Epilog
-Gdzie on jest?! - wrzasnął ze wściekłością Damian rzucając jakimś podrzędnym gangsterem z East Endu o ścianę pobliskiego budynku. Nie pamiętał który to już był...
-Nie wiem! Przysięgam na Boga nic nie wiem! - zajęczał w odpowiedzi przerażony mężczyzna kuląc się niczym małe dziecko, pomimo, że był groźnym przestępcą z jednej z najgorszych i najniebezpieczniejszych dzielnic Gotham. Niewielu miało szanse w starciu z Damianem, ale ze wściekłym Damianem nie miał szans nikt... Czarnowłosy chłopak chwycił osiłka za kołnierz wymiętej koszuli i uniósł w powietrze uderzając nim ze złością w mur. Mężczyzna wrzasnął, a ze skaleczenia na skroni poczęła wypływać ciurkiem ciemna krew. Jego oczy rozszerzyły się ze strachu. Na chłopaku z kataną nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. W jego oczach błyszczała nieposkromiona wściekłość i rządza mordu. Tylko siłą rozsądku powstrzymywał się przed podcięciem gardła każdemu kryminaliście na swej drodze. Był w istnej furii. Miał ochotę rozszarpać każdego po kolei. Nienawidził bezsilności, a teraz właśnie w niej pogrążyło się miasto. Wszystko przez niego... Wszystko przez tego cholernego psychopatę... Wszystko przez Jokera...
-Mam gdzieś twoje przysięgi! Gadaj albo zostanie z ciebie pieprzona mokra plama! - warknął Damian. Gangster zaczął się miotać na boki.
-Nic nie wiem! Proszę...- błagał przestępca, ale szatyn miał dosyć słuchania tych bezużytecznych bredni. Chwycił głowę osiłka i z całej siły walnął nią o ścianę.
Mężczyzna osunął się bezwładnie na ziemię. Damianowi nawet nie chciało się sprawdzać czy żyje. Błyskawicznie wspiął się na dach pobliskiego budynku, po czym rozpędził się przeskakując na kolejny. Przy lądowaniu przeszył go silny ból w kręgosłupie, ale zignorował go przeklinając w duchu Jokera i zagryzając zęby przeskoczył na następny dach...W ten oto sposób w ciągu kilku minut znalazł się w pobliżu komisariatu policji. Patrzył jak kolejne radiowozy wracają z niczym. Od czterdziestu siedmiu godzin wszystkie możliwe służby bezpieczeństwa przeszukiwały Gotham City w poszukiwaniu zielonowłosego szaleńca, który zapadł się pod ziemię... a wraz z nim Lucy... Damian przeklinał głupotę i nieuważność policji oraz Mrocznego Rycerza. Wszyscy skupili się wokół Harleen i spuścili z oczu tego pochrzanionego psychopatę... Teraz zniknął porywając własną córkę, a nikt nie miał pojęcia gdzie mógł się udać... Może równie dobrze być już na końcu świata, albo na dnie oceanu zabijać Aquamana... Robin spojrzał z pogardą na policjantów tłoczących się w dole i przepychających się do wejścia przez tłum dziennikarzy. Media trąbiły dwadzieścia cztery godziny na dobę o spektakularnej i zatajonej przez policję ucieczce Jokera z Arkham Asylum i porwaniu przez niego własnej córki przy akompaniamencie fałszywych zapewnień służb bezpieczeństwa, że mają wszystko pod kontrolą... Nad Gotham zawisły czarne chmury, a mroczną ciszę przerwały dźwięki radiowozów jeżdżących po całym mieście w nieustających bezowocnych poszukiwaniach... Wszyscy spekulowali na temat następnego kroku uśmiechniętego potwora... Co zamierza po piętnastu latach w zamknięciu? Po co porwał własną córkę? Co zrobi z Lucy? Damian wolał nie myśleć co ten psychopata planuje względem młodej dziewczyny... Może była wkurzająca i wredna, ale nie zasługiwała na taki los... na tak okrutne zakończenie... na takiego ojca... Damian zacisnął dłonie w pięści czując jak jego paznokcie powoli przebijają jego skórę... Zakatuje ją łomem jak Jasona? Sparaliżuje jak Barbarę? Doprowadzi do szaleństwa jak Harleen Quinzel? W jego głowie i w głowach mieszkańców Gotham czarne scenariusze mnożyły się niczym gwiazdy na niebie, gdy zachodzi słońce...
-Powinienem był celować w głowę, nie w rękę... - wyszeptał Damian przy akompaniamencie cichego odgłosu kapiącej z jego zaciśniętych dłoni krwi...
* * *
Komisarz siedział w swoim gabinecie wpatrując się w jeden z dowodów z ucieczki Jokera. W pomieszczeniu panował półmrok. Zaciągnięte zasłony i sterta papierów na biurku oraz niedopita espresso tylko pogłębiały efekt przytłaczającego wnętrza. Zakrwawiona karta królowej leżała w folii opisana numerem... Karta ta nie była przypadkiem... Reprezentowała Harleen Quinzel, dawną królową przestępczego półświatka... Powinien był się tego domyślić... Powinien był się tego spodziewać po Jokerze... Powinien był nie dać zniknąć ani Lucy z Arkham, ani Harleen Quinzel z domu jej siostry... Jak mógł być takim ignorantem?! Jak mógł to przeoczyć?! Gordon przyłożył dłonie do skroni obwiniając się za swoją nieuwagę. Gdyby postąpił inaczej nic takiego nie miałoby miejsca... Joker nie uciekłby z Arkham Asylum... Nie porwałby Lucy...a Harleen Quinzel nie walczyłaby teraz o życie w szpitalu... Jej stan pogarszał się z godziny na godzinę... Lekarze nie wiedzieli czy przeżyje dzisiejszą noc... Jak mógł na to wszystko pozwolić?! Był komisarzem policji! Dbał o bezpieczeństwo. Miał obowiązek je zapewnić wszystkim bez wyjątku... Dlaczego więc nie zdołał dotrzymać danych miastu i jego mieszkańcom obietnic? Dlaczego seryjny morderca chodził sobie gdzieś niczym rzymski triumfator, a nikt nie miał pojęcia gdzie jest? Dlaczego niewinna dziewczyna została wciągnięta w ten krwawy obłęd? Co ten szaleniec z nią zrobi?!
-Tato? - wyrwał komisarza z czarnych myśli znajomy głos. Gordon spojrzał na zaniepokojoną Barbarę stojącą tuż przed jego biurkiem. Odkąd odzyskała sprawność wszystko zaczęło się w końcu szczęśliwie układać. Nad Gotham wreszcie zaświeciło pierwsze słońce... aż do dziś... Dziś niebo pokryło się obsydianowymi chmurami...
-Barbaro? Co ty tutaj robisz? Nie powinnaś być w Bludhaven z Richardem? -zapytał policjant siląc się na weselszy ton. Niezbyt mu to wyszło... Jego córka spojrzała na niego z jeszcze większym zmartwieniem.
-Przyjechaliśmy, gdy dowiedzieliśmy się o tym co się stało. Byłam pewna, że będziesz się zadręczał. To nie twoja wina tato. Nie możesz zawsze brać za wszystko odpowiedzialności. Jesteś tylko człowiekiem... -rzekła tonem pełnym troski Barbara. Komisarz westchnął ciężko.
-Przecież mogłem to przewidzieć! Oczywiste było, że będzie szukał dziewczyny! A karta? Ta zakrwawiona karta była dziecinnie prostą wskazówką! Powinienem był siłą zabrać stamtąd Harleen Quinzel... - wykrzyknął ze złością komisarz. W jego głosie brzmiało poczucie winy. Barbara podeszła do ojca kładąc mu szczupłą dłoń na ramieniu.
-Powinieneś odpocząć. Kiedy ostatnio spałeś albo coś jadłeś? - zapytała zmartwiona rudowłosa. Gordon machnął ręką.
-Zjem i wyśpię się kiedy ten szaleniec trafi tam gdzie jego miejsce...za kratki. - odparł stanowczo. Jego córka westchnęła i wyciągnęła z torebki pakunek z sałatką z kurczakiem i gorącą herbatę w termosie. Doskonale wiedziała jak zachowa się jej ojciec. Zawsze brał wszystko na siebie...
-Zjesz teraz, bo nie dam ci umrzeć z głodu. Jesteś zbyt potrzebny miastu i mi by odejść. - odrzekła równie stanowczo Barbara i położyła przed swoim zapracowanym ojcem przygotowany wcześniej obiad.
-Jakieś wieści od Batmana? - zapytał z nadzieją Gordon. Barbara ze smutkiem pokręciła głową. Zjedli w milczeniu zastanawiając się co przyniesie okrutny los...
* * *
TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ...
Mroczny Rycerz stał przed bat-komputerem szukając jakiejkolwiek wskazówki co do miejsca pobytu Jokera. Jednego był pewien nie było go w Gotham... Ale co nim kierowało by z własnej woli opuścił ukochane miasto? Ten psychopata był dla niego jedną wielką niewiadomą od lat... Tak bardzo się wzajemnie nienawidzili, a jednocześnie tak mało o sobie wiedzieli... Kim był Joker? Co planował? Po co porwał własną córkę?
-Przejrzałem każdy terabajt naszych danych i zhakowałem wojskową bazę... On zniknął Bruce, w każdym możliwym znaczeniu tego słowa...- odezwał się ze smutkiem Tim. Stephanie stała obok niego i patrzyła ze współczuciem na Batmana. Dick i Barbara przypatrywali się jemu podobnie. Alfred stał na uboczu przyglądając się wszystkiemu z obojętnością. Doskonale wiedział, że Bruce Wayne się nie poddaje i nie warto tracić czasu na przekonywanie go, że nie ma racji... Zawsze i tak postawi na swoim. Damian opierał się o bat-mobil przysłuchując się rozmowie i mierząc swoich przyszywanych krewnych pełnym zimnej arogancji spojrzeniem. Batman milczał. Nightwing podszedł do niego kładąc mu dłoń na ramieniu.
-Bruce, musisz przestać. Tak go nie znajdziemy... On zniknął. Nie ma go tu... - rzekł cicho. Mroczny Rycerz momentalnie się obrócił i strząsnął jego rękę z ramienia powracając do syzyfowego poszukiwania igły w stogu siana.
-Bruce, proszę, musisz odpocząć... - zaczęła zmartwionym tonem Barbara.
-Nic mi nie jest. Musimy być w pełnej gotowości. - odparł beznamiętnym tonem Mroczny Rycerz nawet się nie odwracając do swoich rozmówców. Zmartwieni popatrzyli po sobie.
-Bruce, naprawdę myślisz, że Joker wróci do Gotham? - zapytała cicho Stephanie. Wszystkie spojrzenia w bat-jaskini skierowały się w stronę Batmana. Tylko Damian obojętnie wpatrywał się w sznurówki swoich butów.
-Tak i myślę, że coś planuje... - odpowiedział poważnym tonem. - coś dużego... -dodał po chwili, a w bat-jaskini zaległa głucha cisza przerywana jedynie przez coraz głośniejsze czarne scenariusze przyszłości rojące się w ich umysłach... Krwawy obłęd nadchodzi, Gotham spłynie szkarłatem niewinnych i upiornym śmiechem...
PODZIĘKOWANIA I BZDETY OD WREDNEGO POLSATU
Moi Drodzy! Tak oto dobrnęliśmy do końca przygód córki Jokera i teraz pewnie mogłabym być prawdziwym wrednym polsatem i stwierdzić, że to już koniec szatańsko się śmiejąc, ale bez przesady, aż tak okrutna nie jestem xdd! Na początku chcę Wam wszystkim niesamowicie podziękować. Nie spodziewałam się, że to opowiadanie odniesie taki sukces i , że komuś naprawdę przypadnie ono do gustu. Do tego to mój wattpadowski debiut xdd! Właściwie spodziewałam się bardziej haterów, ale czytając Wasze komentarze bardzo miło się zaskoczyłam :). Żadnego negatywa! Iście szatańsko i psychopatycznie się z tego powodu cieszę :D. Właściwie gdyby nie Wy opowiadanie skończyłoby się najpewniej na kilku rozdziałach, bo ja uwielbiam wymyślać co chwilę nowe pomysły porzucając te stare xdd Porządni psychopaci jednak jeszcze istnieją ;D! Dziękuję wszystkim komentującym, których komentarze działały na mnie jak pisarska Chodakowska xdd oraz głosującym, dzięki którym opowiadanie znalazło się nawet na 189 miejscu na miliony fanfiction :D. Ogółem dziękuję każdemu czytelnikowi, który postanowił wybaczyć mi nawet te nie powalające rozdziały (oraz te krótsze xdd) i czytać do końca. Nawet nie wiecie jak wiele satysfakcji i piekielnie szalonej radości mi sprawiliście ;^... Wiecie w końcu jak to jest, czytelnicy potrzebują pisarza, ale pisarz bez czytelników nie istnieje ;). Także dziękuję, że pozwoliliście mi zaistnieć :)! A teraz trochę bzdetów od wrednego polsatu, czyli informacji na temat dalszych losów Lucy. Kontynuacja ''Why so serious?'', będzie najpewniej nosić tytuł ''Lose your mind!" i będzie nie lada gratką dla fanów Jokera, którzy tak wytrwale na niego oczekiwali, bowiem druga część będzie się skupiać na relacji zielonowłosego szaleńca ze swoją córeczką... Na pewno zajdą też zmiany jeśli chodzi o narrację, ponieważ będzie ona prowadzona z dwóch perspektyw czasowych, jednak narratorką wciąż będzie Lucy. Mam nadzieję, że nie jest ona ani trochę podobna do Mary Sue, bo tego bym nie zniosła xdd Oczywiście nie zabraknie także wtrąceń trzecioosobowych oraz postaci znanych z tej części ;). Pojawi się więcej złoczyńców z uniwersum DC oraz znacznie więcej krwi, morderstw i oczywiście szaleństwa! Fanom shipu Damiana i Lucy (Lumian, serio xdd?) mogę zaproponować dodatek, który prawdopodobnie napiszę i, który będzie się skupiał na współpracy tej dwójki, bo szczerze powiedziawszy, syn Batmana i córka Jokera współpracują? To może być ciekawe xdd. Ale od razu mówię, że nie jestem typem romantyczki, a współpraca nie oznacza typowego romasidła z wattpada w stylu: Ona: dziewczyna z łomem. On: chłopak z kataną. Co będzie gdy się spotkają? xdd Jeśli chodzi o tą dwójkę niczego nie mogę obiecać... I na koniec ulubione pytanie każdego wattpadowego pisarza - Kiedy next? Cóż, niestety z przyczyn ode mnie niezależnych (czytaj pochrzaniony los sadysta -,-) druga część ukaże się najprawdopodobniej pod koniec kwietnia :(. Jednak mam nadzieję, że poczekacie cierpliwie, podobnie jak ja cierpliwie czekam na wakacje xdd i nie postanowicie się na mnie obrazić xdd Poza tym, hej! Jestem w końcu wrednym Polsatem, nie xdd?
Skąd ta powaga?
Lose your mind! - już jest. Wredny Polsat powraca xdd!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro