dojście od siebie Czkawce?
- A ile zajęło o wyciśnijcie tego gówna? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Samo wyciskanie zajęło nam około godziny, a potem doszedł szybko do siebie.
- Smocza część robi swoje i przyśpiesza regeneracje. Zwykły człowiek dochodzi do siebie po dwóch dniach. A te krosty pojawiają się po dobrych kilku godzinach. Zaczyna się gorączką i zmianą osobowości.
- Czkawka zdziecinniał, miał gorączkę bez potu i był słaby fizycznie. - Ulda potwierdziła skinięciem głowy.
- Pozostałe dwie zajmują się regeneracja i odbudową. Najważniejsze przerywają proces wyłączania uczuć. Wszystkie muszą być zażyte jedna po drugiej. - powiedziała. - Gada może zmięknąć na cały dzień i może lekko oszaleć, ale bez obaw zobaczymy co i jak. Na każdego działa inaczej. - powiedziała po chwili zastanowienia.
- W sumie to dobrze dla nas. Nie będzie nam się pałętał pod nogami i jego gad nie będzie fuczał na niego, żeby poszedł odpocząć. - stwierdziła siostra.
- Obudźmy go wcześniej i podajmy mu to wszystko. - odezwała się Valka
- Zgoda. - zgodzili się wszyscy.
- Za jakieś cztery godziny zacznie wschodzić słońce. - powiedziała strażniczka Sanktuarium, patrząc przez okno na jeszcze czarne niebo i nisko wiszący księżyc.
- A teraz do spania dzieci. - powiedziała Ulda.
- Dobranoc Gothi, Ulda. - pożegnali się z nimi nastolatkowie i Valka. Opuścili chatę, udając się do chaty wodza, gdzie mieli posłania. Cicho weszli do środka. Zobaczyli siedzącego z lekko przymknięty oczami szatyna. Chłopaka obudził się, kiedy weszli do środka.
- Wróciliście? - powiedział lekko zachrypniętym głosem. - I?
- Tak. - odpowiedziała Lara - O tym rano. Jestem padnięta. Zresztą wszyscy jesteśmy. - Bork i Ella zdjęli z siebie całą metalowa ochronę ciała, buty i pozostali w lekkim stroju, na co składały się materiałowe spodnie i koszulka.
- Dobranoc dzieci. - powiedziała Valka.
- Dobranoc mamo, Valko. - odpowiedział cichy chórek, po czym udała się na piętro, do sypialni szatyna, ale w ostatniej chwili się rozmyśliła i zeszła z połowy schodów. Weszła do sypialni Stoika, gdzie chrapał w najlepsze. Ściągnęła zbroję i nie budząc mężczyzny wślizgnęła się do łóżka. Złapała go lekko za leżącą wzdłuż ciała dłoń.
- Co się dzieje? - przebudził się.
- Nic. - szepnęła i objęła go za rękę, przytulając się. Stoik natychmiast ją objął i przytulił do piersi. Pamiętał ten gest aż za dobrze. Niepokoiła się.
- Jestem tu Val. - szepnął. - Spróbuj zasnąć. - pogłaskał ją po głowie.
- Yhym. - po czym oboje zamilkli w swoich objęciach i po chwili usnęli. Tymczasem dzieci zaczęli sie kłaść do posłań.
- Dobrze. - mruknął szatyn i położył się z powrotem. Ella zaraz się do niego przytuliła i cmoknęła go w policzek, a on ją we włosy. Lara i Bork zrobili to samo. Nie minęła chwila jak posnęli kamiennym snem.
*** Ranek***
- Dzieci czas wstawać. - do chaty weszła Ulda i każdego z osobna potrząsnęła. - Czkawka masz. Zjedz to. Potem zażywasz odtrutki. Tej nocy uwarzyliśmy wszystkie trzy. - chłopak natychmiastowo się o budził.
- Serio... Czekaj Lara, co? - zdziwił się - Przecież...
- Jakbym ci powiedziała to byś już tam wparował. A musisz głupku odpocząć. Doskonale wiem żeś latał tam i z powrotem we wszystkie strony, mimo ponagleń Szczerbatka i Pyskacza. - przeciągnęła się i podeszła do cebrzyka z wodą i umyła twarz i opłukała usta. Po czym wsadziła do ust suszoną miętę i zaczęła ją żuć. Bork i Ella zrobili to samo.
- Ciekawe zastosowanie mięty. - mruknęła Ulda.
- Oddech nie jest taki odpychający. - odpowiedział od razu. - Jedz brat.
- Co to?
- Moja potrawka na zimno. - Ulda posłała mu uśmiech - Wzmacnia i dodaje sił. Rozlała ją każdemu do miseczek. - Valka i Stoik minęłam się z nimi. - powiedział, kiedy chłopak spojrzał na drzwi sypialni ojca. - Pojedli? - zapytała po chwili.
- Tak. - odpowiedzieli chóralnie.
- Świetnie. Jazda do Gothi. Już przygotowałyśmy materiały i wodę. Twój smok jest na miejscu. - powiedziała.
- Która idzie na pierwszy ogień? - zapytał, jak wyszli wszyscy do środka. Ulda podała mu odpowiednią fiolkę. - To ta ohydna? - jęknął i mimochodem spojrzał na Borka, który skinął głową ponuro. - Znowu to samo. - mruknął, ale odkorował ją.
- Smacznego brat. - Lara posłała mu krzywy uśmieszek.
- Dzięki. - mruknął i wypił, krzywiąc się niemiłosiernie. - Mam wrażenie, że jest mocniejsza, bo smak jest o wiele gorszy niż poprzednio.
- Bo jest. Następna. - poddała mu kolejną.
- Słodko gorzka. - zaskoczył go smak.
- Tak. Teraz ta. - chłopak wypił ją od razu i przymknął oczy.
- Dobre co? - uśmiechnął się szeroko. - Teraz ze dwie minut i się zacznie. - Ella i Lara już przygotowały się. Obie trzymały kubki z wodą. Gothi miała w ręce pocięte szmatki, a Bork stanął za szatynem, by go złapać w razie czego. Szczerbatek obserwował wszystko zza drzwi. Chłopak zaczął się robić czerwony.
- Gorąco mi. - powiedział - Widzę podwójnie. Zaczyna się. - Bork go przytrzymał, by nie upadł. Lara zbadała tętno i temperaturę, wcześniej oddając Borkowi wodę.
- To samo co ostatnio. Brat? - pstryknęła mu przed oczami palcami.
- Idź o de mnie. Gdzie Szczerbatek? - mruknął - Mordko!? - smok zaryczał i wszedł ostrożnie do środka. - Mój smoczy braciszek! - zaszczebiotał i padł na kolana przytulając się do niego. - Palę się! - krzyknął i zaczłą ścigać z siebie koszulkę. - Parzy mnie! - jęknął - Wody! Chcę pić! - Ella już podała mu kubek z wodą. - Jeszcze. - zażądał.
- Proszę skarbie. - podała mu czwartą. - Jeszcze?
- Nie teraz chcę Szczerbatka, mojego najukochańszego smoczka! - wtulił się w czarną skórę. Gad objął go ogonem, po czym szatyn odpłynął w niebyt.
- Zuch smok. - powiedziała Lara i poklepała go po nosie. - Położymy go i czekajmy na to ohydztwo. - Szczerbatek wycofał się, ale był cały czas na zawołanie. Nie minęło nawet trzy minuty, a pierwsze krosty się pokazywały. Bork i kobiety zajęły się brudną robotą. Co rusz któreś szło i wymieniało wodę albo płukało szmatki. Praca szła sprawnej, bo już wiedzieli co robić. - No Bork teraz twoja kolej.
- No nasza księżniczka już ma u mnie dwie przysługi. - mruknął i zajął się kroczem i pośladkami. Kobiety w między czasie opuściły chatę, dla komfortu Borka i zajęły się płukaniem szmatek.
- Jak szybko zacznie działać kolejna? - zapytała Lara.
- Kiedy chłopak się ocknie i wykąpie, będzie mu prawdopodobnie piekielnie zimno i nic go nie ogrzeje i zacznie się strasznie pocić. Po tym zacznie się poprawiać. Nie wiem jak szybko, czy długo to zajmie, ale myślę, że tak jeszcze dwie godziny będzie się męczył.
- Dziękuję. Kobiety usiadły na plaży i czekały jeszcze kilka minut, kiedy z chaty wyszedł chłopak.
- Skończyłem. - powiedział i poszedł umyć dokładnie dłonie i szmatki. W tej samej chwili przyszła Valka, a Ulda zmieniała się z brunetem.
- I jak ma się Czkawka? - spytała.
- Bork właśnie skończył. - powiedziała Ella.
- Parszywa robota. - mruknął, a Valka poklepała go po barku. - Oby twój synalek doszedł do siebie, bo urwę mu to. - mruknął ponownie. Valka zaśmiała sie jak pozostałe żeńskie grono. - Jak statki?
- Zaraz będą odpływać. - odpowiedziała - Wiedzą, że macie robotę z moim synalkiem. Ris i Stoik wolą się w to nie mieszać, póki co.
- I dobrze. - stwierdził chłopak. - Niech płyną. Ja z Larą dołączymy niebawem. Coś zmieniło?
- Sporo rzeczy. Pyskacz i kilku kowali z Oris kują bronie z Gronkielowego żelaza, co sprawia im ewidentną przyjemność. Zamówione strzały i bełty do kusz i łuków zostały dokładnie zrobione zgodnie z wytycznymi jakie pozostawił Czkawka. Pyskacz wszystkiego pilnuje. Smoki skompletowały żywność dla siebie, jak i dla nas. Kobiety za naszymi instrukcjami przygotowały opaski i podręczne zioła. Wszystko załadowane na Wilcze Okręty. Coś pominęłam?
- Nie, wszystko się zgadza. - odpowiedział - Dziękuję Valko.
- Ludzie! - wykrzyknęła Ulda - Chłopak się ocknął! - wszyscy weszli do środka.
- Hej brat, jak sie masz?
- Parszywie. - mruknął - Dzięki Bork.
- Yhym. Umyj się. - powiedział.
- Tak jest... - Wstał i wskoczył do bali z ciepłą wodą. Szybko się wyszorował ignorując szczypanie. W międzyczasie Ella i Lara zmieniły posłanie.
- Szczerbo twoja kolej. - Brunetka poddała mu zawiniątko. - Wiesz co robić? - Gad od razu podleciał na plażę i wystrzelił kulkę plazmy. Strażnik, który był obok otworzył jedno oko i spojrzał na palący się materiał, po czym z powrotem zamknął oko.
- Jak się czujesz?
- Zaczyna mi być zimno. - okrył sie szczelniej.
- To dobrze. Za kilka minut będziesz wył z zimna i nic nie pomoże ci się ogrzać. Będziesz się pocił mocno. Druga bala będzie potrzebna. - Chłopak jęknął, ale skinął głową.
- Dzięki, a potem?
- Zrobi ci się błogo i miło. I w pełni wyzdrowiejesz. - posłała mu uśmiech i okryła kolejnym futrem. - Te smok przytul go. - Szczerbatkowi nie było trzeba dwa razy powtarzać natychmiast zwiększył swoją temperaturę.
- Dalej mi zimno i mokro. - mruknął i zaszczękał zębami.
- Będzie gorzej. Do was wszystkich teraz mówię. Czkawka starci głowę i będzie błagał o różne rzeczy. Nawet typu. Zabijcie mnie. Sam będzie szukał sposobu, by sobie ulżyć w cierpieniu. Dobrzy byłoby go związać. Smocza siła mu nie wróci, bez obaw. Nie zerwie. Jest to brutalne...
- No to na co czekacie? - przerwał jej i pokazał trzęsące się dłonie. - Zwiążcie mnie jak prosię.
- Ale... - zaczęła Lara.
- Zróbcie to. - rozkazał - Zanim zgłupieje. Mordko masz mnie zignorować i grzać, jak grzejesz. Jak nie będziesz mógł znieść mojego cierpienia wyleć stąd i leć do Luminosy. - smok warknął zły i owinął ogon wokół tali chłopaka. - Uparty jak ja. - mruknął i zadzwonił zębami. - Odynie jakie mi zimno. - Ulda pocięła miękką skórę i związała mu ręce i nogi.
- To, kiedy już całkiem zgłupiejesz, jak to ująłeś. - wskazała na szarfę.
- Dzięki... - wszyscy usiedli i czekali aż się zacznie.
- Elliś... Czy- czy mogłabyś zapalić w palenisku? - chłopak trząsł się jak osika. Włosy były praktycznie mokre jak po kąpieli i skręcały się w loczki.
- Pali się. - mruknęła i sama otarła pot z czoła. Jej ciemno czerwona koszulka byłą mokra na piersi i plecach. Zresztą wszyscy oduczyli tą temperaturę.
- To- to czem-u mi tak zi-zimno?! - jęknął i okrył się jeszcze szczelniej. Nawet nie zwrócił uwagi na to, że jest związany.
- Zaczyna się. - powiedziała Ulda. Całe ciało wpadło w drgawki. Szczerbatek mocniej zacisnął ogon, by ten nie zrobił siebie krzywdy.
- Boli! Moje palce! Zamarzają! - wykrzyknął. Po czym po prostu zaczął się drzeć. - Odetnijcie je! błagam! Zabierzcie ten ból. Zabijcie cokolwiek! Niech ktoś ze mną skończ... Zabijcie... - Ulda wkroczyła i związała mu usta. Z oczu szatyna polały się łzy.
- Teraz trzeba czekać aż przestanie drzeć się i wyrywać. - westchnęła i usiadła naprzeciwko niego. - Szczerbatek dasz radę? - spytała się smoka, który skupiony na utrzymaniu wierzgającego przyjaciela odpowiedział przerwanym warknięciem, wyrażającym potwierdzenie. - Dobrze. - Lara usiadła obok swojej Mistrzyni i obserwowała, co rusz marszcząc czoło.
- Jak się cieszę, że mamy silne smoki. - powiedziała, po czym nagle Czkawka znieruchomiał i zaczął głęboko oddychać. Drgawki ustały. - Brat, przeszło ci? - chłopak spojrzał przytomnym wzorkiem po ludziach i kiwnął głową.
- Przeszło. - powiedział Ulda. Szczerbatek natychmiast go uwolnił, a wieszczka rozwiązła go. - Jak się czujesz?
- Bolą mnie w cholerę mięsnie. - stęknął i zaczął się przeciągać - Poza tym jest mi fajnie i przyjemnie. Tak jak mi mówiłaś.
- Doskonale. Teraz idź się wykąpać. Kiedy ty błagałeś by cię zabić reszta przygotowała ci nową balę.
- Serio? - wszyscy jak rusz skinęli głowami. - Bardzo się narzucałem. - kolejne skinięcie - Acha... Dziękuję i przepraszam. - w odruchu zaczął głaskać smoka, po czym wstał i lekko się zachwiał, ale Szczerbo był na to przygotowany i podparł chłopaka. - Dzięki Mordko. - razem podeszli do bali i jego smoczy przyjaciel pomógł mu wejść do środka. - O jak dobrze. - mruknął.
- Głodny? - spytała Ella i zaczęła mu myć włosy.
- Szczerze, to tak. - odpowiedział i przymknął oczy. - Wszyscy po cichu wyszli, jedynie w środku została Ella i Szczerbatek, który oparł pysk o krawędź bali. - Ella, czy głupio by było jakbyś mnie teraz przytuliła?
- Oczywiście że nie. - przestała masować jego głowę.
- To dobrze. - po czym dziewczyna nagle znalazła się w bali, przytulana przez chłopaka. Nawet nie zdążyła wydać z siebie żadnego dźwięku. - To było okropne. - powiedział wtulony w jej klatkę piersiową. Gizella westchnęła i objęła go.
- Jesteśmy tu. - pocałowała go w mokre włosy. Szczerbatek polizał go po dłoni, którą położył na jego pysku.
- Dziękuję wam. - powiedział - Bardzo.
- Już po wszystkim Czkawka. Już po. Jesteś zdrowy. - moczyli się tak jeszcze z kilka minut, nim pozostali wrócili. Nastolatki już wyszli z wody i zaczęli się osuszać.
- Nie wnikam. - powiedziała z marszu Lara.
- Miał chwilę słabości i potrzebował odrobinę miłości ode mnie i Szczerbatka. Smok suszył ubrania Elli.
- Widzę właśnie. - mruknęła - Jedz i ja lecę z Borkiem na Oris. Reszta wypłynęła. Podstawa została zrobiona. Kowale kują bronie. Smoki pomagają robić bronię miotające. Ulda powiedziała, że mamy jeszcze koło dziesięciu dni do ataku wroga. Pomogę Risowi i Iris w koordynacji i kuciu broni. - chłopak już chciał przerwać - Ty masz tu być i jak coś lecieć na Białą. Masz najbliżej i plus koordynujesz smoki z Sanktuarium i z domu. Ja i Bork wrócimy za dwie noce może dłużej, jeśli szpieg coś będzie kombinował. Ewentualnie zrobisz mały szybki rekonesans.
- Czyli wszystko gotowe? - upewnił się.
- Praktycznie tak. - tym razem odezwała się Valka. Stoik chce cię widzieć, jak odsapniesz. Jak się czujesz?
- Doskonale. W pełni dobrze. Wszystko jest dobrze ze mną pod kątem psychicznym i fizycznym. - pokazał oczy i pazury - Nie czuję żadnego ciężaru i jest po prostu doskonale.
- Wytrzymasz mord gadów i wikingów. Rozlew krwi? - zapytała bez ogródek Valka.
- Tak. Pamiętam to uczucie. Dam sobie radę. - powiedział poważnie.
- Doskonale. - ucieszyła się Ulda - Do chaty i spać. Wypij te zioła. Larcia wie co robić. My idziemy pomóc jeszcze z ziołami dla smoków. - poklepała swoją torbę. - Mam wskazówki i notatki mojej zdolniachy. - puściła jej oczko, na co zachichotała.
- Dziękuję raz jeszcze Uldo. Jestem po stokroć wdzięczny każdemu z was. Za pomoc i cierpliwość. - ukłonił się lekko.
- Drobiazg mały. - pogłaskała go po głowie - Gothi zapraszam. - wskazała na stół. Staruszka od razu do niego podeszła. Reszta opuściła chatę szamanki.
- Braciszku? - dziewczyna podeszła i objęła go.
- Tak? - przytulił ją mocno.
- Nie przesadzaj, dobrze?
- Dobrze siostrzyczko. - odsunął się od niej. - Uważaj na siebie i nie przekombinuj.
- Obiecuję wodzu. - zasalutowała.
- Bork opiekuj się nią i pilnuj jej. - chłopak podszedł do niego, po czym uścisnęli sobie dłonie.
- Będę tego małego rudzielca pilnował i łajał za złe zachowanie. - chłopaki zaśmiali się.
- Hej, ja tu jestem?! - warknęła dziewczyna.
- Wiemy. - odpowiedzieli jednocześnie.
- Bork, Lara serio uważajcie na siebie i wyściskajcie ode mnie rodzinkę, a co z bliźniakami?
- Wrócili. - wtrąciła się Valka. Zdecydowali się pomóc na Oris. Tu są jeźdźcy, a tam nie. - Ron i Zon podejmując tą decyzję i byli bardzo poważni.
- Jak na synów wodza wyspy przystało. - powiedziała z dumą Gizella.
Po tym Bork i Lara odlecieli. A reszta zajęła się przygotowaniami do walki.
<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
Cześć!
Zdałam egzaminy i się obroniłam, a to znaczy, że wracam do pisania! Nareszcie. Muszę Wam powiedzieć, że pisanie urywkami rozdziałów jest chu*owe... Jak ja to przeczytałam załamałam ręce. To było okropieństwo. Masakra. Całe rozdziały musiałam ogarnąć z obu aktualnych książek... Musiałam przepisać wszystko od nowa i po ludzku... Miało być 1 lipca przed obroną, bo wtedy do tego siadłam, ale jak tylko przeczytało to coś... To było jedno wielkie kasowanie XD Za to teraz wkraczam z kilkoma rozdziałami naraz! Mam nadzieję, że mi wybaczycie tą nieobecność i przerwę. *robi słodkie oczka* czy taka zapłata wystarczy?
Widzim się w kolejnym rozdziale ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro