Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Załamanie

( jeszcze tak przed rozpoczęciem powiem że będzie o sanegiyuu i perspektywa giyuu )

Obudziłem się dziś bardzo wcześnie około godziny 6:02. Mieliśmy mieć zebranie filarów. Szybko się ubrałem i uczesałem włosy w kucyk. Gdy to zrobiłem poszedłem zjeść coś aby nie być głodnym. Postanowiłem że dziś zjem ohagi, bardzo je ostatnio polubiłem, nawet nie wiem czemu.
Po zjedzonym jedzeniu wyszedłem z rezydencji i poszedłem do posiadłości mistrza.

Spotkanie filarów

- Dzień dobry moje drogie dzieci. Chciałbym aby Giyuu poszedł na misję z niższą rangą i z Sanemin.
Obojga kiwneliśmy głową a Oyakata-sama kontynuował zebranie.
Po skończeniu zebrania dostaliśmy nie co więcej informacji dotyczącej naszej wspólnej misji.

Wieczór

Zebraliśmy się wszyscy pod wybranym szefem poznaliśmy rangi zabójców więc nie powinno być aż tak źle. Doszliśmy do miejsca docelowego. Ja wskoczyłem na drzewo i zacząłem się rozglądać za naszym demonem. Daliśmy zabójcom nie co słabsze demony aby Oszędzić im życia. Usłyszałem głośny huk i spojrzałem w tam tą stronę. Demon wyższej rangi 6. Był to mężczyzna pół nagiego miał podobny miecz co Uzui. On się uśmiechnął jak psychopata i Wsadził mi swoją broń w nogę.

-Radzę ci się spieszyć z życiem.

Nie zrozumiałam go ale szybko wyciągnąłem katane i ściąłem mu głowę. Jego ciało się rozsypało w pył wraz z bronią ale rana nie znikła. Zacząłem tracić przytomność. Nie mogłem utrzymać równowagi I upadłem z gałęzi drzewa.

-FILARZE WODY!! SZYBKO TRZEBA GO ZŁAPAĆ!!

Ktoś krzyknął. Udało im się mnie złapać  i zaczęli opatrywać ranę.

-Co tu się stało?-Przyszedł Sanemi słysząc krzyki młodszych zabójców. Następnie popatrzał na mnie i się zdziwił- Nic mu nie będzie, potrafi zatrzymać krwawienie oddechem. Idę pozabijać demony w okolicy. Poczekajcie na kakushi.

Następnie znikł w tle lasu. Te słowa bardzo mnie zabolały. Jak ktoś może tak mówić do innej osoby. Przyszli Kakushi i zanieśliśmy mnie do rezydencji Kochou aby sprawdziła mój stan.

- Ara~ Ara~ Tomioka-san czemu jesteś tutaj beż Shinazugawy?

Spytała jak ona chamskim tonem. Nienawidzę tego instekta, ale czasami jest pomocna.

-Poszedł pozabijać demony w okolicy... I mnie zostawił z młodszymi....

Powiedziałem I spóściłem głowę w dół.

-Hej... musisz wiedzieć że Shinazugawa jest inny i nie potrafi być aż tak opiekuńczy a teraz chodź zrobię Ci te badania...

Poszliśmy z Kochou do jej gabinetu gdzie mogła mi już zrobić badania. Pobrała moją krew I ją sprawdziła. Postanowiła abym zostałww jej rezydencji ponieważ mam zbyt dużo trucizny i muszę być pod kontrolą.

Dostałem swój prywatny pokój. Poszedłem się przebrać w strój pacjenta
który uszykowały mi dziewczynki Kochou. Gdy się uszykowałem, położyłem się na łóżku rozmyślając jak powinienem zareagować na słowa Sanemiego. Poczułem ból brzucha więc szybko pobiegłem do łazienki i... wymiotowałem niebieskim kwiatem...


⚘️⚘️⚘️⚘️⚘️⚘️⚘️⚘️⚘️⚘️⚘️⚘️⚘️⚘️⚘️⚘️
Rozdział pierwszy zaliczony i rozmyślajcie się czy Giyuu przeżyje!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro