koma dziewięć
Źle się czułem grzebiąc w pokoju Heduś, więc zszedłem z powrotem na dół.
Czekaj czyli przebiłem się do frendzonu?!- mam powolny tok myślenia- Czyli jeszczę nie długo. Najpierw chłopak potem mąż. Jestem na trzecim levelu! Najtrudniesze już za mną..... nie. Przedemną przejście z chłopaka do męża jest najtrudniejsze szczególnie żę, w rachube niewchodzi gwałt.... Dlaczego ja zawsze mam w życiu natrudniej?! I dlaczego Lucyfer i mama musieli się pieprzyć w Zabbacht (Niemcy i Prusy)?! Wiedząc, że tylko tam przychodzą na świat demony z królewskiej rodziny?! Gdyby nie oni bym nie miał teraz kłopotów! A może powinnieniem się złościć na dziadka Jezusa?! Który teraz sobie spokojnie wypoczywa w Niebie najbardziej luksusowym kręgu piekła?! Dobra. Lepiej go nieobwiniać. Trza wymyślić jak przekonać Heru En' Du, że nie jest maszyną bo bez tego nic niewyjdzie.
<napis na czarnym tle ,,godzinę później">
Wróciła Hed.
- Cześ....- spojrzałem nanią. Upadła na kolana z reką na brzuchu- Co się stało?!- przykucnąłem na przeciw jej wyraźnie zmartwiony
- Nic takiego - twarz mówiła zupelnie co innego, była wykrzywiona w bólu- Dlaczego to cholerstwo niechce się wyleczyć?! - Spojrzała na wielką ranę. Widać było poruszający się cień, jedyny organ S-11 - Powinno już dawno zniknąć! Ech trudno.- próbowała wstać, ale upadła. Chwyciłem ją wlocie i położyłem na sofie. Dotknąłem jej czoła. Gorące natyle by poważnie opażyć sobie skórę. Głupia próbowała wstać- Nic....mi....nie...jest- każde słowo wyłowyłało coraz gorszy ból
- Akurat. Niebądź głupia. Masz gorące czoło jak sachara (dosłownie) i niegojącą się ranę.-Próbowała zaprzeczyć ale niemiała siły. Jak szybko z niej ulatywała (siła). poważnie się o nią martwiłem- Kto Ci to zrobił?
-N..ni..niewiem- zamkneła oczy- Moc 40% energia 50% stan uszkodzeń: poważne, niewijaśniona awaria osłony- wyrecytowała.
-A nie mówiłem?! Poziom mocy spadł Ci o 80% procent i ty mówisz, że nic się niestało?!- Jak ona może tak mówić?!- Martwię się o Ciebie. Obandarzuje ranę bandażami leczniczymi- zawsze je nosiłem znając swoje szczęście. Spojrzałem na ranę zbliska. Niedobrze. Cień zaczyna się kristalizować.- Powinien być całkowicie płynny
- Muszę wyciągnąć stwardniałe kawałki cienia. Zaboli- ostrzegłem. Zanużyłem palce w płynie. Był chłodny. Heru ledwo powstrzymała się od krzyku. Im bardziej mąciłem cień tym większy był ból. Niestety musiałem to zrobić kilkanaście razy. Dr Kain jest okrótny. Inne istoty mogą zemdlec od bólu, ale nie sztuczne elfy choć one nieporównywalnie bardziej czują ból od nas. Wreszcie skończyłem. Obandarzowałem ranę. Wiedziałem, że co jakiś czas bedzie trzeba ''wyławiać'' grutki. Strasznie się bałem, że nieprzeżyje. Jak ona to wytrzymuje?.{Vildo ty wiesz,że ona jest martwa?}
-Zaniosę Cię do twojego łóżka, powinnaś tam leżeć aż niewyzdrowiejesz- chciałem chwycić ale mnie odepchneła ( a przynajmiej próbowała)
- Nic mi takiego nie jest! - Kiedy ona przestanie? Czy tego niewidzi?Zaraz straci łącze z jej głównym komputerem i wtedy dopiero będzie- Nie....powinieneś....mną się zajmować. Pewnie.....niedługo T...tata mnie.... wyłącz...y- urodzona optymistka. Widzę że trzeba zadzałać siłą. Uniosłem ją mimo przeciwu.
- Przestań. Niechcę Cię stracić- przestała. Zaniosłem ją na górę. Przykryłem kołdrą.
-D...dź..ię...ku..ję- zastywdzona spojrzała w bok.
- Niema za co.- uśmiechnąłem się- zostanę tutaj stobą a ty spróbuj zasnąć- spojrzała na mnie
- Ale.. nic..mi...niezro..bisz?- spytała zlękniona
- Oczywiście, że nie. Spróbuj zasnąć...proszę.- pogładziłem dłonią jej policzek.
Po czterdziestu minutach w końcu zasneła. A ja usiadłem obok na podłodze.
- Poślę do grobu tego kto jej to zrobił! Ale... jak to zrobił, że ona tego nie zauważyła? Zranić Jednego z Czterech Królów to niezły wyczyn.Szczególnie Trefla- wyciągnąłem telefon- Północ. Muszę się zwolnić z pracy.
Około trzeciej nad ranem Heduś obudziła się z krzykiem. Poderwała się i upadła zpowrotem głową na poduszkę.
- Co się stało?!- zaniepokojony wstałem. Była przerażona.
- Śniło mi się, że zostałam otoczona przez.... Pumyłaki i Hienołaki!- Wszyscy tak zwani umarli (razem z Śmiercią i hrabią Draculą -alucardem) panicznie boją się tych ras Łaków. Do tego stopnia, że zestrachu tracą wszytkie swoje moce. Nikt niewie dlaczego. To są najbardziej pokojone stworzenia jakie istniały. Śmieszne jest to gdy taki Alucard * Nosfatu, niepokonany wampir krzyczy ze starchu przed małym pumyłakiem ale nieśmieszy to jeśli boi się ich ktoś bliski sercu.
Przytuliłem ją. Nieprotestowała. Widać było przerażenie w jej oczach
- Spokojnie. To tylko sen. Niema ich tu. Spróbuj zasnąć. Nadal boli prawda? Będę nad tobą czuwał. Zaufaj mi.- Z powrotem zasneła.
~~~~~~
* tak to ten Alucard z Hellsinga. gdyby Integra o tym wiedziała przyprowadziła by całe stado pumyłaków by się pośmiać.-Przypis made by ja
Rozdaję zaproszenia na mój pogrzeb - jak ja niecierpię pisać tego czegoś.
Never nożyk Heru En' Du brat Forever i Ever
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro