Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koma dziesięć

W tym samym czasie w innych wymiarach.....

Adolf nagle upadł. Kuroch i Neko podbiegli do niego.

- Shiro co sie stało?! - spytał przerażony Yatogami

Wolfman podniósł się na kolana głowę miał skierowaną na dół z przerażonymi oczami.

- To jakiś żart prawda?! Jak Heru mogła zostać tak strasznie zraniona?!

.....

Haji chwycił się za serce. Nagle poczuł gwałtowny ból.

- Heru kto Ci to zrobił?!

.......

Naru właśnie pił herbatę z klijentem

- Wypędzi pan te duchy?- zapytał gość

- Oczy....- poczuł okropny ból w okolicach serca- Heru!

- Muwił pan coś?

Poczuli to samo co inni kawalerzyści Śmierci w chwili gdy została zraniona.....

_________

Obudziła się około śiódmej. Po mimo bólu wstała i chciała zejść na dół. Zatrzymałem ją.

- A ty dokąd?- chwyciłem ją za nagdarstek

- Do....pracy. Puść....m...nie!- Spojrzała na mnie i próbowała się wyrwać. Jakby była zdrowa zrobiła to bez problemu. A teraz nawet się nie zapierałem.

- I ty chcesz iść w takim stanie do pracy?! - Pracocholiczka

- Ta..k....mus..zę - Ledwo muwi i chodzi a chce iść zabijać

-  Teraz nawet człowieka będzie Ci ciężko zabić. Zostaniesz. Nic się nie stanie jeśli Shinigami sami ruszą dupy i zaczną zbierać duszę. Jestem pewien, że twoi kawalerzyści myślą tak samo.- Ale nie ona nadalsię upiera - jak osioł

- A...t..y...co m..oja..ma..tka?!- Nadal się nie poddała

- Nie. Ktoś kto Cię kocha i najwidoczniej wie lepiej co dla Ciebie dobre - Zawachała się nachwile, ale przebłysk rozumu zniknął

- Jestem...Kr...ólem....Tre..flem, Śmie..rcią, Ani..ołem..masak..ry,Kr..wawy...m k..rólem, Prz..eklętą Ka..płanką...Wła...dcą...M..ordor..u...!

- Acha, i moją narzeczoną która niechce posłuchać mnie i wracać do łóżka. Niedługo jak tak pójdzie to te tytuły będą na twoim grobie- Chwyciłem ją jak wczoraj i znaniosłem spowrotem (do łóżka). Nachyliłem się  i pocałowałem ją w czoło. Spojrzała namnie morderczo-zawtydzonym wzrokiem- Pięknie wyglądasz jak się złościsz - ^^ . Zmieliła w ustach jakieś rosyjskie przeklęstwo.- Przestań bo się niepowstrzymam i  pocałuję cię w usta

- Idź...so..bie!- odwróciła głowę. Widać było uszy postawione po sobie.

- Dobrze dobrze.spróbój zasnąć.- zszedłem na dół Jak dziecko. Co ty Przyrodo jej zrobiłaś tak szybko umierając? Zachowuje się jagby nie miała matki.


Zapukałem do dźwi pokoju

- Przyniosłem Ci herbatę z krwią. Dobrze ci zrobi- podszedłem do niej. Kubek położyłem na stoliku nocnym. Leżała na boku.

- Jesteś nadal na mnię obrażona? Co ja poradzę, że jestem w tobie po uszy zakochany?- pochyliłem się nad nią

- Pierdolo...ny...Masz...ynofil.

- Nazywaj mnie jak chcesz

-Dlacz..ego...niepójdz..iesz do..Ho..racego? Pew..no zła...małe..ś mu ser..ce- zarumieniłem się.Skąd ona wie, że kiedyś z nim się przespałem?!

-  Skąd ty.... Nieważne. Upewniłem się o swojej orientacji gdy Cię pierwszy raz zobaczyłem bez maski - Nachyliłem się nad jej włosami. Tak ładnie pachniały. Nagle zorientowałem się że ktoś stoi za mną z nożem do papieru w ręku i ma zamiar wbić go w ranę Heduś. O nie na to Ci niepozwolę! Natychmiast wchyciłem napastnika za rekę i obazwłedniłem.

- Ever?! Co ty robisz? - hed usiadła na łóżku była wyraźnie zaskończona. W końcu to jedna z jej wyobrażeń traktowała ją jako  najlepszą przyjaciółke, córkę wręcz.

- Gachen nachet nachnintinini!- Wykrzykneła dziewczyna, wysfobodziła się z mojego uścisku i złamała nóż ( swoje serce), martwa upadła. Jej stwórczyni podeszła do niej. Przytuliła martwe ciało.

- NIEEEEEEE!- Heru en' Du wydała z siebie przeraźliwy krzyk godny  zranionego potwora- Ever! Moja Ever! Kto ci kazał to zrobić?! Kto kazał Ci przypóścić ten atak samobójczy?!- gdy wyobrażenie zrani celowo swojego stwórce, umiera.- Ever...- Po  jej ( Hed) policzkach spływały czarne łzy.- Stworzyłam cię- muwiła - Po stracie Kinght'a... A teraz zabrano mi Ciebie? To ja powinnam zabierać innym!  Przepraszam! Przepraszam!- wzniosła głowe do góry- Słyszysz mnie, jej zabójco? Zabiję Cię! Przysięgam!- zaniosła się płaczem. Podszedłem i Przytuliłem ją

- Spokojnie, znajdziesz i zabijesz sprawcę, ale nie teraz.- uspokajałem.

Niedługo po tym Hed razem z pozostałymi wyobrażeniami pochowała ją w swojej krainie, obok zamku w podobny sposób co Kinght'a - tylko że kryształ był czerwony- ulubiony kolor Ever. Po uroczystości  Wyobrażenia znikneły zostawiając nas samych. Heruen niezważając na swoją ranę stała nad grobem, płacząc. Spojrzała na mnie

- Dlaczego to tak boli? Przecież niepowinnam mieć uczuć. - spojrzała na swoje ręce- tymi rekoma zabiłam biliony istot. Czyżby to była kara? - Naprawdę było mi jej żal. Podszedłem do niej, kładąc rekę na jej ramieniu.

- Nie to nie kara.- Jestem o tym przekonany, jak można dośtac karę za wypełnianię obowiązków? Prubowała się usmiechnąć. Opadła jej siła i upadłaby gdybym jej niezłapał.

- Dzię..kuje- uśmiechnąłem się do niej.

Po powrocie Heduś odrazu poszła do swojego pokoju gdzie patrzyła się na ścianę siedząc na podłodze. Nawet niezwracała uwagi na moją obecność w pomieszczeniu. Super, nie może ukrywać swoich uczuć bo jeszcze coś sobie zrobi.

W nocy znowu przyniej czuwałem. Śni ci się koszmar.- zauwarzyłem. Przyłożyłem dłoń do czoła narzeczonej by sprawdzić co jej się śni. Widziałem wszystko jako obserwator

Młoda heruen ( 18 lat) była w ogrodzie z rodziną. Grała razem z Victorem i Zabethem w pokera. Książe Mgły i Przyroda przyglądali sie swoim ''dzieciom'' siedząc w drewnianej altence.

-Ha znowu wygrałam braciszku!- Hed położyła karty na stół. Uśmiechneła się. Jej starszy brat zdenerwował się

- Kurwaaaaaaa! Znowu, ile jestem u ciebie zadłużony?!- postawił uszy po sobie i podszedł do siostry

- Tylko kilka tysięcy rubli rosyjskich- uspokoiła go hed

- Tylko?!- niewytrzymał chwycił nóż en' du i go złamał. Na trawie upadł Knight. Właścicielka uklękła obog go

- Knight!!- z oczu popłyneły czarne oczu. Ten ostatkiem sił dotknął ręką jej policzka, poruszył ustami- Niepłacz. Uśmiechnął się i zamknął oczy. Heruen wzieła ciało w ręce popatrzyła na brata wzrokiem ''braciszku jak mogłeś mi to zrobić''

- Heruś poczekaj! Ja.. ja niechciałem! Przepraszam! Nieodchodź! Siostrzyczko!- Wyciągnął do niej rekę. Ona już odeszła do nowo postałego  wymiaru- Mordoru. Nagle otoczenie się zmieniło. Hed teraz jest w lesie. Nagle usłyszała głos.

- Jak mogłaś... Jak mogłaś....- Był to głos Knight'a. Odwróciła się.

- Knight!- krzkneła.

- Niechcę cię znać. Jak mogłaś zabić Ever? To twoja wina!- Z oczu heduś poleciały łzy

- To nie ja, to nie ja!

- Niemazgaj się jak człowiek potworze! Nigdy ci niewybacze.- kopał ją

- Przeztań knight! Prosze!- On zamienił się w Ever, zaczeła/ął ciąć

- No taka  silna niepokonana tak? To mnie zabij. Niedasz rady? To giń!- ostatnie zdanie wypowiedziała głosem Życia zamachnął się siekierą i....

Już niemogłem na to patrzeć. Odsunełem rękę z czoła Hed.

~~~~~~~~~

No komment. Jeszcze tylko kilka takich rozdziałów i znowu będzie wylew krwii!!

Nanata nożyk Heru en' du






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro