[3] Konflikt wewnętrzny
Kurwa.
Kurwa, kurwa, kurwa, chuj, dupa, cipa. Ja pierdolę.
Liquido pamiętał. Wszystko co do szczegółów. Schlał się dosyć mocno jak na niego, ale i tak był przyzwyczajony do większych dawek alkoholu. Potrafił kontrolować swoje ruchy, nawet gdy miewał lekkie zawroty głowy. Jednak tamtego wieczoru coś nim ruszyło. Uwielbiał Northa, a w szczególności perfidnie mu dokuczać. Widok wściekłego rywala był dla niego jak miód na serce, a obecność rumieńców na jego twarzy przyspieszała bicie serca. Od kiedy to się zaczęło? Czy to od momentu, gdy zrzucił blondyna do oceanu, gdy tamten był zamknięty w tej idiotycznej kuli dla chomika? Czy może gdy skoczył na niego, zrzucając go z deski surfingowej, żeby spóźnił się na mecz? A może to dziwne ciepło w środku pojawiło się, gdy prawie zatopili Pływający Stadion, ścigając się na motorówkach podwodnych? Liquido miał dosyć... dziwny sposób okazywania czułości w stosunku do swojego rywala. Nawet Skipper, który jest chodzącą oazą spokoju (albo przynajmniej próbuje nią być) upomniał niebieskowłosego o jego "nietypowych sposobach na podryw". Nie rozumiał jednak, że North w życiu nie odezwałby się do niego w inny sposób niż ostra docinka. Dlatego zaczepianie Northa w sposób dobitny to jedyna metoda, która zawsze działała na obrońcę w czerwonej koszuli. Nie ma momentu, kiedy North nie odwróci się w stronę napastnika z przeciwnej drużyny i nie zacznie z nim zawziętej kłótni. Liquido w życiu by się nie przyznał, ale nawet werbalna przegrana dawała mu satysfakcję. Wkurzony North to jedna rzecz, a arogancki i zadowolony z siebie North to zdecydowanie mieszanka wybuchowa dla jego serca. Blondyn cieszący się z wygranej, puszczający mu oczko czy też beztrosko opierający się na ramieniu niebieskowłosego... Doprowadzało go to do szaleństwa. Nigdy, przenigdy nie może mu tego powiedzieć w twarz, bo "wyjdzie na skończoną pizdę" jak to sam o sobie mówi. Liquido westchnął z irytacją. Położył się na łóżku, chwycił z całych sił błękitną jak logo jego klubu poduszkę i wrzasnął jak najgłośniej w delikatny materiał, turlając się po powierzchni łóżka.
Jestem naprawdę żałosny.
Obracał się po powierzchni łóżka tak przez jakiś czas, aż w pewnym momencie drzwi do pokoju nie otworzyły się, głośno skrzypiąc przy tym. W rogu drzwi stanął pewien długowłosy blondyn z jego drużyny. Nic dziwnego, sezon skończył się dwa dni temu. Każdy w mniej więcej tym samym czasie bierze swoje rzeczy i pakuje się w podróż. Wszyscy zawodnicy nie mogą doczekać się, żeby wrócić w domowe strony i odpocząć od wysiłku fizycznego jakim jest piłka nożna. Wszyscy poza niebieskowłosym napastnikiem. Jedyne o czym jest w stanie myśleć to ten cholerny obrońca z kręconymi włosami. Drugi napastnik przez chwilę stał zdumiony na widok jego kolegi, a następnie chrząknął wystarczająco głośno, żeby Liquido przestał użalać się nad sobą i wreszcie go zauważył.
- Shane? Odkąd ty tu...? - spytał niebieskowłosy nieco zmieszany swoim zachowaniem. Shane tylko przewrócił oczami na jego widok.
Mężczyźni dzielili ze sobą pokój na czas gier w sezonie Super Ligi. Jasnowłosy zawodnik, razem z ich kapitanem, był przyjacielem Liquido od serca. Czasami trudno mu w to uwierzyć, że istnieją osoby, które nadal z nim wytrzymują. Ponadto dzielą ogromną pasję do surfingu - w oczach niebieskowłosego to ogromny plus. Shane również zbierał się do wyjazdu z Pływającego Stadionu. Z jego jasnych włosów sączyła się woda. Chyba przepłynął na desce ostatni raz w tym sezonie.
- Od dobrej minuty, Giorgio... Myślałem, że zjawisz się dzisiaj przy brzegu morza. Fale są całkiem potężne jak na tę porę. Ja i Skipper czekaliśmy na ciebie wieczność, aż w końcu stwierdziliśmy, że nie ma sensu i płyniemy bez ciebie.
Napastnik, speszony, podrapał się z tyłu głowy. Z tego wszystkiego zapomniał o spotkaniu z chłopakami.
- Racja, wybaczcie chłopaki! Kompletnie zapomniałem.
Blondyn podniósł jedną brew.
- Coś jest na rzeczy, Liqi... Możemy porozmawiać?
Liquido delikatnie zmarszczył brwi, lecz skinął głową jako odpowiedź na pytanie Shane'a.
- Zaspałeś na poranną zbiórkę, potem nie przychodzisz na ostatni surfing w tym sezonie. Co się z tobą dzieje, chłopie?
Liquido westchnął nonszalancko.
- A weź mi nic nie mów. Mam teraz mętlik w głowie, to tyle. Wszystko od rana mnie denerwuje i nie mogę się zrelaksować, a teoretycznie powinienem.
- To akurat zauważyłem. Jesteś bardziej spięty niż.... w zasadzie kiedykolwiek! Poza tym, możesz mi wyjaśnić, dlaczego krzyczysz w poduszki i zachowujesz się jak zakochana nastolatka?
Napastnik znieruchomiał, lecz jego lico natychmiast przybrało ciemnoczerwonej barwy. Shane porozumiewawczo podniósł brwi.
- Co? Przecież to chyba oczywiste! Jestem wkurwiony!
- Wkurwiony, że nie wygraliśmy tego meczu z Supa Strikas czy może... dlatego że pewien blondwłosy rywal chodzi ci po głowie?
Zrezygnowany i zmęczony sytuacją, mężczyzna opuścił głowę.
- ...A jak myślisz? - spytał retorycznie swojego kolegę. Shane świetnie wiedział w czym leży problem. Gwizdnął w odpowiedzi.
- No proszę, jest gorzej niż myślałem.
- Przyszedłeś się ze mnie naśmiewać czy mi pomóc?
- Przyszedłem, żeby spakować swoje manatki, ale gdy widzę jak tak sterczysz to aż żal mi się robi.
Liquido westchnął, szukając w szafce nocnej jakiegoś trunku. Shane zauważył, co kombinuje niebieskowłosy i szybko chwycił go za rękę. Liquido wzdrygnął pod wpływem nagłego dotyku.
- Ej, co ty kurwa robisz?
- Nawet o tym nie myśl, Liquido! Jeśli chcesz ze mną szczerze porozmawiać to potrzebuje ciebie trzeźwego.
Napastnik jęknął z irytacji, ale dostosował się do warunków blondyna.
- Jesteś nudziarzem, Shane... Niech ci będzie!
Shane, gdy zrozumiał, że Liquido nie zamierza już sięgać po alkohol, dosiadł się obok niego.
- Od kiedy tak się ekscytujesz każdym nadejściem Northa?
Niebieskowłosy zawahał się, lecz spojrzał w stronę jasnowłosego kolegi.
- Mogę ci zaufać?
Shane uśmiechnął się szczerze i poklepał go po plecach.
- Oczywiście, stary. To co powiesz mi teraz, nikt inny się o tym nie dowie. Ani Skipper, ani Del Aqua, ani Urszula... Nikt z tego stadionu się nie dowie. Masz moje słowo.
To wcale nie tak, że twoje zachowanie nie było oczywiste i jednoznaczne... Właśnie to w tej chwili myślał jasnowłosy napastnik.
Liquido odwrócił wzrok i spoglądał w sufit.
- Sam nie wiem... Za każdym razem, gdy Hydra miała zmierzyć się z Supa Strikas, North zawsze musiał o mnie wspomnieć. Nie byłem lepszy, myślałem w jaki sposób by się na nim odegrać. Na początku naprawdę mnie irytował, ale z każdym kolejnym meczem zacząłem naprawdę czerpać przyjemność z jego towarzystwa.
Shane uważnie słuchał każdego słowa, które wypowiedział Liquido. Szczerze mówiąc, kompletnie nie rozumiał ich relacji. Skoro obydwaj się bez przerwy zaczepiają to chyba oczywiste, że coś do siebie czują! A jednak żaden z nich nie ma na tyle odwagi, żeby powiedzieć sobie o tym wprost. Przez chwilę zastanawiał się co musi czuć ten niski czerwonowłosy kolega Northa, z którym blondyn spędza dużo czasu. Na dodatek sam miał do czynienia z Liquido.
Biedny gość. Musi to być nie do zniesienia.
- Hej, Shane! Czy ty w ogóle mnie słuchasz?
Niebieskowłosy szturchnął kumpla, budząc go z własnych przemyśleń. Blondyn nie zwrócił uwagi, ale przypadkowo zamyślił się i kompletnie zapomniał o historii miłosnych rozterek Liquido.
- Wybacz, rozkojarzyłem się. Na czym my to skończyliśmy? A, tak. Słuchaj, Giorgio. Skoro za każdym razem na siebie wpadacie i cały czas o nim wspominasz, gdy mamy mecz z czerwonymi - czy to oznacza, że... zakochałeś się w swoim rywalu?
Liquido milczał. Najwyraźniej trzeba zaatakować od innej strony.
- To inaczej, rozmawialiście ze sobą przez ostatnie dni?
- Ta. Prawie go pocałowałem.
- Aha.
Chwila. CHWILA!
-CO ZROBIŁEŚ?
Blondynowi zajęło kilka sekund, żeby dobrze przyswoić nową informację. Wreszcie zrozumiał, co Liquido powiedział przed chwilą. Shane wstał z wrażenia, nadal niedowierzając słowom przyjaciela z drużyny.
- I DOPIERO TERAZ MI MÓWISZ?! I CO STAŁO SIĘ POTEM?
- No wiesz. Byłem trooochę pijany, ale doskonale pamiętam co się wydarzyło!
- Wszystko jasne... No nic, kontynuuj.
- No to... Trochę go podjudzałem, zaczepiałem, takie tam... No i w pewnym momencie zbliżyłem się do jego twarzy, ale ku memu zdziwieniu - nie odepchnął mnie.
- Mów dalej...
- Zamiast pocałunku dałem mu pstryczka go w nos. Potem mnie zaniósł do środka i rozeszliśmy się na dobre.
Shane miał ochotę wyrwać sobie twarz rękoma przez swojego przyjaciela. Zakrył ją w dłoniach, kręcąc głową z dezaprobatą.
- Boże, Liquido... Ale ty jesteś kurwa głupi! To była twoja szansa!
Napastnik chwycił rękoma za głowę i spojrzał w dół.
- Mocno zjebałem?
- Jeszcze jak! Naprawdę nie mogę w to uwierzyć...
Te wszystkie lata spierania z Northem nie nauczyły go niczego w kierunku flirtowania. Nie żeby North był lepszy, sam nie był w stanie zbliżyć ich ust do siebie. Fakt ten minimalnie pocieszał Australijczyka. W końcu niebieskowłosy wstał i stanął centralnie przed Shane'em z wymownym wyrazem twarzy. Blondyn znał go zbyt dobrze i oznaczał tylko jedno.
- O nie, nie ma mowy!
- Chłopie, musisz mi pomóc! Znasz się na tym bardziej niż ja!
- Liqi, błagam cię. Czy ja Ci wyglądam na swatkę?
Liquido zamrugał dwa razy i odpowiedział zupełnie bez emocji.
- Tak.
- Bardzo śmieszne...
- Mówię teraz w stu procentach na poważnie.
- Trudno cię wziąć na poważnie, gdy wyglądasz tak jakbyś co drugi dzień był najebany! - zakpił Shane, wymownie patrząc w oczy napastnika. Liquido wzruszył ramionami.
- Sezon się skończył. Przecież mamy wolne, no nie? Chyba nie zabronisz mi się zabawić.
- Chyba mamy inną definicję zabawy posezonowej...
W międzyczasie Shane wstał i zabrał się za pakowanie swoich rzeczy. Przeszedł obok przyjaciela i układał na stertę wszystkie ubrania z niesamowitą precyzją. Drugi mężczyzna stał w bezruchu, zamyślając się nad swoją sytuacją.
- Wiesz, nie piłbym tyle gdybym faktycznie miał szansę z Northem.
Podirytowany blondyn odwrócił głowę w kierunku napastnika.
- Teraz to na pewno już wiesz, że masz!
Liquido nerwowo kręcił się po pokoju w prawo i lewo. Po raz pierwszy w swojej karierze czuł się zagubiony. Ponadto za żadne skarby nie chciał wracać do domu. Powrót oznaczałby przerwę od Super Ligi, co oznaczałoby brak kontaktu z Northem, co oznaczałoby... Mężczyzna nawet nie chciał myśleć co ze sobą zrobi przez tyle wolnego czasu. Surfing odpada, przypomina mu o blondynie. Ekstremalne sporty również przychodzą myślami równocześnie z mężczyzną w czerwonej koszulce. Zostaje tylko picie, czyli w przypadku Liquido "porządne chlańsko" - takie po którym dostanie najsilniejszego kaca i ledwo wstanie następnego dnia. Nie ma opcji, co jeśli North znowu zobaczy go w takim stanie. Kurwa! Tylko North mi w głowie!
- Co ja mam teraz zrobić, Shane?! Przecież sezon się skończył! North już na pewno jest po drugiej stronie globu! - narzekał niebieskowłosy.
Drugi napastnik przerwał pakowanie i zamyślił się na dłuższy moment.
- Nie jeśli go dogonisz.
- Co masz na myśli? - spytał zupełnie zdezorientowany Australijczyk.
Blondyn nie wytrzymał. Podszedł do niebieskowłosego przyjaciela i potrząsnął go za ramiona.
- Jak to co? Biegnij za nim, człowieku! Biegnij, póki czerwoni nadal są na Pływającym Stadionie. Uwierz mi, to naprawdę twoja ostatnia szansa. Jeśli naprawdę go kochasz to powiedz mu to wprost!
Shane miał rację, a Liquido wiedział o tym lepiej niż ktokolwiek inny. Przez te siedem lat (może i więcej, przestał liczyć) bez przerwy dociskali sobie nawzajem. Nieważne jakie byłe okoliczności, gdy North pojawił się z drużyną na ich stadionie, Liquido nie mógł się oprzeć dokuczaniu blondynowi. Nikt inny w Super Lidze nie interesował go tak, jak on. To prawda, uwielbiał Shane'a, Skippera, i wszystkich innych kolegów z drużyny. Mimo wszystko, chodzenie ze swoim rywalem na randki mogłoby sprawiać problemy dla niego. Nawet jeśli Shane był wyjątkowo wyrozumiały, istnieje ryzyko, że reszta ekipy z Pływającego Stadionu może nie zaakceptować ich związku. Gdyby Del Aqua dowiedział się o sekretnym romansie Liquido z Northem na pewno zszedłby na zawał. Przynajmniej tak mu się wydawało. Jednak uczucia Australijczyka były silniejsze niż więź z Hydrą. Nie mógł już dłużej czekać. Otworzył drzwi i uśmiechnął się w stronę kolegi z drużyny.
- Dzięki, brachu. Życz mi powodzenia!
- Powodzenia! Nie zepsuj tego, Giorgio!
Napastnik wybiegł i ruszył z prędkością światła w stronę wyjścia. Słowa Shane'a dalej rozbrzmiewały w jego głowie. Ostatnia szansa. Tak, to jedyny moment by wszystko mu wyjaśnić i wreszcie wydusić to z siebie. Biegł i biegł, dopóki nie brakowało mu tchu w piersiach. Żaden zawodnik nie poruszał się z taką prędkością na boisku co Liquido, brnący przez teren placówki. Liczył, że Supa Strikas nie spieszy się wyjazd z Pływającego Stadionu. Gdy wreszcie dotarł do portu musiał zatrzymać się, by złapać oddech i rozejrzeć się dokładnie. Całe szczęście. Strikersi nadal tam byli. Z daleka wyglądało jakby mieli jakiś problem. Kapitan drużyny zawzięcie dyskutował z Trenerem, długowłosy blondyn zagadywał bramkarza, a ten gość z wielkim afro na głowie najwyraźniej pouczał ich wielkiego obrońcę... To nieistotne. W pobliżu nie ma ani śladu Northa. Niemożliwe, że wyjechał sam. Liquido wziął głęboki wdech i westchnął, szukając jego jakże ważnego obiektu westchnień. Nagle usłyszał krzyki niedaleko od czerwono-białego statku.
Jest i on. Gwiazda wieczoru, prawdopodobnie kłócący się z Shakerem i Skrętnym Tygrysem. Wymachiwał rękoma jak najęty, do tego prawie uderzył Tygrysa swoją deską surfingową. Jeśli chce wyznać mu miłość musi jakoś odciągnąć go od reszty. Może być to problematyczne, ale dla niebieskowłosego to nic trudnego. North szybko łapie przynętę, jeśli jego przynętą są zaczepki Liquido. Ma jedną opcję na myśli i całe szczęście, że jako najlepszy gracz Hydry może robić (prawie wszystko) co mu się podoba. Liquido uśmiechnął się głupawo. Teraz albo nigdy. Rozejrzał się jeszcze raz, po czym zaczął biec w ich stronę. Wrzasnął z całych sił, a cała drużyna, w tym North, spojrzeli się w stronę biegnącego napastnika.
- Poczekaj, North!
——————————————————————————————————————————————————
Riddle me this, riddle me that, watch out girls - this bitch is back!
Witam po jakoś nie wiem, roku, dwóch latach xdd Dedykuję ten twór dla mojego przyjaciela @nelsonistea, który za jakiś czas będzie miał urodziny. (Przedwczesne) wszystkiego najlepszego, chłopie! Jest jakaś nadzieja, że fanfik skończę skoro robię wielki powrót z wejściem smoka - w każdym razie trzymajcie się widzowie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro