Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nocne życie nieudacznika.

Odłożyłem podręczniki. Była  23: 50. Przez te studia mam za mało czasu na sen( tak jeszcze sie ucze! Trzeba skończyć studia, zdobyć tytuł doktora a może kiedyś będę profesorem?) Do trzeciej mam jeszcze ponad 3 godzinki snu, wyśpie się.

Obudził mnie mój budzik- Hatsune Miku Love is war- ręką szukałem telefonu, za daleko się wychyliłem i spadłem na twarz. Żeby było gorzej to oczywiście w taki sposób, że zrobiłem fikołka i udeżyłem karkiem w róg stoliku. Leżąc tak narzekałem na swoje życie:

-Kurwa! Nienawidze być demonem! Niedość, że musze wstawać przed trzecią i sć pracować jako najemnik to jeszcze  po moich oczach wszyscy widzą moje emocje a ja ich nie... Ja mam jescze gorzej niż inni. Wszyscy zdobywają swoją miłość szybko( nawet ten pieprzony gej, pedofil i zolofil-Horacy- ma chłopaka) a ja to co. Przez ten czas zostałem podziurawiony kataną, wygoniony z domu, i to wszystko przez moją najwiekszą miłość! To cholernie niesprawiedliwe! Eto... to gdzie jest mój telefon?

Wstałem i zacząłem się rozglądac.

-Dobra, cholerne duchy! Gdzie tym razem go schowałyście?I dlaczego tylko mi sie uprzykrzacie ;(- szukałem go wszędzie- Została jeszcze kuchnia. Kici, kici telefoniku gdzie jesteś!

Zauważyłem  go na blacie

- Nie tylko nie na tym blacie!- Przez to, że ślizgały mi sie po nim pazury strasznie ciężko było go podnieść , ale - odziwo- udało się. Wyłączyłem budzik zaległa cisza dobrze że nie obudziłem Hedusia. W tedy skończyło się to źle nie tylko dla mnie( zdążyłem zauważyć, że ona straszliwie ciężko znosi piosenki Vocaloidów)- Dobra która godzina? 3: 10  o cholera! spóźniłem się. Z kim dzisiaj pracuje? Z Mary o nie(!) mam przechlapane. Dobra szybko. Gdzie miecz? Mieczyku choć do mnie- pojawił się w mojej ręce- Okej to jeszcze tylko słuchawki i bluza- oczywiście idąc spowrotem do salonu udeżyłem się w mały palec u nogi o framugę dźwi- Auć! Dobrze,że nie w rogi.- wziąłem te rzeczy z kanapy, była 3: 20 chaha musze pilnować żeby rogi miałem schowanie bo najczulsze punkty się chowa szczególnie jak jesteś tak spóźniony i jesteś mną.....

W końcu wyszedłem. 3: 30 półgodzine spóźnienie. Chyba już niewróce... Jakim cudem niejestem jeszcze bogiem porażki?! A tak nieudało mi sie nim być....

~~~~~~~

Jakby ktoś się pytał to -zgadnijcie kto- kazał dodawać przeklęstwa.

Wena! Niedługo się spotkamy a w tedy zabiore cały twój zapas monthe dew!

NoName scyzoryk Heru en' du


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro