Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Imię i bulgot

Czkawka spoglądał na smoka ze łzami w oczach i niewyobrażalnym poczuciem winy. Szybko zszedł na dół. Zaczął podchodzić do niego. Nocna Furia zauważyła sztylet u paska. Warknęła ostrzegawczo. Szatyn stanął.

- Wybacz. - powiedział i sięgnął bardzo pomału do paska. Ostrożnie i powoli wyjął sztylet dwoma palcami. Lewą rękę miał cały czas w górze. Smok groźnie warczał. Czkawka uniósł go na wysokość swojego ramienia, po czym po prostu upuścił i kopnął do jeziorka. Smok od razu przestał warczeć i spotulniał - Widzisz, nie zrobię ci żadnej krzywdy. - powiedział smutno. - Zresztą już ci zrobiłem. - podciągnął nosem i spuścił głowę. Smok mruknął i podszedł do człowieka. Nosem trącił spuszczoną dłoń. Haddock spojrzał w zielone oczy gada. - Przepraszam za twój ogon. - szepnął i wskazał na niego. Smok podążył za ruchem ręki i czym prędzej schował ogon po drugiej stronie. Mruknął i pchnął go głową. Czkawka zaśmiał się z tego. - Mam wrażenie, że nie masz mi tego za złe. - uśmiechnął się i zaczął głaskać smoka po głowie. - Wiesz, tak sobie pomyślałem, że nie wypada mi do ciebie zwracać się per smoku. Mogę cię nazywać Szczerbatek? - uśmiechnął się szeroko, kiedy Nocna Furia pchnęła nastolatka mocniej, że aż przewrócił się. Nie oczekiwanie mądry gad polizał go po twarzy. - Biorę to za "tak". - powiedział, kiedy smok z niego zszedł. - Szczerbatku. - zwrócił się do niego poważnie. - Jeszcze raz cię przepraszam za lotkę. - powiedział smutno. Smok nie mógł się na dziwić, że ten człowiek czuje skruchę przed tym, jak go zranił. Jednym słowem polubił go. Jest taki sam jak czarny gad. Widział po człowieku, że ten nie zrobi mu krzywdy. Zaufa mu. - Szczerbatku, co powiesz na rybkę? - zapytał z uśmiechem. Smok zareagował bardzo entuzjastycznie, bo aż wywalił jęzor w bezzębnym uśmiechu. W podskokach podszedł do jeziorka. Czkawka zaśmiał się i poszedł w całkiem innym kierunku, mianowicie do jaskini po wędkę. Smok tym razem wiedział i nie warczał na niego, kiedy wrócił. Furia spoglądała na chłopca, który z dużą sprawnością łowił ryby.

I tak po kilkunastu minutach Szczerbatek pochłaniał mały stosik złowionych ryb. A Czkawka po rozpaleniu małego ogniska upiekł swoją zdobycz. Nocna Furia po swoim posiłku podeszła do Czkawki i położyła się za nim, dając mu oparcie dla pleców. Zaskoczony wiking bardzo ostrożnie badał reakcje smoka na jego dotyk. Kiedy całkiem się oparł o jego przyjemnie ciepły brzuch, aż mruknął z zadowolenia.

- Dziękuję Szczerbatku. - powiedział i pogłaskał gada po głowie. Smok odpowiedział mruczeniem i przysunął pysk bliżej, domagając się więcej. Nastolatek zabrał się jedzenie posiłku i drapanie smoka po łuskach. - Nigdy bym nie przypuszczał, że smoki to tak naprawdę łagodne i inteligentne stworzenia. A my je ranimy... - westchnął smutno. Nagle zaprzestał pieszczot, na co smok mruknął niezadowolony. - Wiem, jak ci pomogę. - powiedział z nadzieją w głosie. Szczerbatek popatrzył na niego dziwnie. Jakim cudem człowiek może pomóc smokowi w lataniu. - Spokojnie. Mam plan, ale na jego wykonanie potrzebuję nocy. - zaśmiał się nerwowo. - Zwrócę ci wolność. - odpowiedział, kiedy smok w dalszym ciągu patrzył na niego niezrozumiale. - Szczerbatku. Zaufasz mi? - zapytał i spojrzał głęboko w jego oczy. Nocna Furia mruknęła potakująco. - Muszę zwiększyć mój trening. - zagryzł lekko wargę - Ja... Ten... No. - nie wiedział jak ubrać zdanie w odpowiednie słowa. Raz po raz spoglądał na jaskinie. Smok w końcu tam również spojrzał. Zrozumiał, co człowiek ma na myśli. Wstał na nogi. Niespodziewany ruch gada, spowodował, że Czkawka przewrócił się na plecy. - Co się dzieje? - zapytał zdezorientowany. Wtedy smok zaczął kierować się do jaskini. Haddock wstał i podreptał za nim. - Szczerbatku? - odezwał się zaniepokojony. Smok łapą odkrył jaskinie, po czym spojrzał na szatyna. Machnięciem głowy nakazał mu wejść do środka. Chłopak niepewnie wszedł do niej. Smok warknął podirytowany, stojącym na środku jaskini. Nocna Furia weszła do środka i wzięła w zęby sztylet, po czym położyła go pod nogi człowieka. - Ty chcesz, abym zaczął trenować?! - wykrzyknął. Jego głos wzrósł na sile przez pogłos. Biedna Furia zatkała łapami uszy i warknęła zła. - Wybacz, wybacz Szczerbatku. Nie wiedziałem, że masz czuły słuch. - pogłaskał go po głowie. - W takim razie. - uśmiechnął się do niego promiennie i odwrócił się w stronę tarczy i leżących noży. Wziął kilka do jednej ręki, a do drugiej słomianą tarczę. Smok szedł za nim krok w krok, bacznie go obserwując. - Spokojnie nic ci nie zrobię. Przysięgam. - powiedział pewnie. Nastolatek umieścił tarczę niedaleko jeziorka. - Stań tu. - wskazał miejsce troszeczkę za sobą, a z ukosa. - Patrz. - uśmiechnął się i zaczął mierzyć. Po kilku sekundach rzucił i trafił kilka centymetrów od środka tarczy. Przymierzył się jeszcze raz i rzucił, tym razem był sam środek. - Jest! - mruknął i powtórzył kilka razy czynność. Smok obserwował go uważnie. Był zaskoczony, że zamiast celować w niego, rzuca broń do okrągłego przedmiotu. - Żaden ze mnie zabójca Szczerbatku. Nigdy nie zabiłem, żadnego smoka. I nie zamierzam. - powiedział i wyciągnął ostatni sztylet z tarczy. Po czym stanął dwa metry dalej od poprzedniego miejsca. Teraz był na równi ze smokiem. - Kiedy skończę z rzutami, pobiegasz ze mnę wokół jeziorka? - Zapytał i spojrzał na smoka, który przekręcił lekko głowę w bok. Na ten gest Czkawka buchnął śmiechem. - Taki straszny smok, a jest taki uroczy. -Nocna Furia warknęła, ale chłopak nic z tego nie zrobił i śmiał się nadal. Szczerbatek skoczył i przygwoździł szatyna do ziemi. Jego pionowe wściekłe źrenica, chyba były jednoznacznym zdaniem, że lepiej nie lekceważyć Nocnej Furi. Smok, kiedy zobaczył strach w oczach Haddocka, zabulgotał, parodiując śmiech. Jego źrenice z powrotem stały się owalne, po czym uwolnił bladego człowieka. - Ty wredne smoczysko. - mruknął i usiadł naburmuszony na ziemi. Zaciskał wargi, by nie wybuchnąć śmiechem, ale na długo nie wytrzymał i po kilku sekundach śmiech rozniósł się w kotlinie. Kiedy się uspokoił, pozbierał porozrzucane w czasie "ataku" smoka sztylety, po czym wrócił do rzucania. Przeznaczył na nie około półgodziny, kiedy po prostu pozostawił je w traczy. - Idziesz? - zapytał smoka, po czym rozpoczął powolny trucht. Nocna Furia nie ruszyła się z miejsca. Obserwowała człowieka, jak robi kółeczko wokół jeziora. Kiedy szatyn okrążył cały zbiornik, szybko podrapał smoka po głowie i zaczął drugie kółko, ale tym razem Szczerbatek ruszył za nim. Czkawka przyśpieszył. Smok również. Po kilku minutach biegu Haddock zaczął się śmiać i przeganiać smoka. - Jesteś za wolny! - krzyknął za nim i pomknął do przodu. Gad warknął i sam zaczął szybciej biec, doganiając człowieka. Za trzecim razem, kiedy Furia, go wyprzedziła i machnęła ogonem, posyłając nastolatka do wody. - Hej! - wykrzyknął, kiedy się wynurzył - To niesprawiedliwe, gadzie! - warknął, ale smok zaczął bulgotać i mruczeć ze śmiechu. - Takiś... - szybko ściągnął kamizelkę i ochlapał smoka wodą. - A masz! - zaśmiał, kiedy zdezorientowany Szczerbatek zaczął się strząsać i wycierać łapą mokry pysk. Warknął kilka razy. - Jesteśmy kwita. - uśmiechnął się - A teraz przez ciebie mam mokre ubranie. - mruknął i spacerem udał się na drugi koniec brzegu do paleniska. Po drodze zbierał przeniesione przez wiatr suche gałęzie. Zrobił stosik i już miał sięgać po krzesiwo, kiedy Szczerbatek splunął małą kulką plazmy w patyki, rozpalając ponownie ogień. - Dziękuję Szczerbatku. - uśmiechnął się i ściągnął przemoczony sweter, rozwieszając go na uprzednio wbitych gałęziach. - No i super. - powiedział i usiadł po drugiej stronie ogniska, ogrzewając się. Haddock wystawił dłonie do przodu. - Zimno... - mruknął. Nocna Furia usłyszała to i położyła się za człowiekiem. Chłopak uśmiechnął się z wdzięcznością, wtulając się w ciepły brzuch gada. Szczerbatek położył głowę na przednich łapach i wpatrzył się w skaczące płomienie tak samo, jak Czkawka spoglądał na nie z delikatnym uśmiechem na ustach. Po kilku minutach Haddock poczuł senność. Ziewnął i dosłownie usnął wtulony w korpus smoka. Nocna Furia również postanowiła pójść spać. Instynktownie zwinęła ogon, okrywając pół nagie ciało człowieka.

I tak smok i człowiek zasnęli wtuleni w siebie.

<<<<<<<<<<<>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<><>>>>>>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<><>>>>>>>>>>

Tatara i mamy bardzo słodki i lekko przygnębiający rozdział. Czkawka wpadł na pomysł, ale usnął. No cóż... Zdarza się. Hihi.

Wybaczcie mi te błędy jeśli, jakieś się trafią XD

Do zobaczenia

HQ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro